Norwegowie mają wielkie oczekiwania wobec swojej reprezentacji, zwłaszcza patrząc na jej potencjał ofensywny z Martinem Odegaardem, Oscarem Bobbem, Alexanderem Sørlothem czy Erlingiem Haalandem. Mimo wszystko nie pojadą na Euro 2024 ani nawet nie zagrają w barażach o ten turniej. Napastnik Manchesteru City dość brutalnie, ale szczerze wypowiedział się o grze dla reprezentacji w rozmowie z VG.
– Problemem nie jest rozgrywanie aż tylu meczów, ale sama ich jakość. Ona ciągle spada w piłce przy tylu spotkaniach. Nie możesz oczekiwać ode mnie, że rozegram 70 meczów i w każdym wykonam ponad 1000 metrów na sprincie – tłumaczył Haaland w wywiadzie dla norweskiego VG.
– Gra dla reprezentacji to naprawdę świetne uczucie. Ale jest różnica, kiedy mierzysz się za tydzień z Arsenalem, a kiedy grasz z Czechami u siebie. Nie będę kłamał. Jest naprawdę wielka różnica. Ale co możemy zrobić? W kalendarzu jest tyle spotkań, ile tylko da się upchnąć. A przynajmniej wydaje się, że taki jest aktualnie cel – opowiadał norweski snajper o różnicy między spotkaniami klubowymi a kadrowymi.
Przekaz Erlinga Haalanda był prosty, że przy takim natłoku meczów nie można zagrać wszystkich na podobnej intensywności i to naturalne, że zawodnicy dobierają sobie mecze według stawki, gdy potencjalnie mogą wykrzesać z siebie więcej. Norwegię w marcu czekają dwa mecze towarzyskie z Czechami oraz Słowacją. Mistrzostwa Europy obejrzą jedynie w telewizji.
– Przyjechałem chętnie na zgrupowanie, ale Pep powiedział mi tylko jedną rzecz: „Jeśli nie będziesz zdrowy po tej przerwie, to przyjadę po ciebie…” – żartował Haaland przed marcowymi sparingami. Zaraz po nich czeka go właśnie bardzo ważny mecz w kontekście mistrzostwa Anglii z Arsenalem.
WIĘCEJ O MECZU POLSKA – ESTONIA:
- Estończycy bez tajemnic. „Lewandowski nie jest problemem. Daję sobie z nim radę”
- Ken Kallaste: „Estończycy lubią piłkę, choć mamy kiepskie wyniki”
- Wilk w owczej skórze. Oto prezes estońskiej federacji
- Jak się żyje i gra w Estonii? Opowiada polski kapitan drużyny z Tallinna
- Cesarz. Jak Konstantin Wassiljew podbił polskie boiska
Fot. Newspix