Reklama

Estończycy bez tajemnic. „Lewandowski nie jest problemem. Daję sobie z nim radę”

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

21 marca 2024, 12:08 • 7 min czytania 2 komentarze

Bramkarz Arsenalu. Syn legendy. Człowiek z przeszłością w Liverpoolu, który przekonywał, że Robert Lewandowski wcale nie był najlepszym napastnikiem w Bundeslidze. Młody zawodnik Romy, dla którego spotkanie z Polską będzie przygodą życia. Napastnik z Hongkongu, który potrafi strzelić osiem goli w 60 minut. Oto niektórzy z Estończyków, którzy powinni wybiec w pierwszym składzie na spotkanie barażowe z Polską. Ott Jarvela to znany estoński dziennikarz, obecnie piszący dla Soccernet.ee, który do niedawna komentował mecze reprezentacji swojego kraju. Poprosiliśmy go, by specjalnie dla nas przeanalizował prawdopodobny pierwszy skład Estończyków.

Estończycy bez tajemnic. „Lewandowski nie jest problemem. Daję sobie z nim radę”

Bramkarz:

Karl Hein (Arsenal)

Ma 21 lat i broni w Arsenalu, choć w zasadzie należałoby powiedzieć, że jest zawodnikiem tego klubu. Estończyk to w londyńskim klubie bramkarz numer trzy, który rozgrywa spotkania w drużynie do lat 21. W seniorskiej w tym sezonie nie dostał jeszcze szansy debiutu. – Z estońskiej perspektywy to chłopak z ogromnym potencjałem, bramkarz na całe pokolenie. Ma pewne miejsce między słupkami w naszej reprezentacji. Rozmawiałem z nim kilkanaście dni temu. Opowiadał, że w klubie dogadał się, że przed zgrupowaniem kadry dostanie szansę w ważnym meczu zespołu młodzieżowego, i wystąpił w spotkaniu z zespołem Chelsea do lat 21. Wypadł tam bardzo dobrze, był chwalony. Jego kontrakt z Arsenalem kończy się jednak z końcem sezonu. Usłyszał, że w klubie dalej go chcą, ale jego pozycja nagle się nie zmieni. Wciąż ma być bramkarzem numer trzy. Nie można więc wykluczyć, że gdzieś odejdzie – mówi nam Jarvela.

Obrońcy:

Maksim Paskotsi (Grasshopper Club Zurych)

Estończycy obiecują sobie po nim wiele. Pytani, który z ich piłkarzy może być pozytywnym zaskoczeniem w meczu na Stadionie Narodowym, wskazują właśnie na niego. Głównie dlatego, że zrobił w ostatnim czasie bardzo duży postęp. Był zawodnikiem młodzieżowej drużyny Tottenhamu, przeniósł się do szwajcarskiego Grasshopper i, co było pewną niespodzianką, wywalczył tam miejsce w pierwszym składzie. – Może zagrać też na środku obrony, choć sądzę, że wystąpi jako prawy wahadłowy. Jest szybki, mobilny, gra nowocześnie i moim zdaniem trener będzie chciał wykorzystać go, by w tej strefie przeciwstawiał się atakom Piotra Zielińskiego i Przemysława Frankowskiego, które powinny być jednym z głównych atutów Polaków – przekonuje Jarvela.

Reklama

Joonas Tamm (Botew Płowdiw)

W sezonie 2018/19 rozegrał sześć meczów w Ekstraklasie jako zawodnik Korony Kielce. W naszej lidze nie pokazał się jednak z najlepszej strony. To typ piłkarza, który często zmienia kluby. – Ciekawe jest to, że Tamm najpierw był środkowym napastnikiem, przesunięto go na środek obrony, później znów na atak, i kolejny raz do linii defensywnej, gdzie gra od sześciu lat. To ważny zawodnik naszej drużyny, którego wyróżnia siła fizyczna. W reprezentacji Estonii rzadko popełnia błędy – analizuje nasz rozmówca.

Ragnar Klavan (Tallinna Kalev)

Ma 38 lat i w swoim CV takie kluby jak Augsburg, Liverpool czy AZ Alkmaar. Dziś jest nie tylko zawodnikiem zespołu Tallinna Kalev, który zeszły sezon ligi estońskiej zakończył na trzecim miejscu, ale również prezydentem klubu. – To ciekawa struktura, ale to nie jest tak, że on sam wystawia się w składzie. W kwestiach boiskowych szefem jest pierwszy trener, w innych – Klavan. Kalev to bardzo młody zespół i jego osoba wiele znaczy dla niedoświadczonych graczy. Klavan ostatni raz zagrał w reprezentacji narodowej dwa lata temu. Później mówił o zakończeniu kariery w kadrze, ale dał się namówić na powrót do drużyny, gdy Estonia gra tak ważny mecz. Pamiętam, jak był zawodnikiem Augsburga i zapytano go, który napastnik Bundesligi jest najlepszy. Powiedział wtedy: „Lewandowski nie jest takim wielkim problemem, daję sobie z nim radę. Gorszy jest Stefan Kiessling” – mówi nam Jarvela.

Klavan jako zawodnik włoskiego Cagliari 

Reklama

Karol Mets (FC St. Pauli)

W powszechnej opinii to obecnie najlepszy estoński piłkarz. Mets ma pewne miejsce w FC St. Pauli, mocnej ekipie 2. Bundesligi, dla której rozegrał w tym sezonie 24 mecze w lidze. Jarvela też jest dużym fanem jego umiejętności. – Jak na estońskie standardy, jest bardzo dobry w wyprowadzaniu piłki, świetnie gra lewą nogą i podejmuje na boisku właściwe decyzje. Mam jednak jedną wątpliwość, dotyczącą Metsa. Moim zdaniem to bardzo dobry zawodnik dla drużyny, która prowadzi grę i skupia się na ofensywie, jak St. Pauli. W reprezentacji Estonii, która najczęściej się broni, jego atuty trudniej wyeksponować – tłumaczy.

Artur Pikk (Odra Opole)

Jest zawodnikiem pierwszoligowej Odry Opole i niedawno udzielił wywiadu dla Weszło Piotrkowi Rzepeckiemu, w którym mówił, że Lewandowski to wielka gwiazda, ale nie będzie przed nim czuł żadnego strachu. Jarvela zwraca uwagę na jego solidność i dodaje: – Pikk raczej gwarantuje utrzymanie pewnego poziomu. Gdybyśmy mierzyli się ze słabszym przeciwnikiem, możliwe, że trener kadry, Szwajcar Thomas Häberli, zdecydowałby się na lewym wahadle na bardziej ofensywnego piłkarza. Ale w meczu z Polską postawi pewnie na zaufanego, bardziej defensywnego Pikka.

Pomocnicy:

Martin Vetkal (AS Roma)

Jeżeli dla kogoś spotkanie z Polakami ma być zdecydowanie największym wyzwaniem, to właśnie dla tego 20-latka. Na Narodowym powinien wybiec w pierwszej jedenastce jako defensywny pomocnik, ale głównie dlatego, że trzej pomocnicy, którzy jesienią mieli miejsce w wyjściowym składzie, albo leczą kontuzje, albo nie są w pełni sił. – Vetkal dopiero w październiku 2023 roku zadebiutował w reprezentacji. To był bardzo ciekawy występ. Pokazał brak jakiegokolwiek strachu oraz nieprzeciętne umiejętności, które nabywa w akademii Romy. To nasza nadzieja na przyszłość. Mecz z Polską będzie jego najważniejszym w życiu. Mam nadzieję, że wytrzyma presję, bo na jego pozycji nie mamy praktycznie w tej chwili żadnej alternatywy – tłumaczy nasz rozmówca.

Markus Poom (Shamrock Rovers)

Występuje w drużynie mistrza ligi irlandzkiej, która jest słaba, choć i tak silniejsza od estońskiej. Jest synem Marta Pooma, znanego bramkarza, który występował m.in. w Arsenalu czy Sunderlandzie. Niedawno duży tekst na Weszło o jego ojcu napisał Michał Kołkowski.Konstantin Vassiljew, znany z gry w Polsce, nie rozpocznie tego meczu od pierwszej minuty, i to właśnie lewonożny Poom będzie odpowiadał za stałe fragmenty gry. Potrafi być w tej roli groźny. Ma też dobrą wizję gry: wie, jak poruszać się na boisku, zarówno grając do przodu, jak i broniąc. To bardzo inteligentny piłkarz – mówi nam Jarvela.

Markus Poom, grający dla Estonii 

Markus Soomets (Flora Tallin)

W marcu, rok temu, zerwał więzadła. Wrócił dopiero w lutym tego roku. W Estonii ma opinię pracoholika, który niesamowicie dużo biega podczas meczu i robi wiele dla zespołu. – Po kontuzji rozegrał tylko dwa pełne mecze dla Flory Tallin, ale myślę, że ze względu na swoje doświadczenie i charakterystykę znajdzie się w pierwszym składzie. Estonia w tym meczu musi atakować Polaków, stosować pressing. Gdyby się cofnęła i tylko czekała, co zrobi wasz zespół, to byłoby głupie i polegnie. Jeśli uda nam się atakować choć trochę Polaków, a oni nie strzelą szybko gola, w ich postawie może pojawić się pewne zwątpienie. Soomets wydaje się zawodnikiem stworzonym do takiego meczu – analizuje estoński dziennikarz.

Napastnicy:

Henri Anier (Lee Man FC)

W tym sezonie strzelił dziewięć goli w 13 meczach. Ktoś pomyśli: „kozak”, tyle że Anier występuje w lidze… Hongkongu. W 2021 roku zdobył osiem bramek w 60 minut w spotkaniu 1/8 finału Pucharu Estonii, ale też nie należy traktować tego jak wielkiego wyczynu, bo w tej fazie rozgrywek czołowe kluby w kraju często mierzą się z amatorskimi. – Haberli jest trenerem od 2021 roku. W tym czasie nasz zespół zdobył 28 bramek, a Anier jest autorem dziewięciu z nich. To ponad 1/3 bramek za kadencji Szwajcara. Można mówić, że jego liczby są trochę mylące, bo trafia do siatki z bardzo słabymi przeciwnikami, w mało poważnej lidze, ale to pokazuje jednak, że dużo daje też reprezentacji – mówi o nim Jarvela.

Oliver Juergens (Dunajska Streda)

On akurat w tym sezonie zdobył tylko jedną bramkę, a w swoim obecnym klubie, słowackiej Dunajskiej Stredzie, w sześciu meczach ani razu nie trafił jeszcze do siatki. Estończycy przyznają wprost, że na Stadionie Narodowym będzie trochę opcją awaryjną. – To młody, zdolny piłkarz, który jednak ciągle szuka swojej drogi. Mówiąc szczerze, prawdopodobnie nie zagrałby z Polską, gdyby nie kontuzja znanego z występów w Cracovii Siergieja Zenjova. Juergens jest dość szybki, potrafi urwać się obrońcom, ale gdy patrzę, z kim przyjdzie mu walczyć, mam pewne wątpliwości, czy sobie poradzi – kończy Jarvela.

Fot. Zuma / Grzegorz Wajda (Newspix.pl)

WIĘCEJ O REPREZENTACJI ESTONII NA WESZŁO:

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
1
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

2 komentarze

Loading...