Ostatnie „normalne”, tradycyjne losowanie Ligi Mistrzów prowadzone przez Giorgio Marchettiego dało nam cudowne pary ćwierćfinałowe. Real Madryt dostanie szansę rewanżu za łomot z poprzedniego sezonu od Manchesteru City, chociaż w rzeczywistości taki skład powinniśmy oglądać w finale. Kylian Mbappe za to poczuje, w ramach rozgrzewki przed nadchodzącymi El Clasico, jak pachnie rywalizacja z Barceloną. Za to kochamy Champions League, bo zabawa zaczyna się na całego.
Po 1/8 finału zrobiłem sobie power ranking, czyli uporządkowałem subiektywnie wszystkich ośmiu ćwierćfinalistów według mocy i siły tej drużyny. Na szczycie umieściłem obrońcę tytułu Manchester City, a drugi w moim prywatnym zestawieniu był Real Madryt, czyli para jaką zobaczymy już w ćwierćfinale. Gdyby taki zestaw kibic piłki nożnej otrzymał 1 czerwca w finale na Wembley, powiedziałby: klasa, będą fajerwerki! A dostaniemy je już w kwietniu w podwójnym zestawie.
To właśnie magia losowań, bo u mnie siódmym i ósmym klubem, czyli teoretycznie najsłabszymi w stawce, były właśnie Atletico Madryt oraz Borussia Dortmund. Zakładałem, że niezależnie na kogo trafią, raczej pożegnają się z rozgrywkami w ćwierćfinale. Ale skoro trafili na siebie, to dostaniemy przynajmniej jednego zaskakującego półfinalistę w tej edycji. A teraz szybki przegląd wszystkich par:
ARSENAL – BAYERN
Kapitalny dwumecz, bo obie drużyny w 1/8 finału pokazały swoje słabości. Arsenal musiał czekać do rzutów karnych z Porto, a Bayern odrabiać straty w rewanżu z Lazio. Więcej doświadczenia mają Bawarczycy, lecz drużyna Mikela Artety w perspektywie całego sezonu prezentuje się znacznie równiej. Dla Harry’ego Kane’a to będzie symboliczny powrót na Wyspy Brytyjskie i pewnie będzie na ustach wszystkich.
Kwestia, czy tutaj zdecyduje świeżość, głód i rozpęd Arsenalu, który mimo męczarni z Porto, jest dla mnie naprawdę kapitalnie zorganizowaną ekipą. Czy jednak po tym dwumeczu będziemy opowiadać, że Kanonierom zabrakło właśnie doświadczenia przy młodej drużynie, bo Bayern w tak zaawansowanych fazach Champions League czuje się doskonale. Mimo wszystko sugerując się czysto formą sportową, wskazałbym tutaj lidera Premier League jako nieznacznego faworyta.
SZANSE NA AWANS WG AUTORA: 55-45
ATLETICO MADRYT – BORUSSIA DORTMUND
To dla obu stron naprawdę fenomenalne losowanie i pewnie w obu obozach padło hasło: jak nie teraz półfinał Ligi Mistrzów, to nigdy. Szansa jest niepowtarzalna. W tej rundzie równie dobrze mogliśmy mieć Inter Mediolan, ale Atletico wytrzymało presję w rzutach karnych i to na pewno będzie stanowiło poważny impuls dla drużyny Cholo Simeone.
W Borussii mocno rozkręca się Jadon Sancho i drużyna zaczyna grać pod jego dyktando. W obu przypadkach te kluby zajmują 4. miejsce w rozgrywkach ligowych, są nierówne, mają apetyty na znacznie więcej, a teraz potraktują Champions League priorytetowo. Dwa podobne stany, lecz w tym wszystkim patrząc na umiejętności indywidualne, widzę lekką przewagę po stronie Antoine’a Griezmanna, Memphisa Depaya i spółki.
SZANSE NA AWANS WG AUTORA: 60-40
REAL MADRYT – MANCHESTER CITY
Pamiętamy wszyscy półfinały poprzedniej edycji. W pierwszym meczu 1:1, w rewanżu bolesne 4:0 dla drużyny Pepa Guardioli, lecz cały ten dwumecz był bolesną lekcją piłki dla Królewskich. To był taki moment, kiedy na pewno Florentino Perez pomyślał, że trzeba gonić w tej trudnej rywalizacji i nie ma co oszczędzać. Prawie rok temu mieliśmy jednak różnicę klas na korzyść Obywateli. I chociaż teraz nie są już tak syci i aż tak rozpędzeni jak wcześniej, pewnie nadal będą mieć przewagę psychologiczną.
Real jest inny, bo gra zupełnie inną formacją, ma cudownego Jude’a Bellinghama, jest też w nich wielka ochota zemsty, bo bardzo rzadko się zdarza, aby przeżył aż takie upokorzenie w Europie jak w zeszłym roku. Wtedy nie było dyskusji na temat tego, kto jest lepszy. W tym przypadku organizacja gry dalej będzie po stronie City, pytanie czy duma i wielka mentalność Realu w Champions League pomoże im wziąć rewanż za ostatni półfinał. Carlo Ancelotti vs. Pep Guardiola, to naprawdę powinien być finał tych rozgrywek!
SZANSE NA AWANS WG AUTORA: 45-55
PSG – BARCELONA
Historia Ligi Mistrzów, jak się tylko patrzy. Mieliśmy w głowie kapitalne rywalizacje tej dwójki, historyczne remontady, jeden z największych powrotów w dziejach właśnie za sprawą drużyny Luisa Enrique. Dzisiaj ten pan jest po drugiej stronie, próbując porządkować paryski bałagan. I dla niego to będzie potworny sentyment wrócić do stolicy Katalonii, gdzie zna wszystkie wady i zalety tej drużyny.
Kylian Mbappe w Barcelonie był przed chwilą, bo w wolnej chwili wybrał się z kumplami do jednego ze swoich ulubionych miast na kilka dni. Powinien tutaj przyjeżdżać częściej, skoro latem ma zostać zawodnikiem Realu Madryt. Teraz dostajemy jednak przedsmak tej rywalizacji z wieloma smaczkami. Ousmane Dembele wraca na Montjuic. Luis Enrique tak samo. Jest Marco Asensio, który tyle lat czuł to napięcie w El Clasico.
Podtekstów jest mnóstwo. A piłkarsko? Barcelona mogłaby śmiało myśleć o awansie, bo drużynowo nie odstaje aż tak mocno od PSG. Ale jest jeden indywidualny czynnik robiący potworną różnicę – Kylian Mbappe. Gdy będzie miał swój dzień, a można się tego spodziewać, to powinien być faktor przepychający paryżan do półfinału. Ale jeśli Mbappe zawiedzie albo Ronald Araujo znajdzie na niego sposób, Barcelona nie powinna mieć kompleksów. Paryż też nie jest idealny.
Ta rywalizacja jest o tyle istotna, że tutaj mamy potencjalnego finalistę. Zwycięzca tej pary w półfinale zagra z Atletico albo Borussią Dortmund.
SZANSE NA AWANS WG AUTORA: 55-45
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Antifa zaatakowała polskich piłkarzy w Niemczech. “Nazwali nas nazistami”
- Przeciąganie decyzji ws. młodzieżowca, czyli w co gra Cezary Kulesza?
- Jak Ajax nie kupił Śląska
fot. Newspix.pl