Po czterech latach Barcelona przerwała serię koszmarnych występów w Champions League i wraca do ćwierćfinału! Napoli nie pomogła nawet wizja 10 milionów premii od Aurelio De Laurentiisa, chociaż mistrzowie Italii liczyli się w grze do samego końca. Najważniejszy mecz od kilku lat Blaugrana zagrała z 16-letnim Yamalem czy debiutującym 17-letnim Cubarsim (MVP!), lecz dzieciaki dźwignęły ciężar tego wyzwania. Barcelona wygrała 3:1 i znów jest w najlepszej ósemce Starego Kontynentu!
Wiedzieliśmy, że Liga Mistrzów pozostaje oczkiem w głowie w stolicy Katalonii, bo od czterech lat nie uświadczyliśmy ich obecności w ćwierćfinale tych rozgrywek. Szansa na przełamanie tej serii była niepowtarzalna przy tak przeciętnym Napoli, ale rewanż na Montjuic pozostawał niewiadomą. Tym bardziej przy debiutującym w Champions League 17-letnim Pau Cubarsim na środku defensywy. W lidze wyglądał na pewniaka, ale gra na Victora Osimhena to inna para kaloszy.
Xavi atakował Napoli dzieciakami, bo 16-letnim Yamalem czy 17-letnim Cubarsim, ale musimy mu oddać – taktycznie świetnie przygotował to spotkanie, mimo że nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Pedriego, Gaviego czy Frenkiego de Jonga. Musiał przebudować całe centrum boiska i wyszło mu to bardzo pozytywnie.
Doskonała godzina gry Fermina
Fermin López wszedł w buty Gaviego jako pomocnik ustawiony najbliżej Roberta Lewandowskiego i swoją energią dyktował pressing, w czym był kapitalny. 20-latek w pierwszej połowie był najlepszy na placu gry, ale Xavi dobrze dopasował „nowe” role każdemu zawodnikowi.
https://twitter.com/tjuanmarti/status/1767647179030597966
Christensen? Był świetną asekuracją dla młodego Cubarsiego jako defensywny pomocnik i wspierał go w pojedynkach z Osimhenem. Gundogan? Dowodził środkiem i pressował razem z Ferminem, ale kiedy Barca miała piłkę, to cofał się głębiej, aby kontrolować grę. Raphinha? Schodził do środka i oferował potrzebne wsparcie, a zarazem oddawał lewą stronę boiska dla szeroko ustawionego Joao Cancelo. Barcelona chciała stworzyć miejsce na bokach, aby w pojedynki mogli wchodzić Lamine Yamal oraz Cancelo. Zwłaszcza ten pierwszy rozgrywał zawody, jakby miał już 16 lat, ale grania na europejskim poziomie.
Xavi przeczytał to spotkanie taktycznie, dlatego początek Blaugrany był tak mocny. Tylko w pierwszym kwadransie Fermin López miał aż trzy dogodne sytuacje bramkowe! Prawie wszystkie były efektem świetnego pressingu Katalończyków, dużej intensywności w grze, ale też dobrej organizacji drużyny. W dwóch pierwszych zabrakło mu chłodnej głowy, podpalił się, a w trzeciej już przymierzył konkretnie. Raphinha zaatakował wolne pole, Lewandowski wziął na siebie stoperów, Fermin wszedł z drugiej linii i mieliśmy 1:0.
A to dopiero pierwszy kwadrans, gdy ten dzieciak miał już trzy podobne sytuacje! Napoli mogło czuć się rozjechane od początku. W kolejnej akcji gospodarze poszli za ciosem. Lamine Yamal pokazał klasę, przerzucając piłkę nad Lobotką, napędzając kontrę i rozszerzając grę do Raphinhii. Brazylijczyk ściął do środka i obił słupek, ale gdy na kolanach rozpaczał po niewykorzystanej sytuacji, do dobitki ruszył Joao Cancelo. 2:0! Pierwsze 25 minut Blaugrany było jak z podręcznika.
https://twitter.com/INIE8TAZO/status/1767647502361125374
Rzecz w tym, że możemy chwalić, cmokać i to wszystko jest jak najbardziej zasłużone, ale Barcelona nie byłaby sobą, gdyby nie poczuła się zbyt pewnie. Najlepszym uosobieniem tej ekipy jest Joao Cancelo: gdy jest skupiony i zaangażowany, ścisła czołówka na swojej pozycji, po prostu poezja w graniu w piłkę. Ale gdy przestanie mu się chcieć i lekko się rozluźni, popełnia kryminalne błędy w ustawieniu. Po prostu myślami jest w innym świecie.
I tak było z całą Barceloną po pół godziny, bo praktycznie podłączyła Neapol do prądu. Zresztą identycznie jak w pierwszym spotkaniu pod Wezuwiuszem. Cancelo zasnął, zabrakło asekuracji, w bardzo prostej sytuacji zawodnicy Francesco Calzony wypracowali pozycję dla… Amira Rrahmaniego. Kosowski stoper Napoli nie wiedzieć czemu, ale ruszył na fantazji do przodu i skorzystał z tej jednej sytuacji, jaką dostali Włosi.
Wtedy poczuli, że 10 milionów premii za awans, o jakiej kilka dni wcześniej opowiadał prezydent Aurelio De Laurentiis, wcale nie musi być nierealną wizją. Poczuli, że zaskoczenie gospodarze nie jest niemożliwe. Khvicha Kvaratskhelia huknął z daleka, Stanislav Lobotka dyktował tempo gry, a Giovanni Di Lorenzo był blisko po strzale głową. Barcelona była o trzy-cztery półki wyżej, po czym sama zaprosiła neapolitańczyków do gry, myśląc, że dwa gole załatwiły już kwestię awansu.
"Fermín López is not ready for the first team" pic.twitter.com/j3XyrlLFcg
— Barça Universal (@BarcaUniversal) March 12, 2024
Cubarsi vs Osimhem – pojedynek meczu
Współpraca Raphinhii z Joao Cancelo była świetna, Lamine Yamal gwarantował magię, ale rezultat na styku (2:1) sprawiał, że na Montjuic cały czas było gorąco. Napoli po przerwie szukało tej jednej sytuacji, rzucając co chwilę piłkę w kierunku Victora Osimhena. Nigeryjczyk był ich największą nadzieją, ale naprawdę czujny i przygotowany do tej rywalizacji był Pau Cubarsi. Nie tylko rozgrywał wybitnie i najpewniej w zespole, ale wyglądał bardzo obiecująco na tle takiego napadziora. Tylko że to cały czas była tykająca bomba – w każdej chwili mógł z nim zrobić to samo co z Inigo Martinezem w pierwszym meczu. Cubarsi jednak wytrzymał. W swoim debiucie w Lidze Mistrzów został nagrodzony statuetką MVP spotkania!
Mało znany fakt: Cubarsi jest ode mnie młodszy o 18 lat, a wygląda na trzy lata starszego.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) March 12, 2024
Xavi czuł, że robi się gorąco, dlatego po godzinie gry zaserwował nam dla podgrzania atmosfery duet Oriol Romeu & Sergi Roberto. Pierwszy miał odciążyć wykartkowanego Christensena, a drugi… to stanowiło poważne zaskoczenie, ale na ławce rezerwowych było chudo. W każdym razie to z nimi Katalończycy marzyli o ćwierćfinale LM, podczas gdy Neapol dokręcał śrubę z Jesperem Lindstromem oraz Mathiasem Oliverą. Ten drugi zmienił Mario Ruiego wycieńczonego po bieganiu za Yamalem. Zresztą Urugwajczyk miał ten sam ból głowy – żółtą kartkę po faulu na nastolatku zobaczył w pierwszych pięciu minutach po wejściu.
Po przerwie zawodnicy Calzony naprawdę wyglądali lepiej i mówienie o przepaści było już krzywdzące. Tak jak w pierwszym starciu, dzielili się momentami pewności siebie i przejmowania inicjatywy. Czasem to Włosi osiedlali się na połowie rywala, później Barcelona łapała oddech kilkoma groźniejszymi sytuacjami, ale strzały Raphinhii, Gundogana czy Lewandowskiego nie mogły zamknąć tego spotkania.
94. gol Roberta Lewandowskiego w Lidze Mistrzów i 31. w fazie pucharowej rozgrywek.
Bardzo chcę zobaczyć, jak strzela gola numer 100 w tych rozgrywkach. Niech przejdzie do historii, niech da nam wszystkim ten wyjątkowy moment.
— Szymon Janczyk (@sz_janczyk) March 12, 2024
Jak zagrał kapitan reprezentacji Polski? Do przerwy absolutnie anonimowy. 14 kontaktów z piłką, najmniej ze wszystkich na placu gry, znacznie mniej od obu bramkarzy. Skupiony na szukaniu sobie miejsca, ale jego dwa ruchy były ważne przy obu trafieniach. Więcej inicjatywy wykazał w drugiej połowie, gdy zrobiło się sporo przestrzeni na boisku. Miał groźny strzał po rzucie rożnym, częściej skutecznie zgrywał piłkę, gdy gospodarze ruszali z kontrą. Najczęściej pracował na to, aby Raphinha oraz Yamal dostali więcej miejsca na boisku. Aż wyczekał swój moment w 83. minucie…
W końcówce działo się już tyle, że naprawdę ta rywalizacja mogła pójść w każdym kierunku. Jesper Lindstrom miał taką „patelnię”, że dogrywka w tym spotkaniu była obowiązkiem. Nie trafił. Lamine Yamal zaskakiwał kręconymi strzałami, koledzy obijali Alexa Mereta, ale ten też utrzymywał emocje do samego końca. Aż zadecydowała akcja wykończona przez Roberta Lewandowskiego. Gundogan – Sergi Roberto – Lewandowski do pustej praktycznie załatwiało sprawę. Barca świetnie pograła na małej przestrzeni, a ten wyklinany Roberto zaserwował asystę, z której nie dało się nie skorzystać. 3:1! A Polak cały czas odlicza do „setki” – to już jego 94. gol w Champions League. Historia rozgrywek! Wtedy naprawdę Barcelona mogła odetchnąć.
Przepraszam. pic.twitter.com/4KS8zbEx90
— Michał Gajdek (@michalgajdek) March 12, 2024
Kibice ze stolicy Katalonii stęsknili się za ćwierćfinałem Champions League. Ale w końcu to osiągnęli. Dokładnie tę fazę rozgrywek zaksięgowali w budżecie, więc ten cel minimum już udało się spełnić. A dalej wszystko zależy od losowania i dyspozycji w kolejnych miesiącach. Blaugrana z tego dwumeczu jest drużyną bardzo chwiejną, ale ciągle rozwojową. Natomiast taka z pierwszych 20 minut na Montjuic może być potwornie groźna. Tylko trzeba utrzymywać ten poziom dłużej niż od święta.
BARCELONA – NAPOLI 3:1 (2:1)
Fermin López 15′, Joao Cancelo 17′, Robert Lewandowski 83′ – Amir Rrahmani 30′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Bujdy i konkrety Sławomira Nitrasa. Którą twarz ministra brać na poważnie?
- Ekstraklasa ma najsłabszego lidera w Europie i rekordowo liczną grupę pościgową
- Włodarski: Yamal błyszczy w Barcelonie, a w Polsce boimy się dryblingu Borysa
- Pokolenie zdjętej klątwy. Wygrana z Legią to dla Widzewa zamknięcie pewnego etapu
- Runjaić out? Legia stała się przeciętną drużyną, której nikt się już nie boi
fot. Newspix