Reklama

Blaz Kramer kontuzjowany? No kto by się spodziewał…

Dominik Piechota

Autor:Dominik Piechota

12 marca 2024, 17:06 • 4 min czytania 12 komentarzy

Trwa tydzień „doskonałych” wieści dla warszawskiej Legii: pierwsza porażka z Widzewem od 24 lat, możliwe pożegnanie z kapitanem Josue, a także operacja Blaza Kramera i kontuzja wykluczająca go na 9-12 tygodni, czyli praktycznie do końca sezonu. Puchary odjeżdżają Legii, a drużyna Kosty Runjaicia będzie w ataku modlić się do Marca Guala, bo do kogo innego? Oto kolejny przykład, jak fachowo została zaplanowana kadra na wiosnę. Idealnie, aby odpuścić sobie europejskie puchary w przyszłym sezonie.

Blaz Kramer kontuzjowany? No kto by się spodziewał…

No szkoda nam kontuzji Blaza Kramera, bo nikomu nie życzymy źle, ale ostatni raz byliśmy tak zdziwieni, gdy… zaglądaliśmy w jego kartotekę medyczną. Numer „9” w Legii może i dostaje naklejkę dzielny pacjent, ale do najzdrowszych niestety nie należy. Szybki rzut oka na jego poprzednie absencje:

– 21/22: 70 dni przerwy, 10 opuszczonych meczów, przed przyjściem do Legii w Zurychu miał ponad dwa miesiące przerwy.

– 21/22: trzykrotnie przerwa po tygodniu z powodu naciągnięć/problemów mięśniowych, razem 90 dni przerwy w sezonie.

– 22/23: uraz na dzień dobry w Legii, operacja mięśnia i spojenia łonowego, 55 dni leczenia, dostępny dla trenera dopiero we wrześniu bez dobrego przygotowania fizycznego.

Reklama

– 22/23: kolejny problem z przywodzicielem, wypada na ponad 4 miesiące, tym razem opuści 138 dni oraz 13 meczów, w sumie w całym sezonie stracił 22 spotkania i leczył się z 193 dni, ponad połowę roku.

– 23/24: wrzesień, to i stare obawy – ponad 2 tygodnie przerwy przez naciągnięcie uda.

– 23/24: operacja złamanej kości, sam klub zapowiada 9-12 tygodni przerwy, to dla niego najpewniej koniec rozgrywek.

Wariant optymistyczny: wróci na dwie ostatnie kolejki z Wartą i Zagłębiem, ale bez formy.

Wariant realistyczny: pewnie tyle było z grania w tym sezonie. Straci łącznie 12 meczów w rozgrywkach 2023/24, co ostatnio było pewną normą u 27-letniego Słoweńca.

Reklama

Kto w ataku Legii?

Nie chodzi o bycie mądrym po szkodzie, ale wielka wiara w zdrowie Blaza Kramera naprawdę nie miała logicznych przesłanek, bo odkąd tylko został zakontraktowany przez Legię, co kilka miesięcy coś mu dolegało.

Wielu dyrektorów sportowych w Polsce, w tym Jacek Zieliński, spojrzało na rundę wiosenną w następujący sposób: wyjątkowo krótka, tylko 15 meczów, dobre cztery miesiące grania, nie ma co kupować na hurra, jakoś się to przetrwa. W Legii rozbrzmiewało hasło: mamy dobrych piłkarzy, więc będziemy ich budować.

Tylko teraz powoli nie ma już kim grać w ataku. A naprawdę zakładanie, że wyleci Kramer, Pekhart czy (nie życzymy!) Kapustka nie wymagało wielkiej wyobraźni, tylko spojrzenia na historię.

Kosta Runjaić na ostatnie 10 kolejek pozostaje z takim zestawem snajperów:

Tomas Pekhart – ostatni gol 6 grudnia w Pucharze Polski, w lidze 27 września (ostatnio pierwsza XI w ekstraklasie w listopadzie);

Maciej Rosołek – gol z Puszczą 18 lutego, ale to koniec dorobku w lidze, jeden z najbardziej krytykowanych graczy Legii;

Marc Gual – gole z Koroną i Ruchem na wiosnę, razem 3 trafienia w Ekstraklasie.

I pewnie możemy sobie wyobrazić, że Legia europejskie puchary będzie atakować ofensywnym tercetem: Josue – Gual – Pekhart, a z ławki rezerwowych w przypadku niepowodzenia odmieniać spotkania wejściami Macieja Rosołka.

Cóż, w futbolu wszystko zmienia się szalenie dynamicznie, ale nie brzmi to na scenariusz mający uspokoić kibiców. Pierwszy jest wkurzony po doniesieniach, że nie zostanie przy Łazienkowskiej, drugi cały czas próbuje się odnaleźć w tej drużynie, ale nie przypomina króla strzelców z zeszłego roku, a z trzeciego Kosta Runjaić najchętniej by nie korzystał, gdyby nie było takiej potrzeby.

Zawsze gdzieś będzie dziura

Można oczywiście wyżej na dziesiątce wystawić Bartka Kapustkę razem z Josue, ale wtedy konkretna wyrwa powstaje w środku obok Juergena Elitima. Przy aktualnej kadrze zawsze gdzieś będą niedostatki. I naprawdę nie ma innej możliwości niż postawić na 19-letniego Wojciecha Urbańskiego, który dał naprawdę niezłą zmianę z Widzewem, a także 17-letniego Filipa Rejczyka. Kosta Runjaić jest w bardzo trudnym momencie.

Albo gra Rosołkiem w ataku, albo gra Zybą, do którego też jeszcze nie ma przekonania, albo przestawia wyżej Augustyniaka i znowu tworzy dziurę w defensywie. Przy aktualnym zestawieniu zawsze gdzieś będą niedostatki, a akurat z Widzewem Filip Rejczyk oraz Jurgen Celhaka nie podnieśli się z ławki rezerwowych.

Pewnie sytuacja byłaby zupełnie inna, gdyby nie trzy kontuzje – Patryka Kuna, Blaza Kramera i Artura Jędrzejczyka – ale przecież taki scenariusz trzeba zakładać. W tych okolicznościach jeszcze bardziej niż zwykle rzuca się w oczy brak jakichkolwiek poważniejszych inwestycji po sprzedaży Ernesta Muciego i Bartosza Slisza.

Wystarczy, że Pekhart wypadnie za kartki, tak jak z Widzewem, i tworzy się szycie. Już w Łodzi ławka rezerwowych nie rzucała nikogo na kolana: Tobiasz, Burch, Kapuadi, Celhaka, Dias, Zyba, Rejczyk, Urbański, Rosołek.

Niedzielny mecz z Piastem Gliwice przy Łazienkowskiej będzie nacechowany potworną presją. Później nadchodzą dwa tygodnie przerwy, ale nie zapowiada się, by to jakoś cudownie odświeżyło kadrę Legii po przerwie na reprezentację.

Nie trzeba było mieć cudownej wyobraźni, aby przewidzieć taki scenariusz kadrowy. Ale dzisiaj drużyna Kosty Runjaicia naprawdę jest pod ścianą. Kibice od wielu miesięcy narzekają na Marca Guala i próbują zrozumieć, dlaczego nie może odpalić. Teraz nie pozostaje im nic innego jak modlić się do Hiszpana, bo pozostaje ich jedyną sprawdzoną i najpoważniejszą opcją w ataku.

Czytaj więcej o polskiej piłce

FOT. PIOTR KUCZA/400mm.pl

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

12 komentarzy

Loading...