Reklama

Z “Kiereś won” do “Kiereś top”. Stal najlepsza w lidze od tygodni

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

11 marca 2024, 14:07 • 5 min czytania 17 komentarzy

Gdyby przed sezonem ktoś nam powiedział, że w marcu Stal Mielec będzie miała trzy punkty mniej od Legii Warszawa i to z realną perspektywą na zmniejszenie różnicy, pomyślelibyśmy, że bardzo nie lubi Josue i spółki, skoro wieszczy im grę o utrzymanie. Ale realia są zgoła inne, bo ekipa trenera Kieresia goni – tak, goni – czołówkę, w tym Legię, która za najlepszymi w lidze w tym sezonie po prostu nie nadąża. Natchniona Stal… cóż, właściwie trudno powiedzieć, czym, ale wiosną wygląda tak, że momentami ręce same składają się do oklasków.

Z “Kiereś won” do “Kiereś top”. Stal najlepsza w lidze od tygodni

To futbol skuteczny, pragmatyczny, ale nie bez domieszki fantazji. A jeśli powiemy też, że futbol uprawiany przez jednych z najlepszych piłkarzy na swoich pozycjach, nie moglibyście tego podważyć.

Kochalski – w bramce znakomity, w ostatnich tygodniach niewątpliwie nr 1 w Ekstraklasie, a w przekroju całego sezonu spokojnie TOP 3. Ma dużo roboty, notuje najwięcej interwencji w lidze. I to ważnych, a nie tylko takich, przy których można złapać piłkę w zęby z zamkniętymi oczami. Idąc dalej, nie sposób nie docenić Getingera, Wlazły czy Domańskiego, którzy wspólnie nabili do tej pory 23 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej. No i Szkurin w napadzie, gość, który włączył się do walki o koronę króla strzelców z Erikiem Exposito, jakby mało było w Stali jakości w innych rejonach boiska.

Stal Mielec czarnym koniem, którego nikt się nie spodziewał?

Oczywiście nie chcemy przeszarżować, mówiąc, że Kamil Kiereś ma do dyspozycji super kadrę. Nie, to nadal ekipa, dla której zgodnie z logiką szczytem powinien być środek tabeli, ale bliżej gorszej połowy ligowej stawki. Trudno było zakładać, że choćby taki Matras, od wielu lat trochę lepsza wersja ekstraklasowego dżemiku, w tym sezonie ogarnie się na tyle, że nie będzie można mieć do niego pretensji, a wręcz częściej w jego przypadku będą pojawiać się powody do pochwał. To nadal ta sama Stal – suche nazwiska na papierze, może poza Szkurinem, nie robiły latem żadnego wrażenia. No i wiecie, “to przecież Stal”. Ten klub, który od powrotu do Ekstraklasy nie ma spokojnego sezonu i prawie zawsze do samego końca musi walczyć o życie…

Cyk, niespodzianka. Nie tym razem. Co prawda do pewności nad utrzymaniem w Ekstraklasie Stali brakuje jeszcze kilku punktów, ale to wciąż tylko KILKA na dziesięć kolejek przed końcem. Duża różnica względem poprzednich lat, kiedy raz na pięć ostatnich kolejek w geście desperacji sam prezes klubu przyznawał, że liczy na szczęście, które może przynieść nowy trener. Teraz, patrząc na formę Stali, nikt już nie musi oszukiwać przeznaczenia. Bardziej zasadne byłoby wzniecenie dyskusji, czy to ten zespół, który jest w stanie powtórzyć całkiem niedawny wynik Warty, a w przeszłości osiągniecie Wisły Płock Jerzego Brzęczka. Czyli zakręcić się przy miejscach pucharowych, na przykład zająć świetne piąte miejsce, wyrzucając przy okazji za plecy klub zdecydowanie większy i bogatszy. Szczególnie że na szczycie Ekstraklasy obserwujemy wyścig żółwi, co sprzyja scenariuszom mało prawdopodobnym.

Reklama

Jeśli szukać czarnego konia, którym przed sezonem dla wielu było Zagłębie Lubin (w tym dla mnie), to właśnie w Stali lub Górniku. Ale to nie Górnik Zabrze od wielu kolejek punktuje najlepiej w Ekstraklasie. Gdyby trzymać się tylko kategorii punktowej, od dziesięciu meczów w Ekstraklasie nie ma lepszej ekipy niż Stal Mielec. Mowa o dwudziestu zdobytych oczkach, dobrym bilansie bramkowym i po drodze udanych starciach z silniejszymi zespołami. Dość powiedzieć, że w tym czasie mielczanie zatrzymali mistrza Polski, wygrali ze Śląskiem (drugi raz), wyciągnęli zwycięstwo nad Pogonią i zdołali obronić trzy punkty z Górnikiem mimo grania w dziesiątkę, co może okazać się kluczowe w końcówce sezonu. A jeszcze wcześniej potrafili ograć Legię na jej stadionie, która analogicznie nie ma takich dokonań z czołowymi drużynami.

Kamil Kiereś nie po raz pierwszy zasługuje na uznanie

O ile ta dobra passa punktowa a także styl nie bolący oczu zostaną podtrzymane, będzie trzeba przyznać, że Kamil Kiereś to być może najlepszy trener wśród tych niedocenianych, którzy nigdy nie byli brani pod uwagę pod kątem pracy w większych klubach. Często mówimy, że szkoleniowcy młodego pokolenia, tacy jak Dawid Szulczek czy Daniel Myśliwiec, prędzej czy później powinni zostać sprawdzeni w środowisku z większą presją, ale też lepszymi możliwościami. To nazwiska medialne, zakotwiczone w świadomości jako świeże i pożądane z racji nowoczesnego podejścia do futbolu. Zdecydowanie bardziej niż Kiereś, który, powiedzmy sobie uczciwie, nigdy nie rozpalał wyobraźni. A przecież na pewno nie jest gorszym szkoleniowcem od Vukovicia mającego w CV Legię czy Piasta albo Jerzego Brzęczka, który został selekcjonerem za ten typ sukcesu, na który przy dobrych wiatrach może w tym sezonie zapracować sam Kiereś.

Miło, że Stal stała się w miarę poważnym zespołem i skrupulatnie zrywa łatkę dostarczyciela memów. Stal to już nie tylko zabójcze wrzuty z autu Forsella jak za Leszka Ojrzyńskiego, nie organizacyjny rozgardiasz czy mnóstwo wątpliwej jakości transferów “podróżników” z rocznym kontraktem. To już coś więcej. Wystarczająco wiele, żeby nie myśleć o spadku, a po przerwie reprezentacyjnej okaże się, czy również wystarczająco, żeby sprawić dużą niespodziankę w tabeli.

Czytaj więcej o Ekstraklasie:

Fot. Newspix

Reklama

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Ekstraklasa

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

17 komentarzy

Loading...