W żadnej europejskiej lidze lider nie ma po 24 kolejkach mniej punktów niż Jagiellonia. W żadnej też grupa pościgowa za plecami zespołu prowadzącego w tabeli nie jest tak liczna jak u nas.
Miesiąc temu pisaliśmy: Właściwie niezależnie od tego, jakie mierniki przyjmiemy, Ekstraklasa zapowiada się na najbardziej wyrównaną spośród wszystkich lig europejskich, grających w systemie jesień-wiosna. Cały tamtej tekst do przeczytania TUTAJ.
Rekordowo słaby lider Ekstraklasy. Czołówka wygrała 3 z 17 meczów
Jednak to, co dzieje się w czołówce naszej ligi w ciągu ostatnich kolejek przekracza nawet tamte oczekiwania. Od 24 lutego do 10 marca drużyny z realnymi szansami na tytuł mistrza Polski (Jagiellonia, Śląsk, Lech, Raków, Pogoń i Legia) rozegrały siedemnaście meczów, z których udało im się wygrać dokładnie… trzy. W dodatku dwa z tych zwycięstw odniosły nad rywalem w walce o tytuł: Raków pokonał Lecha 4:0, a Jagiellonia ograła Śląsk 3:1. Jedyne zwycięstwo faworyta Ekstraklasy nad drużyną z dalszych miejsc w tabeli w tym okresie to 2:1 Śląska z Widzewem. Pozostałe czternaście meczów zakończyło się remisami lub porażkami zespołów walczących o tytuł.
Liderująca w Ekstraklasie Jagiellonia ma 45 punktów po 24 kolejkach. Oznacza to średnią znacznie poniżej dwóch punktów na mecz. Z zeszłym sezonie liderujący po 24 rundach Raków miał aż 58 punktów. Ostatnim liderem naszej ligi z tak małym dorobkiem, jak obecnie Jaga, była na tym etapie rozgrywek… również Jagiellonia, która w sezonie 2017/18 miała dokładnie 45 punktów po 24 kolejkach. W latach 2019-2022 żeby prowadzić w rozgrywkach o mistrzostwo Polski w tej części sezonu konieczny był dorobek około 50 punktów.
W 28 ligach grających systemem wiosna – jesień w tym sezonie odbyły się już co najmniej 24 kolejki. W żadnej z nich lider nie ma lub nie miał na tym etapie mniej punktów niż Jagiellonia.
Jedyną ligą, w której po 24 rundzie spotkań lider miał średnią poniżej dwóch punktów na mecz jest liga Czarnogóry, w której obecny sensacyjny lider – Dečić Tuzi – ma także 45 oczek. Co ciekawe, słaby wynik lidera jest przypadłością krajów bałkańskich: albańska Egnatia miała na tym etapie 48 punktów, chorwacka Rijeka – 50, a po 51 miały: kosowskie Ballkani i rumuńskie FCSB oraz wyłamujący się geograficznie z tego grona szwajcarski Young Boys Berno.
Średni wynik punktowy lidera europejskiej ligi po 24 kolejkach wynosi 56,5 punktu i jest znacząco wyższy od wyniku Jagi. Na przeciwnym biegunie – powyżej 60 punktów mieli na tym etapie: lider ligi San Marino – La Fiorita, Real Madryt (po 61 punktów), Fenerbahce, Inter (po 63) oraz niepokonani: Bayer Leverkusen (64) oraz PSV (66). Rekordzistą jest natomiast walijskie The New Saints, które miało w tej części sezonu 68 punktów, dzięki 22 zwycięstwom i dwóm remisom. Zespół wywodzący się z walijskiej miejscowości Llansantffraid, a grający w leżącym po angielskiej stronie granicy Oswestry, już 2 marca zapewnił sobie dzięki temu mistrzostwo kraju, jako pierwszy klub w 2024 roku.
Ekstraklasa jest teraz wyjątkowa w skali Europy
Sprawdźmy także jak wygląda sytuacja za plecami lidera. Na kolejnych miejscach w Ekstraklasie do dziesięciu punktów straty do lidera ma kolejnych siedem drużyn. Poza oczywistą piątką nawet Górnik Zabrze i Stal Mielec tracą do białostockiego klubu maksymalnie dziesięć oczek. W pięciu europejskich ligach wszystkie kluby tracą do obecnego lidera więcej, niż 10 punktów. Tak jest w Bośni, Słowacji, Włoszech, Walii i Azerbejdżanie. W tym ostatnim, wicelider z Sumgaitu traci do Karabachu… 24 punkty, czyli więcej, niż wynosi dystans do Jagiellonii szesnastej Puszczy Niepołomice. W trzydziestu kolejnych europejskich ligach w odległości do dziesięciu punktów do lidera plasuje się od jednej do trzech drużyn. W lidze bułgarskiej, cypryjskiej i czarnogórskiej po cztery kluby tracą do lidera do dziesięciu oczek.
W największym stopniu lider czuje na plecach oddech rywali w austriackiej Bundeslidze (Salzburg) i w lidze ukraińskiej. W obu do dziesięciu punktów traci do lidera pięć zespołów: Sturm, LASK, Klagenfurt, Hartberg i Rapid oraz Krywbas, Dnipro-1, Dynamo, Polissia Żytomierz i Ruch Lwów. Przy czym w lidze austriackiej wynika to jedynie z podziału punktów na pół po sezonie zasadniczym. Gwoli ścisłości dwa najlepsze kluby grupy spadkowej – Austria Wiedeń i Wolfsberger – także tracą w Austrii do dziesięciu punktów do Salzburga dzięki ich dzieleniu przez dwa.
Pięciu rywali za plecami lidera to i tak aż o dwóch mniej, niż czai się w tabeli Ekstraklasy na miejscach od drugiego do ósmego. Wszystkie możliwe miary porównawcze wskazują, że mamy tej wiosny wyjątkową w skali Europy ligę. Oczywiście fakt ten sam w sobie nie jest wadą i powoduje, że sezon jest niezwykle ciekawy, jednak wszyscy mamy w pamięci, że marzymy o wysłaniu silnego i stabilnego zestawu drużyn do europejskich pucharów. Ich nowa formuła od nowego sezonu powoduje, że co prawda eliminacje będą wciąż dla naszych klubów bardzo trudną przeprawą, ale już faza grupowa ligowa będzie ich wielką szansą. Ze wstępnych wyliczeń wynika, że nawet Pogoń nie powinna mieć większych problemów z przejściem do fazy pucharowej Ligi Konferencji (jeśli się do niej zakwalifikuje), a nawet w fazie ligowej Ligi Europy będzie miała prawie 50% szans na awans przynajmniej do play-off.
Pozostaje nam zatem śledzić ten wyjątkowy sezon, w którym prawdopodobnie walka o czołowe lokaty będzie trwała do ostatniej kolejki, bo może się on szybko nie powtórzyć.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Wyścig żółwi po tytuł, ale tylko Raków, Legia i Lech muszą się wstydzić
- Z “Kiereś won” do “Kiereś top”. Stal najlepsza w lidze od tygodni
- Rewolucja w Legii. Jak zbudować na nowo drużynę bez Josue?
Fot. Newspix