Nic nowego nie dzieje się w Formule 1 w ostatnim czasie. Jak w Bahrajnie przed tygodniem, tak i dziś – w Grand Prix Arabii Saudyjskiej – najlepszy był Max Verstappen, a na drugim miejscu przyjechał Sergio Perez. Na trzecie wskoczył za to Charles Leclerc. O tym jednak, że taki zestaw może nudzić, niech świadczy fakt, że wydarzeniem weekendu zdecydowanie jest nie triumf Maxa, a siódme miejsce Olliego Bearmana, który debiutował w wyścigu, bo zastąpił zmagającego się z wyrostkiem Carlosa Sainza.
Brak Sainza zresztą mógł boleć Ferrari, bo to on przed tygodniem dawał nam najciekawsze momenty stosunkowo nudnego Grand Prix i ostatecznie skończył cały wyścig na trzecim miejscu. Ale z wyrostkiem tak to już bywa, że nic nie robi, tylko wyczekuje momentu na to by zaboleć i zmusić do zabiegu. Hiszpana zakłuło w kiepskim momencie, ale dla Olliego Bearmana to była wręcz gwiazdka z nieba. Chłopak ma niespełna 19 lat i został dziś trzecim najmłodszym kierowcą w dziejach Grand Prix F1.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Do tego przyjechał dziś w punktach. I to wcale nie tak małych, bo mimo startu z 11. miejsca, skończył na 7. pozycji. Za sobą zostawił między innymi Lando Norrisa i Lewisa Hamiltona, a wyprzedziła go tylko wspominana już trójka oraz Oscar Piastri, Fernando Alonso i George Russell. Co mówią nam takie wyniki? Że z pewnością nie był to udany wyścig dla Mercedesa, który nie zdołał wprowadzić samochodu do pierwszej piątki. Poszalał z kolei nieźle Piastri, a i Alonso narzekać nie może na swoje położenie, bo piąta lokata musi go cieszyć – podobnie jak cieszy z pewnością Astona Martina. Tym bardziej, że Lance Stroll – kolega Nando z ekipy – wyścigu nie ukończył, bo przydzwonił w ścianę
Dodajmy, że cały wypadek miał też efekt komediowy, bo wywiązał się po nim następujący dialog.
– Uderzyłem w ścianę.
– Możesz dojechać do alei serwisowej?
– Nie, jestem w pierdolonej ścianie.
Cóż, trzeba oddać Kanadyjczykowi, że ostatni komunikat był zwięzły i konkretny, a do tego nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Tak jak i wątpliwości nie zostawił Max Verstappen, który wygrał drugie Grand Prix w tym sezonie, ale – inaczej niż tydzień temu – nie zgarnął bonusu za najszybsze okrążenie (na ostatnim kółku wydarł mu go Charles Leclerc). Holender, mimo że przez wypadek Strolla bolidy się w pewnym momencie zjechały, cały czas kontrolował sytuację i rywalom odjechał potem mniej więcej tak, jak na światłach robi to Porsche tego sąsiada, tego, co nie wiadomo skąd miał na nie pieniążki, twojemu Audi A4 z 2010.
Sergio Perez zresztą też nie był dziś przesadnie niepokojony po tym, jak znalazł się na drugim miejscu, a i Charles Leclerc jechał z całkiem komfortową przewagą nad rywalami. Stąd w czołówce nie działo się właściwie nic, a Ferrari nie pokusiło się nawet o żadną grande strategię, żeby ubarwić nam wyścig. Jeśli już czymś się emocjonowaliśmy, to głównie w dalszej części stawki – jak choćby walką Oscara Piastriego z Lewisem Hamiltonem, gdy Brytyjczyk długo trzymał młodego kierowcę za sobą i gdyby nie musiał zjechać do pit stopu, to ten by go może nie wyprzedził i do samego końca.
RACE CLASSIFICATION (LAP 50/50)
Win #56 for Max, podium #100 👏👏👏#F1 #SaudiArabianGP pic.twitter.com/bE8BLxA9lp
— Formula 1 (@F1) March 9, 2024
A poza tym? Poza tym nie działo się wiele, co najwyżej Kevin Magnussen jeździł tak, jakby dziabnął sobie co nieco przed wyścigiem i dostał od sędziów dwie kary. Ale wielkiego wpływu na wyniki to nie miało. Ot, kolejny weekend dominacji Maxa – to właśnie zobaczyliśmy. A gdyby nie Lance Stroll w “pierdolonej ścianie”, to całkiem możliwe, że – jak tydzień temu – punktowałoby tylko pięć zespołów, znów tych samych. Dzięki Strollowi do dyszki wkradł się jednak Nico Hulkenberg w Haasie, który – trzeba to przyznać – zaskakuje na początku sezonu niezłym bolidem.
Problem jedynie w tym, że takich zaskoczeń chcielibyśmy jednak znacznie więcej.
TOP 10:
- Max Verstappen
- Sergio Perez
- Charles Leclerc
- Oscar Piastri
- Fernando Alonso
- George Russell
- Oliver Bearman
- Lando Norris
- Lewis Hamilton
- Nico Hulkenberg
Fot. Newspix