– Okoliczności, warunki, nastawienie przeciwnika, pierwszy mecz – pewnie moglibyśmy próbować wymieniać wiele przyczyn, próbować przynajmniej je znaleźć, ale tak naprawdę nie ma co szukać usprawiedliwień czy wymówek – mówił klubowym mediom kapitan Wisły Kraków, Alan Uryga. Jego drużyna sięgnęła po komplet ze Stalą Rzeszów na inaugurację rundy wiosennej w 1. lidze, ale “Biała Gwiazda” nie miała tego meczu pod kontrolą.
– My bardziej dostosowaliśmy się do tego, co działo się na boisku, czyli więcej było takiej bezpośredniej piłki, walki niż składnych akcji. Pewnie chcielibyśmy grać w piłkę, chcielibyśmy zawsze dominować, grać krótkimi podaniami i kreować piękne akcje. W tej lidze niestety warunki są jednak, jakie są i czasami takie mecze jak ten ze Stalą będą się zdarzać. Jestem przekonany, że to nie jest ostatni taki mecz w tym sezonie – ocenił Uryga.
Chcemy grać piłką, a to wiąże się też z nieco większym ryzykiem na swojej połowie, żeby później przedostać się i zrobić przewagą na połowie przeciwnika. Trener uprzedzał nas, że takie rzeczy mogą się zdarzać. Kwestia, jak na to później zareagujemy. Oby takich błędów było jak najmniej, ale to oczywiste, że nie z każdej takiej sytuacji wyjdzie się obronną ręką. Taka jest po prostu czasami cena za grę w piłkę, za próbę budowania akcji krótkimi podaniami na swojej połowie – dodał.
Uryga: Brzmię jak boomer, ale, panowie, mniej lansowania się [WYWIAD]
Obrońca wypowiedział się także na temat sytuacji z VAR-em i przyznanym rzutem karnym dla rywali w samej końcówce. Na tablicy widniał jeszcze wynik 1:1. Stal powinna trafić i sięgnąć po pełną pulę. – Jak zobaczyłem, że sędzia kilka minut czeka na podpowiedź VAR-u na słuchawce, to wiedziałem, że skoro tak się dzieje, to pewnie ten karny będzie. Bo najczęściej w takich sytuacjach sędziowie decyzję z boiska zmieniają. Karny to jednak jeszcze nie gol. Może nie mamy wielkiego procentu obronionych karnych, ale przeciwnik musi jeszcze trafić w bramkę. Tym razem nam się udało. I powiem szczerze, że zaraz po tym zmarnowanym karnym wróciły mi takie myśli, że to właśnie to jest moment, żeby ich za to pokarać. I tak się stało.
Wisła Kraków zajmuje 4. pozycję w tabeli zaplecza Ekstraklasy. Do miejsc dających bezpośredni awans “Biała Gwiazda” traci trzy punkty.
WIĘCEJ O I LIDZE:
- Na ratunek Zagłębiu Sosnowiec – syn trenera!
- Lechia Gdańsk przełamuje trendy – najmłodsi walczą o awans
Fot. Newspix