Oj Chelsea, Chelsea. Dziś drużyna z niebieskiej części Londynu mimo prowadzenia 1:0 ostatecznie poległa z Wolverhampton 2:4. Piłkarze stracili cztery gole, a kibice stołecznej drużyny tracą cierpliwość do menadżera. Czyżby to był koniec Mauricio Pochettino?
Pierwszą bramkę w meczu zdobył Cole Palmer po zagraniu Moisesa Caicedo. Prowadzenie gracze “The Blues” utrzymali ledwie przez trzy minuty. Do głosu doszli goście. I się zaczęło…
Na 1:1 trafił Matheus Cunha. Były piłkarz Atletico Madryt miał furę szczęścia, bo futbolówka odbiła się od interweniującego Thiago Silvy i wtoczyła się do bramki obok bezradnego Djordje Petrovica.
Drugiego gola goście strzelili tuż przed przerwą. Uderzył Rayan Ait-Nouri. Algierczyk nie mógł się jednak cieszyć ze swojej pierwszej bramki, bo… uznano ją jako trafienie samobójcze – piłka bowiem wpadła do siatki po nogach Axela Disasiego.
“To jest nokaut”. Chelsea na kolanach. Prowadzili 1:0, a potem wydarzył się koszmar.
Jak sądzicie? Pochettino może zapłacić posadą? #domPremierLeague pic.twitter.com/QFOo1IjE8e
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) February 4, 2024
W drugiej odsłonie ponownie oglądaliśmy trzy trafienia. I ponownie dwa razy trafili goście, a jedną bramkę zdobyli zawodnicy Chelsea. Dla Wolverhampton dwukrotnie trafił Cunha, który zapisał hat-tricka. Dla Chelsea honorowo na kilka minut przed końcem strzelił Silva.
Ekipa z Londynu obecnie zajmuje 11. pozycję. Dziś dała się wyprzedzić Wolves. Czy drugi przegrany mecz z rzędu w lidze (pod koniec stycznia Chelsea dostała baty od Liverpoolu) oznacza koniec pracy Mauricio Pochettino w stolicy Anglii?
Tego z pewnością chcieliby fani “The Blues”. Pragną także czegoś jeszcze: wyrwać się z tego szarego, ligowego marazmu.
Chelsea – Wolves 2:4 (1:2)
Palmer 19′, T. Silva 86′ – Cunha 22′, 63′, 82′, Disasi (sam.) 43′.
WIĘCEJ O ANGIELSKIEJ PIŁCE:
- Bordalas: Greenwood to świetny chłopak
- Czerwone Diabły pokazały rogi. West Ham kupił kota w worku
- Dlaczego Mudryk siedzi na ławce? “To nie tenis, to gra zespołowa”
Fot. Newspix