Po zdobyciu hat-tricka z Lipskiem w Niemczech rozgorzała dyskusja, czy Julian Nagelsmann nie powinien powołać go do reprezentacji Niemiec. Choć ma 27 lat, to rozgrywa dopiero swój debiutancki sezon w Bundeslidze. Wcześniej w dwa lata przeszedł drogę od 3. Ligi do Premier League. Deniz Undav to piłkarz wymykający się wszelkim ramom, przez co jest unikatowy pod wieloma względami.
Żeby dostrzec niektóre talenty, potrzeba czasu. Dużo czasu. Niekiedy dojrzewają one na ulicy. Niedawno zmarły Witek Muzyk Ulicy dał się poznać w wieku 35 lat po roku kluczenia uliczkami Warszawy. Banksy spędzał setki godzin, malując graffiti na blokowiskach i uciekając przed funkcjonariuszami policji. Dopiero później, w wieku 29 lat, przerzucił się na graffiti szablonowe, stając się jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów na świecie. Podobnie stało się z Denizem Undavem, który dopiero trzy lata temu, mając 25 lat, zadebiutował na profesjonalnym poziomie. Nauka, którą przyswoił, kopiąc piłkę na ulicach i w niższych ligach, procentuje teraz z dużą siłą. Dzięki niej zyskał niemałą sławę, która może zaprowadzić go nawet do reprezentacji Niemiec podczas Euro 2024.
Do 2021 roku nie grał na profesjonalnym poziomie
– To zawodnik z naturalnym instynktem. Wywodzi się z piłki ulicznej – powiedział o Undavie trener VfB Stuttgart Sebastian Hoeness, którego cytuje „Kicker”.
– Jestem inteligentnym piłkarzem i mam szczęście. Musisz starać się być szybszy od przeciwnika, aby z wyprzedzeniem rozpoznawać pewne sytuacje. Nauczyłem się tego jako małe dziecko. Jestem ulicznym piłkarzem – dodał w tym samym magazynie sam zawodnik.
Pomimo że teraz pozostaje jednym z najbardziej wziętych niemieckich piłkarzy – jego wartość rynkowa potroiła się w zaledwie półtora roku – i ma pełne prawo, by mówić o sobie jako inteligentnym zawodniku, to takie przeświadczenie towarzyszyło mu, nawet gdy kopał w niższych ligach. Do 2021 roku najwyżej występował w Niemczech w 3. Lidze, a później w Belgii w Challenger Pro League (drugi poziom rozgrywkowy). I co z tego, że dla SV Meppen potrafił w jednym sezonie zdobyć 17 bramek i zanotować 13 asyst, a w Union SG zaliczył 18 trafień i pięć asyst, popisując się m.in. takimi trafieniami jak na poniższym filmiku. Strzelał gole z woleja, po wcinkach, dobitkach czy strzałach z dystansu. Mimo to inne kluby zawsze miały wobec niego jakieś „ale”…
Nikt w niego nie wierzył
– Nie tylko kilka razy, ale wielokrotnie musiałem walczyć z oporem środowiska! Jedyne, co słyszałem to: „Deniz, jesteś dobry, ale…”. Szczególnie w Niemczech ludzie szukali we mnie błędów. Tego nie ma za granicą. Dobrzy gracze są akceptowani, jeśli dobrze grają i dobrze się zachowują. W Niemczech poza moim trenerem U-19 w Havelse – Stefanem Gehrke – nikt tak naprawdę we mnie nie wierzył – powiedział w rozmowie z „Kickerem” 27-latek.
Undav był wyrzutkiem, a wszystko zaczęło się w Bremie. – Jako dziecko zawsze marzyłem o grze dla Werderu – mówił na łamach „11Freunde”. Skończyło się to dla niego odrzuceniem. Powód? Uważano, że jest za mały i gruby. I choć na starych zdjęciach widać, jak koszulka dość mocno opina się na jego brzuchu, nie przeszkadzało mu to na boisku. Fakt, że nie prowadził się najbardziej zdrowo, ale nie pozwalały mu na to warunki. Jego kurdyjska rodzina wyemigrowała z Turcji do Niemiec bez grosza przy duszy.
Undav już jako 18-latek poszedł do pracy, żeby zarabiać na siebie. Kształcił się na mechanika instalacji przemysłowych, ale robił to wyłącznie z przymusu. W głowie hulała mu tylko piłka. – Czy to lubiłem? Wcale! Zrobiłem to tylko po to, żeby dorobić na boku i móc sam opłacić czynsz – tłumaczył dalej napastnik, który występował wtedy w TSV Havelse. Niewiele brakowało, a i od tego klubu by się odbił. Pozostałoby mu wtedy kopanie piłki wyłącznie na ulicy, z którą się nie rozstawał. Na szczęście zaufał mu wspomniany Gehrke.
868 z Delf za 8.20 euro
– W Havelse trenerzy zauważyli, że jestem wyjątkowym facetem – wyjaśnił Undav, do którego w końcu uśmiechnął się los. Alemania Aachen wyciągnęła trenera Christiana Benbenneka, którego na ławce zastąpił Gehrke. Szkoleniowiec dawał coraz więcej szans na grę snajperowi. Efekt? 27-latek rozstrzelał się dla Havelse i po dwóch latach odszedł do drugoligowego Eintrachtu Brunszwik z dorobkiem 37 goli i 15 asyst w 72 meczach. W 2. Bundeslidze nigdy nie zadebiutował, bo doznał kontuzji i wróciły do niego problemy z nadwagą. Później „11Freunde” zdradziło, skąd się one wzięły.
Undav spotkał się z dziennikarzem magazynu, gdy występował w Meppen. Napastnik siedział w cieniu ratusza pod grecką restauracją. Zamówił tzatziki z ostrym sosem. Danie 868 z Delf było już gotowe i po zapłacie ośmiu euro i 20 eurocentów, 27-latek zasiadał do jego zjedzenia. – Byłem tam stałym bywalcem – skomentował. W czasie jego gry na niższych poziomach rozgrywkowych jedzenie niezdrowego jedzenia było czymś normalnym dla snajpera i wraca do tego z dużym sentymentem. – Rany, to było naprawdę dobre.
Obecnie nie stołuje się już w takich miejscach. Zmienił dietę, schudł siedem kilogramów, bo w końcu ktoś dał mu szansę. Odradzający się Union SG był doskonałym miejscem do eksplozji jego talentu. Już na zapleczu Jupiler League strzelał gola za golem. W samej belgijskiej elicie zadebiutował jako 25-latek. Późno, ale nie za późno, bo bronił się na boisku. W 41 meczach zanotował łącznie 40 bramek i asyst. Zachwycał – trenerów, kolegów, kibiców i skautów Brighton. A że Mewy nie obawiają się ryzykować na rynku transferowym – w końcu nie bez przyczyny sternikiem klubu pozostaje zawodowy pokerzysta Tony Bloom – dały szansę Undavowi w Premier League.
W dwa lata od 3. Ligi do Premier League
Napastnik w dwa lata przeszedł drogę od 3. Ligi w Niemczech to angielskiej elity. Jego talent wystrzelił i spalał się jasnym światłem niczym termit. W Premier League 27-latkowi zabrakło jednak ognia. Nie pomogła mu również zmiana trenera z Grahama Pottera na Roberto De Zerbiego. Nie miał pewnego miejsca w podstawowym składzie. Często wchodził z ławki lub w ogóle się z niej nie podnosił. Nawet gdy zdobył dublet z Wolverhampton, to w kolejnym meczu ponownie nie pojawił się w wyjściowej jedenastce. Finalnie pierwszy sezon zakończył z ośmioma trafieniami i asystą w 30 meczach. Do strzelenia gola przyczyniał się średnio raz na 91 minut, co jest wynikiem całkiem niezłym, ale nie satysfakcjonującym, szczególnie dla samego zawodnika.
– Przede wszystkim nie byłem przyzwyczajony do intensywności i fizyczności. Dziewięć kilometrów w Anglii jest intensywniejsze niż jedenaście w Belgii. Poza tym nie byłem już najlepszym, ale dobrym graczem spośród wielu. Nie chcę umniejszać Belgii, ale to liga mieszcząca się może w pierwszej ósemce lub dziewiątce. A Anglia ma najlepsze rozgrywki na świecie – wyjaśnił w „Kickerze”.
Właśnie dlatego udał się na wypożyczenie do VfB Stuttgart, gdzie obrońcy ponownie mogą przekonać się na własnej skórze o niszczycielskiej mocy jego talentu. Undav jest bezczelny na boisku. Wchodzi w dryblingi w sytuacjach wydawałoby się beznadziejnych. Oddaje strzały z trudnych pozycji. Naciera na defensorów. Nie ustępuje im pomimo znacznie słabszych warunków fizycznych. Walczy, pressuje i doskonale uzupełnia się z Serhou Guirassym, ale nawet i bez Gwinejczyka Undav daje radę, co pokazał ostatni mecz z Lipskiem.
Wszystko robi inaczej
Prawa noga i gol zza pola karnego. Główka. Lewa noga i dobitka swojego uderzenia. Hat-trick. 27-latek strzelił trzy gole i poprowadził Stuttgart do zwycięstwa w meczu na szczycie Bundesligi z Lipskiem. Dokonał tego w momencie nieobecności Guirassy’ego, który przebywa na Pucharze Narodów Afryki.
Undav na wypożyczeniu w VfB zdobył już 13 bramek i zanotował trzy asysty, a trzeba podkreślić, że po raz pierwszy gra w Bundeslidze. Wcześniej przemykał niezauważony dla skautów czołowych klubów czy trenerów niemieckich młodzieżówek. Teraz zgłaszają się po niego najwięksi i Julian Nagelsmann.
Dlaczego? Bo jest inny. Niesplamiony żelaznym systemem. Gdzie nie liczy się indywidualność, a zespołowość. Gdzie brakuje szaleństwa, nieszablonowości i niestandardowości. Ni krztyny nie ma tego w niemieckiej kadrze. A tego właśnie szuka Nagelsmann.
– Zawsze dochodzę do sytuacji, w których inaczej się ruszam, podam inaczej i wszystko rozwiązuję – jestem inteligentny w grze – ocenił Undav na łamach „11Freunde”, a te w swoim stylu dodało: – Jest najniebezpieczniejszym piłkarzem na świecie.
Wyrzutek na ratunek kadry?
I trudno się z tym nie zgodzić, bo najniebezpieczniejsze jest to, czego nie rozumiemy. A Undav pozostaje nieodgadniony. I kto wie, czy ta tajemniczość i lata gry na ulicy nie otworzą mu drogi do kadry. To jego jedno z dwóch marzeń. Pierwsze już spełnił, debiutując w Premier League. Drugie może przyjść w momencie największego piłkarskiego święta w Europie – Euro, które odbędzie się w jego ojczyźnie.
Undav jest najskuteczniejszym Niemcem w Bundeslidze. A Nagelsmann ma ogromne problemy w kadrze. Porażka goni porażkę. Brakuje jakości zarówno w obronie, jak i ataku. Dla selekcjonera to ostatni dzwonek, żeby znaleźć rozwiązanie, które sprawi, że Die Mannschaft nie skompromitują się na ojczyźnianym Euro.
Czy taką szansą jest Undav? Niemcy od dawna nie mieli takiego napastnika, ale żeby się przekonać o jego jakości, należy dać mu szansę. Jak dotąd wszyscy nad Renem mieli z tym problem. Nie zraziło to jednak 27-latka, który zbudował swoją pozycję przez Belgię i Anglię, aż w końcu zaczął podbijać Bundesligę. Dlatego nie można wykluczyć, że wyrzutek wypluty przez niemiecki system szkolenia okaże się zbawieniem kadry podczas najważniejszej od wielu lat imprezy.
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Gruby problem BVB. Co zrobić z Niklasem Süle?
- Futbol kontra AfD. Dlaczego niemieckie środowisko piłkarskie przestało milczeć
- Sędzia liniowy znokautowany podczas meczu Bundesligi. Zastąpił go… jeden z kibiców [WIDEO]
- Vizekusen czy Leverkusen? Jak Bayer wykładał się metr przed linią mety
Fot. Newspix