Mecz Juventusu z Empoli w normalnych okolicznościach nie wzbudzałby u nas większego zainteresowania, ale skoro w wyjściowych składach pojawiło się aż czterech Polaków, nie mogliśmy tego faktu zignorować. Znacznie więcej powodów do zadowolenia mają Szymon Żurkowski i Sebastian Walukiewicz, których drużyna wywiozła z Turynu cenny punkt, a i tak może odczuwać większy niedosyt niż zespół gospodarzy.
Wszystko przez Arkadiusza Milika, który po raz czwarty w tym sezonie ligowym otrzymał szansę w wyjściowej jedenastce, ponieważ Massimiliano Allegri dokonał kilku rotacji w obliczu zbliżającego się szlagieru z Interem. Niestety, polski napastnik spisał się najgorzej, jak tylko mógł.
Juventus – Empoli 1:1. Czerwona kartka Milika popsuła wszystko
W spotkanie wszedł nawet nieźle, dobrze utrzymywał się przy piłce w kilku akcjach ofensywnych, ale w 18. minucie zachował się jak junior. Złe przyjęcie skutkowało niekontrolowanym ratunkowym wślizgiem. Podniesioną i wyprostowaną nogą trafił w kostkę Alberto Cerriego i choć sędzia początkowo pokazał żółtą kartkę, to już pierwsza powtórka kazała przypuszczać, że po analizie VAR decyzja zostanie zmieniona na niekorzyść naszego rodaka. I tak też się stało. Nie było żadnych dyskusji i protestów, bo po prostu być nie mogło.
Wykluczenie Milika wywróciło do góry nogami przebieg tego meczu. Empoli nagle zostało zmuszone do ataku pozycyjnego i czuło się w nim równie nieswojo, jak czułby się Franciszek Smuda na wieczorze poetyckim. Wojciech Szczęsny, poza jednym strzałem Cambiaghiego zza pola karnego i zmuszającym do czujności centrostrzale, musiał co najwyżej wyłapywać dośrodkowania z nieprzygotowanych pozycji. Juventus z kolei cofał się tak głęboko, że nie potrafił potem groźniej zaatakować.
Dopiero w doliczonym czasie koszmarny błąd w rozegraniu popełnił Emmanuel Gyasi, z którego jednak nie skorzystał Fabio Miretti. Do końca naciskał go Walukiewicz, co utrudniło dobre wykończenie.
Gdy Juventus niedługo po zmianie stron objął prowadzenie po zamieszaniu z rzutu rożnego, wydawało się, że w trybie ekonomicznym jakoś to zwycięstwo dowiezie. Piłkarzom gospodarzy chyba też się tak wydawało, a że Empoli nadal miało olbrzymi problem z kreacją, niewiele zapowiadało jakiś zwrot akcji.
A jednak. Rezerwowy Tommaso Baldanzi idealnym płaskim strzałem z dalszej odległości przymierzył tuż przy słupku i zasłonięty Szczęsny nawet się nie rzucił. Taki obrót spraw napędził gości, którzy zaczęli być konkretniejsi w swoich atakach i mogą rozpamiętywać, chociażby zmarnowaną kontrę, po której Cancellieri powinien wejść w pole karne praktycznie sam na sam, ale kiepskim przyjęciem dał szansę obrońcy na skuteczną interwencję.
Żurkowski potwierdził, że jest w gazie
Jak wypadli Polacy, poza Milikiem? Szczęsny obronił wszystko, co miał obronić, przy golu niewiele mógł zrobić. Występ bez większej historii.
Żurkowski potwierdził, że jest w formie. Wykonywał tytaniczną robotę w środku pola, ciągle był pod grą, wygrał siedem z dziewięciu pojedynków na ziemi. Potrafił wywalczyć rzut wolny przed polem karnym “Juve” (koledzy nie zrobili użytku). Potrafił wrócić i odebrać piłkę. Potrafił świetnym prostopadłym podaniem stworzyć sytuację wbiegającemu w pole karne Cambiaghiemu (jego strzał odbił Szczęsny). Okazji do gola tym razem praktycznie nie miał. Oddał jedno uderzenie – po akcji napędzonej przez Walukiewicza – które zostało zablokowane i to wszystko.
Co do naszego stopera, grał pewnie. Jedyne słabsze chwile to żółta kartka po wycięciu Mirettiego i niepewna interwencja po daleko zagranej piłce, gdy wolał nie podawać do bramkarza i wybił ją za siebie, co sprawiło, że Empoli przez kolejne sekundy intensywnie musiało bronić swojego pola karnego. Jak pisaliśmy wyżej, Walukiewicz czasami szukał możliwości przeprowadzenia rajdu i najlepiej wyszło mu to w doliczonym czasie, gdy minął kilku rywali i wreszcie został sfaulowany na żółtą kartkę przez Timothy’ego Weaha. Wydaje się, że 23-letni stoper wreszcie wyszedł na prostą po różnych perypetiach – to był jego szósty z rzędu ligowy występ w pełnym wymiarze.
Davide Nicola zaczął pracę w Empoli od wysokiego zwycięstwa nad Monzą i remisu z Juventusem, co pozwoliło złapać kontakt z drużynami znad strefy spadkowej. “Bianconeri” stracą pozycję lidera w razie niedzielnej wygranej Interu z Fiorentiną.
Juventus – Empoli 1:1 (0:0)
- 1:0 – Vlahović 50′
- 1:1 – Baldanzi 70′
WIĘCEJ O SERIE A:
- „Zieliński, skacz z nami!”. Klub Kokosa na pożegnanie z Neapolem?
- Media: Victor Osimhen wybrał nowy klub
- Maignan o kibicach Udinese: Wydawali małpie odgłosy. To nie pierwszy raz
- Oda do Empoli
Fot. Newspix