Od 19 września piłkarze Xaviego Hernandeza czekali, żeby wygrać jakiekolwiek spotkanie różnicą więcej niż jednej bramki. W końcu po 21 spotkaniach minimalizmu, rozczarowań i trudnej uczty dla oka udało im się przełamać! To też nie było wielkie widowisko, ale pokonali 2:0 Osasunę w półfinale Superpucharu Hiszpanii. Finalny bilans: awans, kontuzja Raphinhii, pierwszy gol Lewandowskiego z gry od miesiąca i dobre wejście Yamala. Dla fanów hiszpańskiej piłki najważniejsze wiadomości są takie, że w niedzielę znów dostaniemy El Clasico.
Pierwszy półfinał Superpucharu między Realem a Atletico był najlepszą reklamą hiszpańskiej piłki z ośmioma bramkami i dziełami sztuki Antoine’a Griezmanna, ale ten kolejny nie sprawił, że saudyjska publika miała poczucie oglądania najlepszego produktu świata. Osasuna nastawiła się przede wszystkim na neutralizację przeciwnika i przez prawie godzinę grała na swoich warunkach, bo Barcelona biła głową w mur. 5-3-2, sumienne przesuwanie, dobra organizacja ekipy Jagoby Arrasate, była nawet klarowna okazja Ante Budimira.
To wszystko miało sens, aż do pierwszej straconej bramki.
Do momentu, gdy Robert Lewandowski poczuł sporą ulgę, bo wcześniej nie było wielkich perspektyw na przebicie defensywy Osasuny. Ilkay Gundogan zachował trzeźwość umysłu, gdy piłkarze z Pampeluny domagali się faulu, i posłał piłkę do przodu. Polski napastnik wykorzystał wolną przestrzeń, mądrze się z nią zabrał, wszedł między trzech rywali i przymierzył tak, jak przyzwyczajał do tego latami. 1:0, a rywale byli bardziej zajęci arbitrem i protestami, niż samą stratą bramki.
https://twitter.com/ELEVENSPORTSPL/status/1745542113436074258
Osasuna domagała się odgwizdania faulu chwilę wcześniej po wejściu Andreasa Christensena, VAR nawet analizował tę sytuację, ale umówmy się – byłoby to mocno aptekarskie podejście. Nie są to szachy, mówimy o sporcie kontaktowym, więc sędzia Alejandro Muniz Ruiz podjął jak najbardziej słuszną decyzję.
Nie mógł się z tym jednak pogodzić David Garcia, który po meczu wrzucił kamyczek do ogródka: – Nie zliczę fauli, które były odgwizdywane właśnie w ten sposób. W pierwszej połowie wszystkie takie sytuacje zostały odgwizdane na korzyść Barcelony… to było zbyt ewidentne, dla mnie zbyt oczywiste. Trzy minuty później dochodzi do identycznej sytuacji, ale znów jest odgwizdana dla Barcelony. Zawsze podejmowali decyzje na korzyść jednej drużyny.
Bramka 35-letniego napastnika była jednak w pełni „legalna”, a tym samym dostajemy prognozy, że to nie musi być dla niego taki rok jak poprzedni pod względem skuteczności. Robert Lewandowski trafił już z rzutu karnego w Pucharze Króla z Barbastro (3:2), ale w końcu przełamał się też z gry, bo na taką bramkę czekał równy miesiąc. Poprzednio cieszył się po golu z Gironą (2:4), a teraz jego przytomność umysłu i dobre wykończenie dały finał Superpucharu Hiszpanii.
Trzeba powiedzieć, że akurat saudyjskie powietrze albo format tego final four służą polskiemu napastnikowi, bo póki co strzelał w każdym meczu Superpucharu Hiszpanii w jakim grał:
– 1 gol w półfinale z Betisem w poprzedniej edycji
– 1 gol w finale z Realem Madryt w poprzedniej edycji
– 1 gol w półfinale z Osasuną w tym roku
Do pełni formy nadal daleko, ale nie będziemy się pastwić nad ruchami polskiego napastnika, tylko doceniamy, że wychodzi na prostą i w trudnych spotkaniach jest w stanie przechylać szalę zwycięstwa na korzyść Blaugrany. Tą bramką niejako uciszył rozmowy o niewykorzystanej szansie z pierwszej połowy, poruszaniu w dziwnych sektorach boiska czy braku mobilności z Osasuną. Gdy trzeba było, nie zawiódł, tylko odblokował cały mecz.
https://twitter.com/ELEVENSPORTSPL/status/1745552310455980162
Prawdziwym testem, gdzie aktualnie znajduje się drużyna Xaviego Hernandeza, będzie jednak sam finał w Arabii Saudyjskiej w niedzielę o 20. Real Madryt nawet po dogrywce i z wykończonymi kluczowymi graczami powinien sprawdzić, jak w prawdziwych bojach radzi sobie katalońska drużyna. Nie będziemy oszukiwać, że rywalizacja z Osasuną była jakimkolwiek powiewem świeżości. Nadal brakowało polotu, pomysłu i energii. Do przerwy Raphinha (zszedł z kontuzją) czy Ferran nie mieli ani jednego udanego dryblingu. Oglądaliśmy tę samą Barcelonę, która skutecznie odpychała swoich kibiców w ostatnich tygodniach, ale w końcówce wbijała decydujące bramki.
Tym razem udało jej się szybciej załatwić sprawę, by później wyraźnie zaprosić Osasunę pod własną bramkę. Ten drugi gol przewagi był efektem niczego innego jak większego ryzyka przeciwników z Pampeluny i pozostawienia mnóstwa wolnej przestrzeni. Joao Felix zostawił kilka efektownych „detali” po wejściu, a Lamine Yamal oprócz gola dał naprawdę sporo świeżości. Najbardziej różnicę robił jednak Ilkay Gundogan – niewątpliwie najlepszy zawodnik Barcelony w tym sezonie i to ze sporym dystansem przewagi nad kolejnymi.
Chociaż cały czas rozmawiamy jedynie o Superpucharze rozgrywanym na saudyjskiej ziemi, mecze Barcelony z Realem zawsze smakują wyjątkowo. Tym bardziej kiedy stawką jest puchar, odświeżenie gabloty i napompowanie się na resztę rozgrywek. Pamiętamy, że w poprzednim sezonie Blaugrana bardzo mocno celebrowała to zwycięstwo, bo dla wielu z tych żółtodziobów był to pierwszy jakikolwiek sukces w profesjonalnej piłce. Superpuchar ma dla nich wartość sentymentalną, dlatego znów spróbują go wykorzystać jako impuls na resztę rozgrywek.
Robert Lewandowski sam opowiadał, że to zwycięstwo zmieniło wielu chłopaków i ich mentalność na lepsze, bo poczuli się zwycięzcami. Dzięki temu już w marcu mogli również poczuć, że sprawa mistrzostwa Hiszpanii też rozstrzygnie się na ich korzyść. Teraz po kilkutygodniowych męczarniach i wielu problemach taka wygrana byłaby dla nich jak niezbędne lekarstwo. Nie ma jednak wątpliwości: zmęczony dogrywką czy nie, faworytem w niedzielę pozostaje Real Madryt.
BARCELONA – OSASUNA 2:0 (0:0)
Gole: Lewandowski 59, Yamal 90+3.
WIĘCEJ O BARCELONIE:
- Przedwczesny finał i Barcelona z fartem – znamy pary 1/8 finału Pucharu Króla
- Barcelona sięga po perełkę. Słynny dziennikarz przekazał szczegóły
- Xavi po meczu z czwartoligowcem: Trochę się pogubiliśmy
Fot. Newspix