Filozofia „a dlaczego nie?”, którą kieruje się w życiu Roman Kosecki* jest w gruncie rzeczy bardzo cenna, pozwala spojrzeć na wiele spraw z optymizmem i odwagą. A dlaczego nie zagadać do tamtej dziewczyny? A dlaczego nie zainwestować w tę firmę? A dlaczego nie wyjechać na wakacje? Poważnie, każdy powinien kiedyś spróbować. Natomiast jednocześnie należy pamiętać, żeby w tym wszystkim zachować umiar – bo już trudno zadać pytanie, a dlaczego nie przyłożyć sobie gorącego żelazka do twarzy i a dlaczego Krychowiak nie powinien trafić do Barcelony. Sam autor filozofii najwyraźniej o tym zapomniał.
Bo w wywiadzie dla TVP Sport powiedział: – Być może Xavi uzna, że Grzesiek mógłby być dobrym uzupełnieniem dla Guendogana. To byłaby wielka historia. Trzymam kciuki, żeby tak się stało.
Niestety jest to wywiad pisany, zatem nie wiadomo, czy Kosecki mówiąc to, nie parskał jak niegdyś Boniek rozprawiający o Kazimierzu Greniu w roli dyrektora reprezentacji. Natomiast nie widać też żadnych śmiechów w nawiasie, zatem należy uznać, że Kosecki wypowiedział te zdania na poważnie.
Krychowiak dobrym uzupełnieniem dla Guendogana… Ale w czym? Niemcowi brakuje partnera do duetu na konsoli? Nie ma kto mu roztłuc jajek na jajecznicę, sam nie potrafi? Trzeba go odwozić po treningu, stracił prawo jazdy? Szuka się odpowiedzi na to uzupełnianie Krychowiaka, żeby to miało ręce i nogi, żeby się nie okazało, że… Jezus Maria….
Przecież Koseckiemu nie chodziło o walory sportowe. Prawda?
Prawda?!
Niestety chodziło. „Krychowiak ma swoje ograniczenia, ale na pewno jest inteligentnym graczem. Zawsze umiał się odpowiednio ustawić i nadal to umie. Jego forma czasami pozostawiała wiele do życzenia, ale przede wszystkim nigdy nie pękał. Zawsze walczył na całego i nie odstawił nogi. Za drużynę dawał się pokroić. W Hiszpanii pamiętają jego świetne występy w Sevilli i dlatego faktycznie może być brany pod uwagę”.
Fajne jest to, jak byli piłkarze chwalą Grześka. Krychowiak coś tam, coś tam, ALE. Świerczewski ostatnio mówił: „Może nie był wybitny, ale miał cechy mentalne, których w tej drużynie teraz brakuje”, no i Kosecki też idzie w tę stronę. Krychowiak ma swoje ograniczenia, ALE!
Nie ma żadnego „ale”, panie Romanie, bo należy zapytać jak w Kilerze – gdzie tam są jakieś dociągnięcia?
Nie ma też potrzeby tłumaczyć, dlaczego piłkarz, który nie nadążał za zawodnikami z Wysp Owczych, łapał z nimi żółtą kartkę i kopał tak, że trafiał się w rękę, nie nadaje się do Barcelony. To jest oczywiste dla każdego (a przynajmniej powinno być). Raczej należy zadać pytanie, po co byli piłkarze robią te niedźwiedzie przysługi swojemu koledze po fachu? Grzesiek kopie sobie w spokoju w Arabii, karierę reprezentacyjną skończył, nie pcha się na afisz.
A ci go wyciągają i wystawiają na pośmiewisko. Zaraz się pewnie ktoś obudzi, że Krychowiak mógłby wrócić na baraże.
NIE!
Dajcie mu spokój. To piłkarz skończony. Zostało mu hobby granie w Arabii i każdemu należy życzyć tak dobrze opłacanego hobby. Nie trafi do Barcelony, nie trafi do Realu, Lakersów i New York Islanders. Jak trafia w piłkę to już jest dobrze, więc poprzestańmy na tym.
Okej?
Panie Romanie – wszystkiego dobrego na święta. I tej pańskiej filozofii można też użyć w inny sposób – „a dlaczego nie pomilczeć chwilę?”.
*
Filozofia „a dlaczego nie” zadebiutowała w Stanie Futbolu poniższym dialogiem:
– Z Brzęczkiem strzelilibyśmy dwa gole na Wembley.
– Co? A dlaczego?
– A dlaczego nie?
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Liga trwa, a „obowiązek sublicencji” nie jest realizowany. W tle ciągłe rozmowy Canal+ i TVP
- Impas z sublicencją. Liga ruszyła, a Canal+ i TVP cały czas negocjują
- Kluby Ekstraklasy zarobią w tym sezonie rekordowe pieniądze. Dwie nowe umowy znacząco zwiększają „tort”
Fot. FotoPyk