Raków był chwalony, że mimo problemów w ofensywie, radzi sobie w defensywie, więc gdy przyszedł mecz, który polegał na przyjęciu jak najmniejszej liczby razy w pędzel, przyjął 0:4 od siedemdziesiątego składu Atalanty. Logiczne.
Za lekko ocenia się ten występ Rakowa. Najmocniej chyba pisze się o wstydzie, a to przecież jawna kompromitacja. Jeśli do awansu potrzebujesz jak najmniejszej porażki, a przegrywasz bardzo wysoko i odpadasz, no to jesteś skompromitowany, jak to inaczej nazwać. Jeszcze, gdyby Atalanta o coś grała, przyjechała do Częstochowy, tfu, Sosnowca!, najmocniejszym składem i chciała strzelić jak najwięcej…
Ale nie, oni mieli ten mecz w dupie i na luziku wrzucili czwórkę.
To ile Raków by dostał, gdyby Włosi nie bawili się w zmiany bramkarza w drugiej połowie? Ktoś powie, że wcześniej było 0:2, no i prawda, więc tym bardziej należy mówić o kompromitacji.
0:2 od pierwszej jedenastki, 0:4 od rezerw. Tak, kompromitacja!
Parasol ochronny jest też rozstawiony nad Szwargą, a gdyby taki mecz wymyślił Lech, Legia albo Pogoń, to wszyscy ci zagraniczni trenerzy zbieraliby olbrzymie cięgi. Tymczasem o Szwardze mówi się mało, jakby zupełnie nie miał wpływu na to, co zobaczyliśmy. Jeśli nie miał – no, to jest problem. Jeśli miał – no to należy go krytykować tak samo, jak piłkarzy, bo zawalił.
Tyle że taki Artur Wichniarek mówi, że Raków zagrał bardzo dobry mecz. Nie chciałbym więc oglądać bardzo złego meczu Rakowa, bo wtedy byłoby chyba 0:20?
0 celnych strzałów w pierwszych połowach przez sześć meczów to jakiś żart, a jeden gol na czternaście pierwszych połów w Europie to żart jeszcze tragiczniejszy. Tylko raz udało się to Rakowowi, z Arisem, kiedy obciął się obrońca i uciekł Tudor. Wahadłowy/obrońca musiał załatwić tego jedynego gola Rakowowi w Europie, więc ja się pytam – co przez 14 spotkań do przerwy robili gracze ofensywni?
To chyba nie są wygórowane oczekiwania, żeby dostać od tych gości ze dwie-trzy bramki. Tym bardziej że Raków miał na rozkładzie choćby Estończyków, a i tak czekał do drugiej części gry. Paranoja, statystyka do globalnego odnotowania.
A, i mówi się o doświadczeniu. Jak Raków zagra sto razy w Europie, to się dowie, że do przerwy można strzelić gola? Czy będzie potrzebował 200 spotkań? Pieprzy się o tym doświadczeniu, kiedy na końcu robi się w gruncie rzeczy to samo co w Ekstraklasie – wychodzi na boisko i gra w piłkę. Jakoś mi się nie chce wierzyć, że po tysiącu 0:4 od Atalanty Raków nagle zrobiłby wpierdol w drugą stronę i wygrał 4:0.
Albo umiesz, albo nie umiesz.
Raków jesienią umiał za mało, więc zasłużenie odpadł. W – podkreślę – kompromitującym stylu.
WOJCIECH KOWALCZYK
WIĘCEJ O RAKOWIE: