Zemsta Legii za rasizm, ksenofobię, szykany i przemoc z Holandii była słodka. Najlepiej ujęła to oprawa Żylety. Facet w garniturze czyta gazetę, w niej: „It’s time to ban Legia”. Na dole jednak prosty przekaz dla Europy: „Psy szczekają, karawana jedzie dalej”. Ano jedzie, jedzie i będzie jechać.
Vangelis Pavlidis króluje w Eredivisie. Grek strzelił osiemnaście goli w piętnastu meczach tego sezonu. Ma dwadzieścia pięć lat, najpewniej niedługo za pokaźną sumkę wyląduje w Premier League albo Bundeslidze. W strefie mieszanej po porażce jego Alkmaaru z Legią wcale nie wyglądał na przybitego. – Dajcie spokój, Legia wygrała z Aston Villą i AZ, zdecydowanie zasłużyła na wiosnę w Lidze Konferencji – kiwał głową Pavlidis, którego defensywa wicemistrzów Polski de facto wyłączyła z gry. Niewykluczone nawet, że był to najlepszy występ obrony Legii pod wodzą Kosty Runjaicia.
Najdoskonalszy na boisku był oczywiście Josue. Kiedy pod koniec października pisałem artykuł „Anioł, diabeł, Josue”, zadzwoniłem do Aleksandara Vukovicia. Serb przekonywał mnie, że gdyby Josue cechowały lepsze warunki motoryczne, oglądalibyśmy go w Realu albo Manchesterze City. Runjaić też zresztą na pierwszym wspólnym obozie, śmiał się w rozmowie z Portugalczykiem, że jest prosty sposób, żeby Josue grał o dziesięć, piętnaście czy tam dwadzieścia procent lepiej – zadbać o sylwetkę i popracować nad szybkością.
Słowa Vuko o Realu i Manchesterze City to niemal na pewno hiperbola, ale gdy obserwuje się 33-letniego pomocnika z całym tym jego technicznym repertuarem, na dalszy plan schodzą wszystkie jego maniery i grymasy, bo istotnie nie można odmówić mu klasy godnej czołówki lig top 5. Pascal Jansen, trener Alkmaaru, na pytanie, którego piłkarza Legii widziałby w swoim zespole, odparł krótko: „Kapitana”. Jednocześnie holenderscy dziennikarze mówili o męczarni, klęsce, wielopoziomowej porażce.
– W czym Legia była lepsza od AZ? – spytałem.
Pascal Jansen: – Legia była bardziej efektywna, bardziej skuteczna. Gdzie pojawiała się szansa, tam strzelali.
O co Legia walczyłaby w Eredivisie?
Nie potrafię tego ocenić.
Jak zostaliście przyjęci w Polsce?
Zostaliśmy dobrze przyjęci. Złego słowa nie powiem. Tylko naokoło było zamieszanie. Stosowaliśmy się do narzuconych procedur. Nie mogliśmy na przykład zrobić zwyczajowego spaceru po mieście. Żałuję, bo Warszawa ponoć jest piękna. Nie było to normalne.
Kto narzucił te procedury?
Procedury były uzgodnione z klubem. To wynik tego, co wydarzyło się w Alkmaar i Birmingham.
Czy uważa pan, że z grupy E wyszły dwa najlepsze zespoły?
Wiedziałem, że Aston Villa jest faworytem, a Legia i Alkmaar najprawdopodobniej podzielą się drugim i trzecim miejscem w tabeli. I cóż, Legia wygrała z nami w dwumeczu i zasłużyła na ten awans.
Legia zasłużyła na awans, bo nie jest drużyną spuszczonych głów. Najlepiej widać to, gdy któremuś z jej piłkarzy dostanie się na boisku, a zaraz do awantury rzucają się Josue, Slisz, Wszołek czy Ribeiro. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, w kocioł i ogień. Nie ma przepraszania za samo istnienie. Jest w tym zespole głód walki rodem z Żylety, która po wszystkim wyznaczyła nowy cel: „Tylko mistrzostwo”.
A przecież można było tworzyć martyrologiczną narrację po upokorzeniach z Holandii. Narzekać, że choć dwoją i troją się prawnicy Legii, że choć wyjaśnień od niderlandzkiej strony w oficjalnym trybie dyplomatycznym zażądało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że choć Dariusz Mioduski po powrocie z meczu Ligi Konferencji zapowiadał nieodpuszczanie sprawy, to środowisko AZ nie poniosło jeszcze żadnych konsekwencji, mimo że istnieją jawne dowody na przemoc wobec właściciela stołecznego klubu i mocne przesłanki o dyskryminacji wobec Polaków.
Mało tego, UEFA nałożyła na Legię karę stu tysięcy euro grzywny i pięciu spotkań wyjazdowych bez kibiców za wydarzenia w Birmingham, co też można byłoby do tego rachunku krzywd i przewin dołożyć…
Kosta Runjaić mówił jednak na konferencji prasowej, że bezsensowne byłoby motywowanie i napinanie się w sztuczny sposób. Legia na wszystko odpowiada przede wszystkim piłką nożną. Dobrym futbolem. Gdy trzeba było szaleństwa, widzieliśmy szaleństwo z Ordabasami, Austrią Wiedeń, Midtjylland czy Aston Villą. Gdy trzeba było wyrachowania, widzieliśmy wyrachowanie z Zrinjskim Mostar czy właśnie z Alkmaarem. Tylko w ten sposób można było zapewnić sobie wiosnę w Lidze Konferencji.
Legia jest drużyną z krwi i kości, więc karawana jedzie dalej. I to niezależnie, czy psy szczekają, czy nie szczekają.
Czytaj więcej o Legii Warszawa:
Fot. 400mm.pl