Reklama

Kulesza nie cofa PZPN-u do czasów Laty, tylko do jaskiniowców

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

08 grudnia 2023, 14:53 • 3 min czytania 38 komentarzy

Miarą kompromitacji mijającego roku w polskiej piłce reprezentacyjnej niech będzie to, że mało kto pamięta o naszym zwycięstwie z Niemcami. Gdyby było normalnie, często byśmy do tego wracali, wspominali, bo przecież wygrana z sąsiadami nie jest czymś powszednim, do czego można się przyzwyczaić. Przeciwnie – ledwie drugi raz w historii udała się nam ta sztuka. A jednak – dziś wszyscy mają to w dupie, bo poziom beznadziei, smutku i schamienia w 2023 roku był tak duży, że tamta wygrana to mniej niż łyżeczka miodu w beczce gówna.

Kulesza nie cofa PZPN-u do czasów Laty, tylko do jaskiniowców

Kadra – tragiczna. Przegrała najprostsze eliminacje, jakie można sobie wyobrazić, co gorsza – tak, co gorsza – teraz ze względu na kuriozalne zasady będzie jeszcze zawracać mandolinę nadziejami o awansie po barażach. Jak się uda, a wątpię, że się uda, nasi dumni chłopcy będą tyle wypinać piersi po ordery, że nie zauważą zbliżającej się Holandii, Francji i Austrii, zatem boleśnie dostaną w czajnik.

Bo – o tym już pisałem – od Euro 2016 to kadra minimalistów. Byle zrobić awans na turniej, a reszta już się nie liczy, plan minimum został przecież zrealizowany. Minimalizm sprawia, że się zwijasz, zamiast rozwijać, no i oni zwinęli się na tyle, że wyprzedziła ich Albania, a o mały włos i zrobiłaby to również Mołdawia.

Teraz są pod ścianą i jeśli jakiś cudem z niej wyjdą, to zobaczycie, jaka będzie gadka. Nikt w nas nie wierzył, a jednak jedziemy! Udowodniliśmy coś niedowiarkom! Dolary przeciwko orzechom, że tak powie Bednarek.

Z tym że eliminacje miały nas przygotować do takiej Holandii, a przygotowań nie było żadnych. No, ale minimalistom sam awans – mocno wątpliwy – i tak wystarczy.

Reklama

Natomiast ja w gruncie rzeczy dziś nie o nich, bo chciałem wspomnieć o PZPN-ie, który ścigał się z kadrowiczami na kompromitacje i chyba ten wyścig wygrał. Reprezentacja przecież nie gra co miesiąc, a związek średnio raz w miesiącu się kompromituje. Tym razem sprawą z Kubą Kwiatkowskim, z którym nie potrafił się pożegnać po ludzku, tylko w sposób absolutnie żenujący.

Nie podziękować mu po 11 latach pracy… Wstyd. Wstyd, który idealnie pasuje do wieśniackiej kadencji Kuleszy.

A właśnie – gdzie on jest? Gdzie jest nasz prezes? Jak zwykle nic nie wie? To jego ulubiona taktyka. Afera premiowa – nic nie wiedział. Stasiak na pokładzie – nic nie wiedział. Kwiatkowski wyrzucony – też nic nie wie.

Odnoszę wrażenie, że jedyną wiedzą, jaką dzieli się Kulesza to ta, co ma stać na stole.

Czytam tu i tam o porównaniach Kuleszy do Laty, ale nie, nie. Lato przy Kuleszy to był elegancki dżentelmen, który na salonach wszystko widział i wszystkich zna.

Kulesza zmasakrował Latę pod względem związkowego wieśniactwa. Rozłożył go w pierwszej rundzie, przeskoczył jak Małysz rywali w 2003 roku, rozbił jak Francja Gibraltar. Lato mógłby się od Kuleszy wieśniactwa uczyć, naprawdę. Kulesza to profesor. Lato ledwie studenciak.

Reklama

Nigdy go nie ma, gdy dzieje się coś ważnego. Piszą mu tylko jacyś pseudofachowcy twitty, bo Kulesza najwyraźniej nawet Twittera sam nie potrafi obsłużyć. A pożar za pożarem wybucha, czasem nawet bez wyraźnego powodu. Bo doprowadzić do pożaru przez takie coś, jak wczoraj, to trzeba być naprawdę cholernie niekompetentnym.

Trochę już Kulesza rządzi, nie? To czekam na dokładny wykaz – co zrobił, by z polską piłką było lepiej? Na jakich płaszczyznach jest z nią lepiej? A gdzie popełniono błędy, dlaczego organizacyjnie jest tak źle, dlaczego sponsorzy wyrażają oburzenie w mediach, dlaczego wszyscy – znów, po latach profesjonalizacji – się ze związku śmieją.

Ciekaw byłbym takiego uczciwego audytu. Znów mógłby być wynik jak Francji z Gibraltarem.

Panie Kulesza, nie podziękuję panu nawet za to, że czuje się młodziej, bo niby cofnął pan związek do lat dziewięćdziesiątych. Nie, nie – nawet wtedy było sensowniej.

Pan nas cofa do jaskiniowców, a mnie wtedy jeszcze nie było na świecie.

WOJCIECH KOWALCZYK

CZYTAJ WIĘCEJ:

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

38 komentarzy

Loading...