Kicker podsumował letnie transfery klubów Bundesligi, a Dawid Kownacki zasłużył na notę 1. Gdyby było tak, jak jest w niemieckiej prasie zwyczajowo, to znaczy, im niżej tym lepiej, polski napastnik mógłby być szczęśliwy, lecz niestety – jak łatwo się domyślić po jego osiągnięciach w tej rundzie – to nie ten przypadek. W skali 1-10 im niżej, tym gorzej i Kownacki zasłużył na ocenę z samego dna.
Ze wszystkich ocenionych zawodników przez niemieckich dziennikarzy, Polak wyprzedza tylko dwóch ananasów – Sarra i Alidou (z tym że obaj są wypożyczeni, Sarr gotówkowo, niemniej Wolfsburg i Koeln dały sobie po prostu czas, by ich sprawdzić). Kownacki trafił do Werderu na stałe, klub wiązał z nim określoną przyszłość.
– Cieszymy się, że udało nam się przekonać Dawida do naszej koncepcji i że zdecydował się dołączyć do Werderu. Wiedzieliśmy, że inne kluby w Bundeslidze też starają się go pozyskać. Jesteśmy przekonani, że wzbogaci nas swoimi umiejętnościami ofensywnymi – mówił Clemens Fritz, szef skautingu Werderu.
Niestety na razie z przekonania Fritza wynika niewiele – Kownacki gra mało, a jak już gra, to słabiutko. Sześć meczów, zero bramek, zero asyst, ledwie nieco ponad 200 minut na boisku. Średnia not: 4,67 (tu w skali 1-6, im wyżej, tym gorzej). Zresztą ma szczęście Polak, że Kicker jest litościwy i w rankingu ocen uwzględnia graczy ocenionych w 50% spotkań, a Kownacki otrzymał tylko trzy oceny przez 11 kolejek. Gdyby jednak występował więcej i utrzymywał tę dyspozycję, obecnie byłby drugim najgorszym piłkarzem ligi – za Passlackiem.
Delikatnie mówiąc: nie tak miało być.
Można się było przecież dziwić, dlaczego Kownacki właściwie nie istniał w ostatnim czasie w reprezentacji, gdy podbijał 2. Bundesligę – strzelał, asystował, ciągnął Fortunę w górę tabeli. Zasłużył na transfer, lecz niestety kolejnej już szansy w poważnych rozgrywkach nie wykorzystuje.
Wychodzi nam bowiem, że jeśli Kownacki grał gdzieś dobrze na najwyższym poziomie danego kraju, to głównie w Ekstraklasie – a, umówmy się, poprzeczka nie wisi w kosmosie. Serie A z Sampdorią? Zaczęło się nieźle, ale potem nastąpił szybki zjazd do bazy. Bundesliga z Fortuną? Nic ciekawego. Teraz Werder i powrót do niemieckiej elity – na razie wręcz katastrofa.
26 lat to jeszcze nie jest czas, żeby na chłopie stawiać krzyżyk, natomiast obecnie może się wydawać, że pokiereszowane zdrowie i, cóż, niewystarczające umiejętności, obligują go do grania na nieco niższych poziomach. Czyli może błyszczeć na zapleczu Bundesligi, ale w niej samej – sorry, nie. Nie on pierwszy, nie on ostatni, żadna to sensacja, ani w naszym futbolu, ani w futbolu w ogóle.
Pytanie – co dalej? Zapewne będzie trzeba poszukać wypożyczenia, skoro Kownacki jest obecnie ledwie piątym napastnikiem w hierarchii Werderu. Plotkuje się o powrocie do Fortuny, ale też o wyjeździe poza Niemcy. Tak czy tak – trzeba się odbudować.
Ech, który to już raz… Cały czas liczymy Kownackiemu odbudowy, a chcielibyśmy, by ten całkiem zdolny przecież gość się kiedyś na dobre zbudował.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Rasak: Dopiero teraz pokazujemy prawdziwą twarz. Stać nas na pierwszą szóstkę
- O trenerze, który chce zmieniać życia. Jak Siemieniec podniósł Jagę?
Fot. Newspix