Reklama

Cierpienia gasnącego killera

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

08 listopada 2023, 15:37 • 4 min czytania 53 komentarzy

Jeszcze rok temu hiszpańskie media piały nad nim z zachwytu. Słodziły mu w każdym artykule. Wyszukiwały różnego rodzaju rekordy, siliły się na komplementy, stawiały go za wzór. Ale to już się skończyło. Teraz Robertowi Lewandowskiemu mocno się dostaje i słusznie, bo jego gra jest równie nijaka i bezpieczna jak jego wypowiedzi.

Cierpienia gasnącego killera

Ostatnie dni przelały czarę goryczy. Najpierw Duma Katalonii wypuściła zwycięstwo z Realem Madryt, później dostała w papę od Szachtara Donieck. O ile pierwsze niepowodzenie jest jeszcze do zaakceptowania, o tyle drugie to już strzał mokrą szmatą w pysk. Nie dziwi zatem, że rozpoczęły się poszukiwania kozła ofiarnego. Dziś w AS-ie napisano, że FC Barcelona zaczyna widzieć w Lewandowskim problem i receptą ma być sprowadzenie nowego snajpera.

I tu na moment się zatrzymajmy. Nie jest tajemnicą, że mniej więcej rok temu rozpoczął się potężny zjazd Lewandowskiego. Co dość zabawne, nie przeszkodził mu w zdobyciu korony króla strzelców LaLigi. Nawiasem mówiąc, to pokazało, że konkurencja była właściwie żadna (poprzednim razem mniej goli do Trofeo Pichichi wystarczyło Diego Tristanowi w sezonie 01/02). Natomiast my już wtedy ostrzegaliśmy, że Lewy nie wygląda dobrze i musi się szybko odkręcić.

Nie odkręcił się. Zatracił skuteczność, czutkę pod bramką. Zaczął grać niechlujnie, za dużo się cofa i nie przypomina tego gościa, który kiedyś ładował gola za golem. Wygląda momentami jakby podstawił kiepskiego dublera, żeby móc w tym czasie ogarniać swoje sprawy. Różnica jest gigantyczna. Żeby to lepiej zobrazować: to jakby zastąpić Ala Pacino w „Ojcu Chrzestnym” Tomaszem Karolakiem. Ból sprawia już samo wyobrażenie sobie tego. Dramat.

Zaraz ktoś powie, że przesadzamy, bo przecież w tym sezonie strzelił sześć goli i dołożył cztery asysty. Sęk w tym, że same statystyki wszystkiego nie oddają i nie ma sensu być ich niewolnikami. Nie można bazować wyłącznie na golach, bo równie ważny — a może i ważniejszy — jest szerszy kontekst i oglądanie piłkarza w akcji. A pod tym względem Polak wygląda słabiutko. Nie wygląda jak gwiazda. Nie wygląda na napastnika, który w ostatnich latach imponował pod wieloma względami. Strasznie sprzeciętniał i przydeptał swoje dokonania.

Reklama

Lewy ma jednak jeden argument na swoją obronę. FC Barcelona przestała się rozwijać i nie tylko on wygląda kiepsko. Barca sobie klepie i klepie, a niewiele z tego wynika. Gra drużyny Xaviego jest równie ekscytująca jak obieranie ziemniaków. Może i znajdą się amatorzy tej czynności, ale dla większości śmiertelników nie ma w tym nic ciekawego. Na palcach jednej ręki można wyliczyć spotkania, w których Barca prezentowała się dobrze po obu stronach boiska i zaspokoiła wybrednego widza.

W zasadzie wielu gości w tej ekipie zaliczyło regres. Joao Felix miał mocne wejście i już nie gra tak dobrze. W przypadku Joao Cancelo spadek formy jest jeszcze większy. Rok temu Alejandro Balde był wymiataczem, a teraz jest jeźdźcem bez głowy. Raphinha daje zdecydowanie mniej.

I tak można wymieniać, co nie zmienia faktu, że Lewandowski nie pełni roli lidera. Ani mentalnego, ani boiskowego. No jest sobie na boisku, ale nie jest w stanie nic wielkiego zdziałać. Nawet zagwarantować absolutnego minimum. Dobrego przyjęcia, szybkiego odegrania, czy wykończenia prostej sytuacji. Wchodzi w kompetencje środkowych pomocników i bawi się w rozgrywającego, co mu kompletnie nie wychodzi. A przy tym nie potrafi wskazać, gdzie koledzy powinni mu zagrać, a gdzie wbiegać.

Choć i tak najgorsze jest to, że mową ciała zdradza bezradność i akceptację niepowodzeń.

I tu jest problem. Bo po to bierzesz zawodnika klasy premium, żeby wyczarował coś z niczego, gdy drużynie nie idzie i podupada na duchu. A Lewandowski dołącza do komitetu zwieszonych głów, a tyle to mógłby zrobić wirtuoz pokroju Jakuba Araka.

Gdzie jest ta pasja? Gdzie jest ten żar u Lewego? W oczach widzimy raczej bezpieczną emeryturkę w MLS-ie, niż próbę zdziałania czegoś wielkiego. Kres każdego piłkarza kiedyś musi nadejść, ale tu sprawy posunęły się nadzwyczaj szybko. Tempo zjazdu Roberta zaskoczyło w zasadzie wszystkich. Kibiców, FC Barcelonę i samego Lewandowskiego. Z czego to wynika? Ciężko powiedzieć. W rozmowie z Bildem mówił, że wcześniej działał bardziej maszyną, a w Hiszpanii stał się bardziej człowiekiem. Odnosił to raczej do sposobu funkcjonowania, ale te słowa świetnie oddają, co widzimy na murawie. Co w tym momencie nie jest w stanie zdziałać, a co kiedyś przychodziło mu z łatwością.

Reklama

Gdy porównamy sobie obecną wersję Lewandowskiego do aktualnej wersji Kane’a, to nie będzie co zbierać. Anglik jest w tej chwili zdecydowanie lepszym piłkarzem pod każdym względem. Sprawił, że w Bayernie nie ma wielkiego lamentu za Lewandowskim. Kane w szczycie formy, a Polak gaśnie i leci na dawnych oparach.

Ostatnio wrócił po kontuzji i niektórzy tym próbują usprawiedliwić gorszą dyspozycję RL9. Problem polega jednak na tym, że na długo przed kontuzją poruszał się równie niemrawo i nie spisywał się dobrze, więc takie tłumaczenie jest nietrafione.

Nie tak dawno otarł się o Złotą Piłkę. Teraz jedyna złota piłka, jaką może otrzymać to taka do drewna zakupiona w sklepie budowlanym.

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Hiszpania

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

53 komentarzy

Loading...