Kariera w motosporcie Roberta Kubicy trwa już ponad dwadzieścia lat, ale Polak dalej jest głodny kolejnych sukcesów. Dzisiaj odniósł największy od czasu, gdy opuścił Formułę 1 – wraz z zespołem WRT sięgnął po tytuł w długodystansowych mistrzostwach świata w klasie LMP2.
Tym samym dokonało się to, na co wskazywał przebieg tegorocznego sezonu. Przed sobotnim, kończącym rywalizację wyścigiem Bahrajn 8h ekipa Kubicy miała 33 punkty przewagi nad drugim w klasyfikacji (co ciekawe, polskim) zespołem Inter Europol Competition. Z racji, że do zdobycia dziś było maksymalnie 38 oczek, tylko kataklizm (czyli miejsce poza TOP8) mógł odebrać WRT mistrzostwo. Choć z drugiej strony: kwalifikacje pokazały, że o relaksie nie może być mowy. Zespół Polaka był dopiero dziesiąty w stawce.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Kierowcy WRT (czyli, oprócz Kubicy, Rui Andrade i Louis Deletraz) podkreślali też, że w wyścigu, który trwa aż osiem godzin, sporo może się wydarzyć. Dlatego też potrzebna dziś była maksymalna koncentracja. I właśnie ją Kubica oraz spółka zdołali zaprezentować.
WRT bowiem nie tylko przypieczętowało tytuł, ale w ogóle wygrało wyścig Bahrajn 8h. To było tym bardziej imponujące, że po przejeździe Ruia Andrade (czyli najsłabszego zawodnika w zespole) ekipa Roberta zajmowała dopiero ósmą lokatą w stawce. No ale właśnie: kiedy za kierownicę usiadł Kubica, WRT bez problemu zaczęło przesuwać się w górę tabeli. Potrzebna była nieco ponad godzina, żeby Polak wyjechał na pozycję wicelidera wyścigu.
Potem w pojeździe znowu zameldował się Andrade (i znowu został zastąpiony przez Roberta), a wszystko kończył tradycyjnie Deletraz. Szwajcar nie zawiódł, bo ostatecznie WRT wyprzedziło Premę i wygrało zmagania w Bahrajnie. Tym samym Kubica i spółka mogli cieszyć się z mistrzowskiego tytułu, choć o ten byli dość spokojni już pewnie w czasie idącego po ich myśli wyścigu. Szczególnie że sobotnia rywalizacja przebiegała bardzo sprawnie i nie obfitowała w wypadki czy „interwencje” samochodu bezpieczeństwa.
W ramach przypomnienia: Robert pierwszą styczność z wyścigami długodystansowymi miał już dobrych kilka lat temu, ale „na poważnie” wziął się za nie w 2021 roku. Tegoroczny sezon był oczywiście najlepszym w tej dziedzinie motosportu w jego karierze. I to nawet mimo tego, że WRT nie udało się wygrać upragnionego LeMans 24h.
Cóż, na to być może przyjdzie jeszcze czas. Bo Robert Kubica – który pewnie nie będzie już za wszelką cenę chciał wracać do Formuły 1 – widocznie odnalazł swoje nowe miejsce w świecie wyścigów.
Fot. Newspix.pl