Wczoraj hitów w Lidze Mistrzów trochę nam brakowało i podobnie jest dzisiaj, ale nie martwcie się: nadal każdy może znaleźć coś dla siebie. Nawet jeśli w fazie grupowej odrobinę wieje nudą, choćby realia grupy F (Newcastle, BVB, PSG, Milan) są czymś, czemu zdecydowanie warto się przyglądać. Tam przecież mamy najbardziej zbliżoną poziomem do siebie czwórkę zespołów w tej edycji. Dlatego też tam trzecia kolejka jak nigdzie indziej będzie kluczowa dla dalszego układu w rewanżach.
Newcastle może kontynuować dobre wejście do LM po latach niebytu
Na razie zaskakująco dobry powrót do Ligi Mistrzów zalicza Newcastle. Ekipa z Anglii rozbiła PSG, zatrzymała Milan, a teraz podejmuje u siebie Borussię Dortmund. Wiele wskazuje na to, że właśnie „Sroki” będą liderem grupy, a nawet jeśli nie, kwestia awansu do fazy pucharowej nie powinna być już wyzwaniem z serii arcytrudnych. To brzmi trochę dziwacznie zważywszy na historię (powrót do LM po 20 latach), ale firmy, które występują w europejskich rozgrywkach zdecydowanie częściej, muszą taki stan rzeczy zaakceptować. Ot, najsłabszy klub z top 4 z zeszłego sezonu Premier League wbija się na salony po bardzo długiej przerwie i póki co rozstawia swoich rywali po kątach. Ciekawe, ile ta dobra passa potrwa.
Ciekawie wygląda sytuacja również w grupie E. Tam co prawda nie cztery, ale jednak trzy drużyny mają podobne szanse na fazę pucharową Ligi Mistrzów. Po dwóch kolejkach z gry – przynajmniej na razie – odpadł Celtic. Reszta, czyli Feyenoord, Lazio i Atletico Madryt (odpowiednio 3, 4 i 4 punkty), na ten moment może mieć te same ambicje. Owszem, nie są to zespoły, dla których specjalnie włączycie telewizor, ale w tej nudzie staramy się szukać elementów nieprzewidywalności, która tutaj występuje.
Bardzo osłabiona Barcelona – może to szansa dla Szachtara?
I w sumie jest jeszcze jedna grupa, konkretnie jeden mecz, w którym z racji panujących okoliczności można zakładać ciekawy przebieg i w efekcie niespodziankę. Chodzi o starcie FC Barcelony z Szachtarem Donieck, a wspominamy o nim z prostego powodu: w stolicy Katalonii ostatnio nie wyrabiają ze zwolnieniami lekarskimi. Do gry po wyleczeniu urazów wciąż nie wrócili de Jong, Raphinha, Pedri, Kounde i Lewandowski, a w dodatku Gavi musi pauzować za czerwoną kartkę.
Połowa podstawowego składu obejrzy zatem spotkanie na trybunach, natomiast w drugiej połowie mogą znaleźć się totalni świeżacy. Tacy jak Marc Guiu, czyli 17-letni debiutant z weekendowego spotkania z Athletikiem Bilbao, strzelec zwycięskiej bramki. Trudno powiedzieć, czy Xavi da mu szansę od 1. minuty, ale ławka rezerwowych Barcelony w większości może dzisiaj wyglądać jak ostatnie rzędy ławek w drugiej liceum. Z Marcosem Alonso jako mentorem.
Barca ma sześć punktów i jeszcze nie straciła bramki (5:0 z Antwerp i 1:0 z FC Porto), ale w obliczu obecnych problemów łatwiej sobie wyobrazić, że potyka się na Szachtarze. Przecież głównie z powodu kontuzji kluczowych zawodników poprzednia edycja Ligi Mistrzów dla Barcy skończyła się na fazie grupowej. Teraz jest prościej, losowanie się udało i margines błędu się powiększył, ale komplikacje wewnętrzne nadal – jak co roku – te same. Jeśli uda się je przezwyciężyć, będzie można mówić o kolejnym małym sukcesie Xaviego do kolekcji. Oraz dowodzie na to, że z roku na rok trener „Dumy Katalonii” potrafi na takie sytuacje reagować po prostu lepiej.
Lista środowych meczów Ligi Mistrzów:
- Barcelona vs Szachtar 18:45
- Feyenoord vs Lazio 18:45
- Antwerp vs FC Porto 21:00
- Celtic vs Atletico Madryt 21:00
- Newcastle vs Borussia Dortmund 21:00
- PSG vs Milan 21:00
- RB Lipsk vs Crvena zvezda 21:00
- Young Boys vs Manchester City 21:00
Czytaj więcej o Lidze Mistrzów:
- Przy Starej Leśniczówce. Romantyczny klub, który awansował do Bundesligi
- Jak TikTok nie zrujnował kariery Victora Osimhena
Fot. Newspix