Nie jest to niespodzianką, bo właściwie od dłuższego czasu odliczaliśmy tylko dni i wyścigi do momentu, gdy będziemy mogli napisać to oficjalnie. Okazało się, że taka możliwość pojawiła się przy okazji Grand Prix Kataru i to nie samego wyścigu, a… sobotniego sprintu. To w nim Max Verstappen zapewnił sobie trzeci tytuł mistrza świata. I pewnie nie ostatni.
Trzynaście zwycięstw w szesnastu wyścigach. Do tego dwa drugie miejsca i jeden jedyny raz, gdy Max Verstappen nie wszedł na podium – w Singapurze, kiedy dojechał piąty. Ogólny obraz tego sezonu jest jednak oczywisty: to dominacja Red Bulla, a zwłaszcza Maxa Verstappena. Na Holendra nie było mocnych, królował jeszcze bardziej niż przed rokiem, a przecież przed nim wciąż jeszcze kilka szans na odniesienie zwycięstw. Po Grand Prix Kataru – które już jutro – kierowcy zaliczą jeszcze rundy w Stanach Zjednoczonych, Meksyku, Brazylii, jeszcze raz w USA i na koniec w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Gdyby Max wygrał wszystkie te wyścigi, nikt nie będzie takim obrotem spraw zaskoczony.
Holender jest dominatorem, człowiekiem, który, owszem, dostał w tym sezonie znakomity, dużo szybszy od reszty stawki bolid. Ale też gościem, który wycisnął z niego absolutnego, nomen omen, maksa, co najlepiej udowadnia fakt, jak bardzo odskoczył koledze z zespołu, Sergio Perezowi. To zresztą Meksykanin mógł dziś jeszcze przedłużyć nam odrobinę emocje związane z walką o mistrzostwo, ale sprintu nawet nie ukończył (choć nie ze swojej winy). I już wtedy stało się jasne, że Holender tytuł zgarnie. I niczego nie zmienia to, że go nie wygrał, tylko był drugi – za Oscarem Piastrim, dla którego to największy sukces w dotychczasowej karierze.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Max jest wielki, Max jest najlepszy, Max jest zwycięski. Po raz trzeci w karierze i trzeci z rzędu.
– Fantastyczne uczucie. To był niesamowity rok, wiele dobrych wyścigów – mówił po wyścigu w rozmowie z Nico Rosbergiem, zresztą również byłym mistrzem świata. – Jestem dumny z pracy wykonanej przez zespół. To ogromna frajda, że mogę być częścią tej grupy ludzi. Trzykrotne mistrzostwo to coś niesamowitego. Będziemy dalej naciskać i robić jak najlepszą robotę. Dziś to był dość ekscytujący wyścig, szkoda, że było tyle neutralizacji, ale poza tym było dobrze. Fajna zabawa.
Na wszelkie pytania o przyszłość odpowiadał właśnie tak: będziemy naciskać. Będziemy pracować. Będziemy starać się robić, co w naszej mocy, by wygrywać. I pewnie tak właśnie będzie. Red Bull na ten moment jest dla reszty stawki nie do zatrzymania. Jutro Max postara się to potwierdzić na pełnym dystansie Grand Prix. I najpewniej to zrobi.
Jak sam powiedział, to będzie dla niego wyścig, w którym będzie cieszyć się chwilą. Choć patrząc na jego wyniki, pewnie robił to w każdym dotychczasowym Grand Prix.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o F1: