Steve Kapuadi w rozmowie z “Przeglądem Sportowym” opowiedział m.in. o spadku z Wisłą Płock z Ekstraklasy oraz transferze do Legii Warszawa.
Ekipa z Płocka w zeszłym sezonie przez chwilę była nawet liderem rozgrywek, natomiast ostatecznie pożegnała się z grą w Ekstraklasie. Co do tego doprowadziło? – Byłem nowym zawodnikiem w zespole, więc bardzo się angażowałem w grę. Z meczu na mecz sezonu atmosfera w szatni stawała się coraz gorsza. Nie wszyscy mogli pogodzić się z tym, że nie grają, źle to przyjmowali. Pojawiły się nerwy, także na treningach – wspomina Kapuadi.
Jeżeli kogoś z tamtego zespołu można wyróżnić za dobrą postawę na boisku, to z pewnością francuskiego defensora, który zapracował sobie na transfer do wicemistrzów Polski.
Czy 25-latek denerwował się negocjacjami, które trwały ok. półtora miesiąca? – To trwało długo. Okres przygotowawczy się rozpoczął, a ja nie mogłem ćwiczyć z warszawskim klubem, dlatego pojawiały się nerwy. Przez ten czas wiele się zmieniało. Nie grałem w meczach, ale na treningach Wisły starałem się robić wszystko, by pozostać w dobrej formie. Niełatwe były rozmowy z Piotrem Sadczukiem, prezesem “Nafciarzy”. Czasami wydawało się, że jest blisko transferu, a nagle pojawiały się komplikacje i sytuacja wracała do punktu wyjścia. Dlatego kiedy już stało się jasne, że dołączę do Legii, byłem bardzo szczęśliwy – dodał obrońca.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- KTÓRY LECH JEST PRAWDZIWY – TEN Z RAKOWEM CZY Z POGONIĄ?
- RADOMIAK MA LISTĘ POTENCJALNYCH NASTĘPCÓW GALKI. KTO GO ZASTĄPI?
Fot. FotoPyk