W 9. kolejce Ekstraklasy nie mieliśmy tylu wielkich kontrowersji i błędów, co tydzień wcześniej. Nie była to jednak bezbłędna seria spotkań dla arbitrów. Przynajmniej jedna wpadka jest trudna do wytłumaczenia.
No i zaczynamy od niej. Giannis Papanikolaou depcze w polu karnym Daniela Szczepana. Depcze go w sposób brutalny, lądując całym ciężarem ciała na lewej piszczeli napastnika Ruchu. Pewnie więcej w tym wszystkim było przypadku niż premedytacji i celowej brutalności, ale jednak stało się. Takie nieodpowiedzialne wejście groziło poważną kontuzją piłkarza Niebieskich. Sędziowie nazywają takie wejścia: „poważnym, rażącym faulem z użyciem nieproporcjonalnej siły”.
Najgorsze, że sędzia główny Jarosław Przybył nie widział tej sytuacji i dopiero interwencja asystentów VAR: Krzysztofa Jakubika i Krzysztofa Myrmusa sprawiły, że arbiter boiskowy pobiegł do monitora sprawdzić, co dokładnie się stało. I właśnie – skoro sędzia Przybył pofatygował się już, żeby pobiec i zobaczyć ten faul na ekranie VAR, to nie ma wytłumaczenia dla jego decyzji o pokazaniu tylko żółtej kartki pomocnikowi Rakowa. Taki „stempel” zasługiwał na coś więcej. W tym przypadku powinno to być wykluczenie Papanikolaou.
Finalnie dobrze stało się tylko, że podyktowany został rzut karny, który wykorzystał sam poszkodowany – Daniel Szczepan. Od tego momentu Raków powinien grać jednak w dziesięciu. Po „jedenastce” było 3:4 dla mistrzów Polski, a do końca spotkania pozostawało ponad 10 minut normalnego czasu gry. Gdyby zdarzenie miało miejsce przed 70. minutą, to w naszej Niewydrukowanej Tabeli dorzucilibyśmy bramkę Ruchowi, ale że było mniej, to nie weryfikujemy wyniku. Raków dostaje punkt w rubryce „sędzia pomógł”, a chorzowianie otrzymują oczko w „sędzia zaszkodził”.
Podobna, ale nieco inna sytuacja miała miejsce w spotkaniu Korona – Widzew (1:1). W 85. minucie Juljan Shehu drasnął Dawida Błanika piętą w piszczel. Sędzia Łukasz Kuźma dał przywilej korzyści, ale po chwili Adrian Dalmau był na spalonym. Arbiter główny mógł z tej sytuacji wyjść w dwojaki sposób. Nie dawać przywileju i pokazać Albańczykowi drugą żółtą kartkę, co wiązałoby się z jego przedwczesnym zejściem do szatni. Mógł też pokazać bezpośrednią czerwoną kartkę.
W tym drugim przypadku powinien pomóc mu VAR. Siedzący w wozie Jarosław Przybył i Tomasz Listkiewicz nie zawołali sędziego Kuźmy przed monitor. Shehu zaatakował piętą piszczel Błanika i podobnie jak Papanikolau użył „nieproporcjonalnej siły”. W taki czy inny sposób pomocnik Widzewa powinien otrzymać czerwony kartonik – czy po drugiej żółtej, czy bezpośrednio to już sprawa interpretacji. Niemniej jest to błąd i łodzianie powinni kończyć spotkanie w osłabieniu. Wszystko działo się w 87. minucie, dlatego znów nie ma to wpływu na kształt Niewydrukowanej Tabeli, ale w naszej klasyfikacji Koronie sędzia nie pomógł, w przeciwieństwie do Widzewa.
Jeszcze jedna sprawa z tego meczu musi być wyjaśniona. Faul Dominicka Zatora na Shehu. Albańczyk subtelnie, ale jednak został nadepnięty przez obrońcę Korony. Sytuacja była sprawdzana przez ludzi w wozie i podtrzymali oni decyzję z boiska. Według nas karny jak najbardziej się należał.
Czwarta kontrowersja, która mogła umknąć widzom, dotyczy pierwszej żółtej kartki dla Arkadiusza Pyrki w meczu Śląsk – Piast (1:0). Pierwsze napomnienie zawodnik gości otrzymał za zbyt ostentacyjne podważanie i kwestionowanie decyzji sędziego Bartosza Frankowskiego. Chodziło o dość oczywistą sytuację ze środka pola, w której Pyrka nawet nie brał udziału. Zupełnie niepotrzebnie zaczął machać rękami w kierunku arbitra. Dostał za to żółtą kartkę, która była później dość poważna w konsekwencjach, ponieważ po trzech minutach popełnił faul taktyczny (na Jehorze Macenko), za który wyleciał z boiska w konsekwencji dwóch napomnień. Nieodpowiedzialne zachowanie zawodnika Piasta, bo przed każdym sezonem kluby mają szkolenia sędziowskie, na których piłkarze są informowani, że za domaganie się kartki, interwencji VAR czy machanie rękami w kierunku sędziego zawsze mogą dostać żółtą kartkę. Tak właśnie było w tej sytuacji.
Jak więc widzicie, zbyt wielu błędów nie było, ale ten jeden sędziego Przybyła jest niewytłumaczalny. Nie było to jego najlepszy weekend, bo to on siedział na VAR, kiedy spokojnie bezpośrednią czerwoną kartkę mógł zobaczyć Shehu. W naszej tabeli niewiele się jednak zmienia.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Trela: Szóstka w totka. Dlaczego tak trudno o kompletnych defensywnych pomocników
- Czy Magiera odbuduje też Nahuela Leivę? [Kozacy i Badziewiacy]
- Kittel – hit, który może stać się bardzo drogim kitem. Zaległości treningowe, adaptacja i frustracja
Fot. Newspix, graf./screeny Canal+ Sport i Canal+ Online