Wystawianie not po takich meczach to czysta przyjemność. Legia Warszawa po kapitalnym widowisku pokonała 3:2 Aston Villę, a do triumfu powiodło ją dwóch bohaterów – Paweł Wszołek i Ernest Muci. Ale to wcale nie oznacza, że za dzisiejsze spotkanie możemy chwalić tylko tę dwójkę. Tak naprawdę to prawie wszyscy gracze “Wojskowych” zasłużyli na wyróżnienie.
KACPER TOBIASZ – 6
Eliminacje były w jego wykonaniu bardzo słabe, momentami wręcz koszmarne. Zamiast ratować swój zespół, często stanowił jego najsłabszy punkt. Ale dzisiaj Kacper Tobiasz wreszcie stanął na wysokości zadania. O pierwszego gola go nie obwiniamy – strzał był zbyt mocny i oddany ze zbyt czystej pozycji, żeby golkiper miał tutaj czas na złożenie się do idealnej interwencji. Tobiasz i tak zrobił co w jego mocy, sparował piłkę na słupek, a że potem dopadł do niej kolejny zawodnik Aston Villi – cóż, pech. Generalnie bramkarz Wojskowych był bardzo pewny zarówno na linii, jak i na przedpolu.
RADOVAN PANKOV – 4
To jemu należy się bura za postawę przy bramce na 1:1. Nicolo Zaniolo wyciągnął go ze strefy, ograł z dziecinną łatwością, a następnie odjechał mu z futbolówką w siną dal. Na szczęście im dalej w las, tym pewniej Pankov poczynał sobie na murawę i kolejnych baboli nie popełniał. A łatwego zadania nie miał, ponieważ często musiał konfrontować się z dynamicznymi rywalami w sytuacjach jeden na jednego, gdyż ustawiony na prawym wahadle Paweł Wszołek grał bardzo ofensywnie.
STEVE KAPUADI – 5
Solidny występ. Raz dał się wprawdzie zdecydowanie zbyt łatwo oszukać we własnym polu karnym, z czego narodziła się groźna sytuacja dla przyjezdnych, ale poza tym ustrzegł się poważniejszych pomyłek. Nie wymiękał też w fizycznych starciach z przeciwnikami, mocno trzymał się na nogach.
YURI RIBEIRO – 5
Jak to on, nie byłby sobą gdyby raz czy drugi się nie obciął albo nie obliczył błędnie trajektorii lotu piłki, ale też trzeba zaznaczyć, że z jego drobnych pomyłek nie wynikały raczej niebezpieczne okazje strzeleckie dla ekipy z Birmingham. Summa summarum – zupełnie przyzwoity występ.
PAWEŁ WSZOŁEK – 9
W ofensywie – fenomenalny. Po prostu dynamit w nogach, a do tego znakomita wizja gry, przegląd pola. Wychodziło mu prawie wszystko, w takiej formie mógłby z powodzeniem wystąpić na boiskach Premier League i nikt by nie zauważył, że to na co dzień gracz zespołu z polskiej Ekstraklasy. Zaczął od bramki na 1:0, potem dorzucił asystę przy golu na 2:1, a przy odrobinie szczęścia mógł mieć na swoim koncie jeszcze więcej podań poprzedzających trafienie. Będziemy bardzo, ale to bardzo zaskoczeni, jeśli selekcjoner Michał Probierz nie znajdzie dla niego miejsca na liście powołanych na kolejne zgrupowanie kadry.
Na razie – postać numer jeden jeśli chodzi o pucharową przygodę Legii. Lider, motor napędowy, gwiazda.
BARTOSZ SLISZ – 7
Zagrał na poziomie, do jakiego zdążył nas już ostatnio przyzwyczaić. Tytaniczna praca w destrukcji połączona z aktywną grą w wyprowadzeniu piłki z własnej połowy, inicjowaniu kontrataków, szukaniu przestrzeni do górnych podań. Mocny punkt Legii.
JUERGEN ELITIM – 7
Przede wszystkim, szalenie odpowiedzialny. Legia grała dziś bardzo szybko i na dużym ryzyku, a mimo to Kolumbijczyk utrzymał celność podań na poziomie przekraczającym 90%. Wystrzegał się strat w środkowej części boiska, wygrywał pojedynki. Wszędobylski i niezawodny.
PATRYK KUN – 7
Wspaniała asysta przy bramce na 1:0, do tego jeszcze kilka udanych szarż w ataku i dobrych interwencji w defensywie. Raz czy drugi udało mu się nawet nakryć czapką Matty’ego Casha. Ale miał też kilka słabszych momentów, choćby ten, gdy zarobił żółty kartonik już w 19. minucie spotkania.
JOSUE – 5
To był wspaniały wieczór Legii, ale nie jej kapitana. Josue zagrał po prostu solidnie, niczego nie popsuł, ale bez dwóch zdań to inni gracze stanowili dziś o sile Wojskowych. Portugalczykowi przytrafiło się nawet kilka prostych błędów technicznych, a to w jego przypadku rzadkość.
ERNEST MUCI – 9
Genialny, genialny mecz. Dwa trafienia na koncie mówią same za siebie, ale co nam się u Muciego przede wszystkim podobało, to jego odwaga, niekiedy wręcz przeradzająca się w boiskową bezczelność. Albańczyk po prostu szedł na przebój, nie bał się rajdów czy dryblingów nawet gdy usiłowało go powstrzymać kilku zawodników Aston Villi. Właśnie takie podejście zaowocowało trafieniem Legii na 3:2. Muci poszedł na przebój, strzelił i trafił.
Takie to niby proste, a tak trudne do wykonania.
MARC GUAL – 6
Bramki na swoim koncie wprawdzie nie zapisał, ale co do zasady występ napastnika Legii nam się podobał. Gual utrzymał kilka ważnych piłek, był aktywny w rozprowadzaniu akcji ofensywnych. Błyszczeli inni, ale on też dał dużo jakości w ofensywie.
***
TOMAS PEKHART – 5
Nie miał wielu okazji do zademonstrowania swoich atutów po wejściu na boisko. Niewiele kontaktów z piłką, ale dwa razy przydał się w destrukcji.
MACIEJ ROSOŁEK – 5
Mógł chyba dać trochę więcej, jeśli chodzi o utrzymanie piłki daleko od własnej bramki. Ale on też bardzo intensywnie popracował w obronie, kiedy przewaga Aston Villi na finiszu spotkania stała się już miażdżąca.
JURGEN CELHAKA, MAKANA BAKU
Grali za krótko, by ocenić.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Tyran, geniusz, dyktator, motywator. Wszystkie twarze Gasperiniego
- Probierz: Nie jestem oszołomem. Będę dobrym selekcjonerem [WYWIAD]
- Odrobina życzliwości chyba nie zaszkodzi?
- Dwugłos sceptyka i optymisty. Jak podejść do selekcjonera Michała Probierza?
- Upór i wiara. Jak Probierz uratował Frankowskiemu oko i karierę
- Probierz: „Nie zgodzę się, że o mojej nominacji zdecydowało kolesiostwo”
- Trela: Michał Probierz, czyli pierwszy prawdziwy wybór Cezarego Kuleszy
fot. NewsPix.pl