Nie ma chyba bardziej kontrowersyjnych zapisów w przepisach gry w piłkę nożną od tych, które opisują niedozwolone zagrania ręką. Kibice się burzą, że w dwóch podobnych sytuacjach sędziowie podejmują dwie różne decyzje. Dziennikarze sami gubią się już w tych interpretacjach. A sędziowie bywają niekonsekwentni. W ostatniej kolejce znów mieliśmy bałagan z rzutami karnymi.
Właściwie na przestrzeni trzech dni mieliśmy pełen przegląd klipów szkoleniowych do tematu zagrań piłki ręką. Weźmy takiego Schwarza w meczu ze Stalą:
Książkowe wapno. Piłka oczekiwana, bo Domański zagrywa z dość dużej odległości, a pomocnik Śląska doskonale widzi piłkę. Mimo to zostawia rękę ułożoną w sposób nienaturalny i powiększa w ten sposób obrys ciała. Jedenastka jak się patrzy. Szkoda tylko, że sędziemu Stefańskiemu zabrakło tutaj wyczucia – od razu gwizdnął, zamiast poczekać tę sekundę. Piłka wpadła do siatki po strzale zawodnika Stali, ale nie dało się już cofnąć tej sytuacji do momentu sprzed gwizdka, a rzut karny został zmarnowany. W kwestii oceny sytuacji Stefański jednak się nie pomylił – Schwarz zagrywał ręką nieprzepisowo.
A co z brakiem rzutu karnego w meczu Puszczy z Legią?
Zawodnik Puszczy z bardzo bliskiej odległości i z dużą siłą trafia w rękę Celhaki. Mamy zatem piłkę nieoczekiwaną dla zawodnika Legii. W kwestii naturalności ułożenia rąk – tutaj musimy osądzić, czy tak ułożone ręce wynikają z następstwa ruchu Celhaki. I wydaje się, że tak piłkarze się poruszają w podobnych sytuacjach. Pomocnik Legii nie wymachuje rękoma, po prostu ma je nieco rozstawione, nikt nie biega z rękoma przyklejonymi do tułowia. Bliżej nam zatem do decyzji arbitra o tym, by nie wskazywać tutaj na jedenastkę.
Ale co w takim razie z rzutem karnym dla Warty w meczu z Ruchem?
Okoliczności łagodzące dla obrońcy Ruchu są takie, że nie widzi piłki, bo ta spada mu za plecy. Natomiast ręce ma rozłożone bardzo szeroko, w dodatku są one uniesione na wysokości na barku i pechowo dla siebie zostanie w tę rękę trafiony. I tutaj decyzja o rzucie karnym jest słuszna właśnie z uwagi na nienaturalność ułożenia rąk. Ktoś powie – a co ma zrobić piłkarz, gdy skacze do góry? Ma skakać z rękoma ułożonymi wzdłuż tułowia? Cóż, niekoniecznie te ręce muszą być przyklejone do żeber, ale jeśli spoczywałyby gdzież wzdłuż ciała, to sędzia miałby pole do tego, by wciągnąć to pod naturalne ułożenie wynikające z następstwa ruchu (vide – sytuacja z Celhaką w meczu z Puszczą). A tutaj zawodnik Ruchu po prostu dał pretekst do wapna.
Jeśli zatem mielibyśmy coś podpowiadać piłkarzom, którzy nie chcą prokurować rąk, to powiedzielibyśmy – panowie, w jakiejkolwiek sytuacji się znajdujecie, to próbujcie te ręce chować. A jeśli nie możecie ich schować, to starajcie się ich nie unosić, nie odstawiać od tułowia, nie machać nimi. Przecież my wiemy, że Celhaka czy Szywacz nie chcieli zagrywać piłki ręką. Ale zasadnicza różnica między tymi przypadkami polega na ułożeniu tych rąk. Celhaka ma je wzdłuż ciała, Szywacz na wysokości barku. Dlatego – choć to sytuacje podobne – to nie da sie powiedzieć, że są identyczne.
I jeszcze jeden dodatek – są zagrania ręką, które odgwizduje się bez zważania na to, jak były ręce ułożone. Chodzi o zagrania piłki ręką tuż przed golem.
IFAB nie chce goli strzelonych ręką. Kropka. Nie ma tu pola do dyskusji. Dlatego bramka Żukowskiego nie mogła zostać uznana.
Dobra, idziemy dalej. Co z rzutami karnymi w meczu Piasta z Rakowem? Najpierw potencjalna jedenastka dla gliwiczan z pierwszej połowy.
Arsenić ryzykował. I to cholernie. Wślizg od tyłu, w powietrzu. Ale zrobił to książkowo. Ani nie tracił Felixa w udo, ani nie zabrał mu nogi podstawnej, a na dodatek skutecznie wybił piłkę. Oglądaliśmy tę sytuację kilkukrotnie i nie da się tam dopatrzeć faulu. Interwencja wysokiej klasy. Dobra decyzja arbitra.
Czego nie da się powiedzieć o wślizgu Kovacevicia z drugiej połowy.
Tu mamy wślizg beznadziejny. I chyba też niepotrzebny. Zawodnik Piasta jest na drodze do piłki obrońcy. Ten jednak robi wślizg, zabiera nogi rywala, niebezpiecznie wpada na staw skokowy nogi podstawnej. I nie jest usprawiedliwieniem tutaj to, że obrońca Rakowa gdzieś tam po drodze dotyka piłki. Zagranie nierozważne nie jest kasowane klasycznym “ale panie sędzio, była piłka!”. Słuszne wapno.
I jeszcze jedna weryfikacja z tej kolejki – mecz Cracovii z Zagłębiem, gospodarze wychodzą z niezłą kontrą, a grający już wówczas z kartką Nalepa robi to.
Otwarta przestrzeń pod pole karne, bez Nalepy mamy sytuację 2v2 lub 2v3, akcja ratunkowa źle ustawionego obrońcy. Klasyka SPA, czyli zatrzymanie obiecującego ataku. W tym momencie Nalepa powinien wylecieć z boiska z drugą kartką. Ale że Cracovia i tak ten mecz wygrała, to uzupełniamy tylko rubryki “sędzia pomógł/zaszkodził”.
A co z anulowanym golem Zahovicia w meczu z Radomiakiem?
Alves wygrał pozycję. Jest przed Zahoviciem. Zawodnik Pogoni trąca go w nogę i powoduje upadek, czym eliminuje lepiej ustawionego rywala z akcji. Oczywisty faul i trudno tu polemizować z decyzją arbitra. Alves zachował się po cwaniacku tym, że zwolnił nieco tempo biegu po wejściu przed Zahovicia, ale cwaniactwo nie jest czymś zakazanym przez przepisy gry w piłkę nożną.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: