Cześć i czołem! Mecz z Niemcami, nawet jeśli towarzyski, to zawsze poważna weryfikacja dla wielu piłkarzy. Zakładamy, że mimo sceptycznego podejścia do tematu samego Fernando Santosa zobaczymy trochę dobrej piłki. No i przede wszystkim niejeden kibic uroni dziś kilka łez przy pożegnaniu Jakuba Błaszczykowskiego. Pożegnaniu spóźnionym o 2-3 lata, pożegnaniu wyłącznie za zasługi, ale co jak co, Kuba ma je olbrzymie. Bądźcie z nami w trakcie live, będzie o czym pisać!
–
KONIEC. Wynik się zgadza. Szczęsny się zgadza. Najbardziej stereotypowe 1:0, jakie można sobie wyobrazić. No ale co, nie będziemy się przecież smucić, prawda? Kuba pożegnany, fajnie jest.
Dzięki, to tyle.
I jeszcze raz Szczęsny! Kapitalna interwencja po strzale głową Wolfa. Analizowano jeszcze, czy piłka przypadkiem nie przekroczyła linii bramkowej. Z powtórki, którą nam pokazano nie da się tego stwierdzić. W każdym razie, sędziowie doszli do tego wniosku pomyślnego dla nas: nie ma gola.
Rzut rożny i... ponownie nasz super bohater w bramce, tym razem zatrzymuje Goretzkę!
Ech! Milik idealnie uruchomił wychodzącego zza pleców obrońców Kamińskiego, który rozpędzony wpadł w pole karne, ale zamiast strzelać wycofał piłkę do Frankowskiego i zrobił to nie w tempo, pomocnik Lens nawet nie oddał strzału (inna sprawa, że i tak powinien). Nawet jeśli był tam spalony, akcja sfinalizowana fatalnie.
Szczęsny! Thiaw świetnie się obrócił w zamieszaniu i strzelił w bok, ale bramkarz Juventusu kapitalnie odbił piłkę. Interwencja dnia!
Obchodzący dziś urodziny Damian Szymański doznał lekkiego urazu i zszedł (za niego Krystian Bielik). Występ na plus.
No i akurat Frankowski zepsuł już chyba naszą najgroźniejszą akcję w polu karnym Niemców w drugiej połowie...
Frankowski za Bereszyńskiego. Wchodzi zawodnik z jedenastki sezonu w Ligue 1.
Slisz za Zielińskiego, czyli jeszcze bardziej się murujemy.
Milik dostał dobre podanie na wolne pole, wygrał pozycję, ale jakoś tak ślamazarnie zabierał się do strzału i zdążył zablokować go Thiaw. W końcu coś się działo po drugiej stronie.
Sędzia z Izraela skompromitował się podyktowaniem rzutu karnego za rzekome zagranie ręką Bednarka po główce Rudigera, ale wystarczyła mu jednak powtórka na ekranie, żeby zmienił swoją decyzję. Bednarek dostał piłką w plecy.
Teraz Kamiński dostał piłkę na skrzydło, mógł iść 1 na 1, ale nie tylko tego nie zrobił, ale jeszcze wycofał tak, że prawie skończyło się to stratą. Mamy problem, żeby zbliżyć się do trzydziestego metra od bramki Ter Stegena, o jakichś strzałach czy sytuacjach nawet nie wspominając.
Mocno zaczęli Niemcy. W tej samej akcji najpierw Wirtz zmusił do wysiłku Szczęsnego, a kilka sekund później Kimmich strzelił z osiemnastu metrów w poprzeczkę. Jeśli mieliśmy nie dać się nakręcić gościom, to nic z tych planów nie wyszło.
W przerwie u nas dwie zmiany. Lewandowski i Sebastian Szymański mają już fajrant, za nich Milik i Linetty.
Przerwa. Gramy stereotypowo, ale prowadzimy i kilka razy jeszcze trochę zamieszania pod bramką Ter Stegena wykreowaliśmy. W aspekcie defensywnym były 2-3 słabsze momenty, jednak generalnie chyba pod tym kątem kontrolujemy grę.
Za parę minut wracamy.
Fajna kombinacja Lewandowskiego z Bereszyńskim, który niespodziewanie chyba również dla siebie przedarł się prawą stroną i w efekcie zakotłowało się w polu karnym Niemców. Na chwilę oddaliliśmy grę od swojej bramki.
Znów dobrze Szczęsny. Havertz uciekł Kędziorze, przyjął trudną piłkę, ale wychodzący bramkarz Juventusu zatrzymał jego strzał. Przy okazji Szczęsny został boleśnie zdeptany przez rywala. Na szczęście nic poważnego się nie stało, gramy dalej!
GOOOOOL!!! Sebastian Szymański dobrze dośrodkował z rzutu rożnego, a Kiwior z dość trudnej pozycji świetnie uderzył głową po koźle i Ter Stegen mimo najszczerszych chęci nie zdołał odbić piłki. Brawo!
Robi się coraz groźniej pod naszą bramką. Najpierw niefrasobliwie straciliśmy piłkę po wyrzucie z autu i Havertz jako pierwszy w tym meczu poważniej sprawdził Szczęsnego. Był z tego rzut rożny, zamieszanie i piłkę zagraną wzdłuż bramki wybił Damian Szymański.
Świetnie teraz Zieliński przedarł się środkiem. Kamiński, do którego podawał był na spalonym, więc ani jego strzał odbity przez Ter Stegena, ani niecelna dobitka Lewandowskiego finalnie nie miały znaczenia. Ale co się przez kilka sekund pogrzaliśmy, to nasze!
No i zgodnie z zapowiedziami, Kuba po kwadransie zszedł z boiska. Wzruszający moment. Za niego Michał Skóraś.
Aj, aj! Kiwior ładnie zagrał do Kuby na wolne pole, wyjściowo był przed Thiawem, ale potem pozwolił mu się dogonić i przepchnąć. Szkoda. Ależ to byłaby historia z golem od prawie dwóch lat niegrającego w piłkę Błaszczykowskiego z takim przeciwnikiem.
Wygląda na to, że wbrew przedstawionej grafice, gramy trójką stoperów (Bednarek, Kędziora, Kiwior) oraz Bereszyńskim i Kamińskim w roli wahadłowych.
Pierwsza przyzwoita akcja w naszym wykonaniu. Błaszczykowski do obiegającego Bereszyńskiego, jego wrzutka została zablokowana. Z rzutu rożnego nic nie wyniknęło.
4. minuta i Fernando Santos już wyraził swoje poirytowanie. Szybko poszło. Trudno się dziwić, bo na razie mamy problem, żeby wymienić trzy podania.
Błaszczykowski uroczyście pożegnany. Różnie bywało przez te wszystkie lata, ale za całokształt wielki, wielki szacun. Dzięki, Kuba!
A Michał Trela analizuje
problemy reprezentacji Niemiec pod wodzą Hansiego Flicka.
Ciągłe mieszanie w defensywie to jeden z głównych zarzutów wobec Flicka. Nie zawsze z jego winy, ale w ostatnich 20 meczach międzypaństwowych, niemiecka drużyna pokazała 19 wariantów personalnych obrony. W takich okolicznościach trudno o stabilizację i zgranie. Niemcy, poza Antonio Ruedigerem z Realu Madryt, nie mają oczywiście w tej chwili obrońców klasy Matsa Hummelsa i Jerome’a Boatenga w szczytowej formie, z którymi dziewięć lat temu zdobywali ostatnie mistrzostwo świata. Nie mają jednak piłkarzy tak słabych, by praktycznie każdy strzelał im gole. W ostatnich 14 spotkaniach stracili 21 bramek. Bez strat potrafili ostatnio zagrać tylko z Peru, Izraelem, czy Omanem, czyli rywalami nawet nie z drugiej, ale z trzeciej światowej półki. Zespół Flicka wciąż nie ma stabilnego fundamentu, na którym można by budować resztę.
Wątpliwości budzą też wybory personalne samego selekcjonera na bardziej ofensywnych pozycjach. Przeciwko Ukrainie wystawił od pierwszej minuty mających już od miesięcy problemy z formą Davida Rauma z RB Lipsk, Leroya Sane czy wspomnianego Goretzkę. Kai Havertz z kolei, jeden z najlepszych obecnie niemieckich piłkarzy, wszedł w przerwie, Jamal Musiala i Florian Wirtz zaś dopiero przy wyniku 1:3. A to gdy ta trójka była jednocześnie na boisku, udało się strzelić dwa gole, ratujące remis. Wciąż Flickowi nie udało się również odpowiednio wpasować do zespołu Ilkaya Guendogana, który ma prawie 33 lata, właśnie zdobył z Manchesterem City wszystko, co tylko się dało, lecz w reprezentacji nigdy nie przejął kierowniczej roli. Jego status w kadrze wciąż przypomina ten, jaki w Polsce znamy z przykładu Piotra Zielińskiego. Widząc, jak gra w klubie, wszyscy oczekują od niego w kadrze więcej i zwykle mają poczucie niedosytu. Pomocnika triumfatora Ligi Mistrzów w Warszawie jednak nie będzie. Ma dostać szansę we wtorkowym sparingu z Kolumbią.
Zdaniem Kowala,
Kuba to najważniejszy piłkarz dla reprezentacji Polski w XXI wieku.
Tak, nie Lewandowski, a Błaszczykowski. Pomijając aferę biletową, po Euro 2012 mógł patrzeć bez wstydu w lustro – asysta, gol. Fatalny czas za Fornalika – Robert pudłuje, on ciągnie jak może. Na mundial nas ostatecznie nie wciągnął, ale nikt by tego nie zrobił. Euro 2016? Nasz najlepszy piłkarz – udział przy golu Milika, gol z Ukrainą, gol ze Szwajcarią. Warto więc zwrócić uwagę, że do bramki Lewandowskiego z Portugalią, wszystkie gole, jakie strzelaliśmy na dużych turniejach w drugiej dekadzie XXI wieku, były udziałem Błaszczykowskiego.
Ktoś może odbijać piłeczkę, że Lewandowski zabrał nas na Euro 2016 i – szczególnie – mundial 2018. No, ale ja jednak wyżej cenię same imprezy, a tam Kuba częściej nie zawodził niż zawodził, a Robert jednak odwrotnie.
Rok później Jakub Błaszczykowski mógł cieszyć się z pierwszego kompletnego występu w reprezentacji. I to być może za mało powiedziane, bo najpierw asystował przy torpedzie z dystansu Krzynówka, a potem samodzielnie upolował bramkę. Przegrywaliśmy 0:2 po pierwszej połowie, ale ostatecznie wyciągnęliśmy remis z Rosjanami, co było swego rodzaju wstępem do dalszej rywalizacji z tym narodem dla kadry i samego Błaszczykowskiego. Wtedy, czyli w 2007 roku przed EURO 2008, to był już ważny członek zespołu, na którym można było polegać. Zresztą, przy swoim golu zachował się jak profesor. Wbiegł w pole karne ze skrzydła, nie miał idealnego kąta, a i tak posłał idealny strzał fałszem obok bramkarza.
Szkoda tylko, że dobrej formy z meczów towarzyskich a potem eliminacyjnych nie dane mu było przełożyć na mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii. Na przełomie roku 2007 i 2008 wydawało się, że Błaszczykowski rozpędza się na dobre. Rozgrywał już pierwszy sezon w Borussii Dortmund, ale przeszkodą okazała się kontuzja, która wykluczyła go na kilka miesięcy. Kuba wrócił na końcówkę sezonu, ale przed turniejem znów odezwały się dolegliwości zdrowotne. Nie wygrał walki z czasem.
Zaczynamy oczywiście od składów. Polacy z Błaszczykowskim od początku: Szczęsny - Kędziora, Bednarek, Kiwior, Bereszyński - Kamiński, D. Szymański, Błaszczykowski, Zieliński, S. Szymański - Lewandowski
A tak zagrają Niemcy: Ter Stegen - Kehrer, Thiaw, Rudiger - Hofmann, Can, Henrichs, Wirtz, Kimmich - Musiala, Havertz
Fot. FotoPyK