Jeśli od 13 marca zamulasz i wygrywasz tylko dwa mecze na dwanaście możliwych, nie masz prawa myśleć o Ekstraklasie czy nawet barażach, które mogłyby cię do niej zbliżyć. Jeśli do tego jesteś Arką Gdynia, musisz pogodzić się z porażką, która wynika z logicznych pobudek. Bruk-Bet Termalica był lepszy, Stal Rzeszów od Skry również. Nie ma czego zbierać, czas jechać na urlop. A przynajmniej dotyczy to piłkarzy z Gdyni, bo ci z Niecieczy zawalczą o Ekstraklasę w barażach. Po 45 minutach byli jedną nogą na miejscu dającym bezpośredni awans, ale Ruch zdołał się ogarnąć.
Choć obie ekipy miały spory interes w tym, żeby mecz wygrać, to piłkarze Bruk-Betu bardziej wyglądali na pewnych swego. Jedni walczyli o bezpośredni awans do Ekstraklasy, drudzy o szansę w barażach. Wystarczyło tylko to zdanie, żeby zdać sobie sprawę, jak wysoka jest stawka, ale w pierwszej połowie przyjezdni z Gdyni chyba o tym zapomnieli. Albo inaczej: wiedzieli, ale nie dojechali mentalnie, bo oddawali Bruk-Betowi zdecydowanie za dużo pola do gry i w efekcie stracili bramkę po rzucie karnym. Scenariusz dla gospodarzy idealny, szczególnie że w przerwie meczu mogli usłyszeć od trenera „Panowie, Ruch ma sraczkę, na ten moment jesteśmy w elicie”.
Gładko nie było, ale Bruk-Bet wypełnił zadanie
A tak się składało, że Arka nie wyglądała na zespół, który jest w stanie popsuć plany Bruk-Betowi. W pierwszej połowie miała tylko jeden celny strzał, a w drugiej, nawet jeśli zaliczyła mocne wejście, wszelkie próby tworzenia zagrożenia kończyły się albo na strzałach w trybuny, albo uderzeniach będących spokojnie w zasięgu Loski. I wystarczyło, że Słonie raz wparowały na połowę Arki, żeby zdusić jej optymizm. Taki strzał Wacławka, choć odbity przez bramkarza na raty, prawie wpadł za linię bramkową. Słowem: Bruk-Bet, w przeciwieństwie do Arki, nie potrzebował wiele, żeby narobić dużo smrodu w polu karnym rywala. Później dowiódł tego Poznar czy Śpiewak.
Ale Arka się nie poddawała. Wyniki w innych meczach zmuszały ją do walki o gola wyrównującego, tylko że była to walka, hmm, dość mizerna. Tak jakby ekipa znad morza przyjechała na drugi koniec Polski jako drapieżnik wodny, ale ze stępionymi zębami. Niby pokąsa i postraszy, ale do zrobienia większych szkód bez uśmiechu losu się nie obejdzie. A skoro już o losie mówimy, proszę bardzo, ten zagrał Słoniom na trąbie. Nagle bowiem Tekijaski odpalił tryb „Mortal Kombat Special Edition” i wymierzył takiego kopa Marcusowi (tak, temu 39-letniemu Marcusowi, który do tej pory zagrał 12 minut w sezonie i raz dostał czerwoną kartkę), że sędzia Stefański po prostu nie mógł nie odgwizdać jedenastki. Misterny plan trenera Wieczorka z wykorzystaniem tajnej broni z ławki się sprawdził. Arka, choć na raty, bramkę po rzucie karnym strzeliła.
Stypa w Gdyni
Sęk w tym, że w ostatnich minutach to, co los zabrał, częściowo Bruk-Betowi oddał. Tylko częściowo, bo Bruk-Bet zrobił swoje i wygrał po golu Śpiewaka w ostatnich minutach spotkania, ale w międzyczasie Ruch się ogarnął i dowiózł bezpośredni awans do Ekstraklasy. A więc Słoniom zabrakło jednego punktu do drugiego miejsca w tabeli, co może boleć, ale, z drugiej strony, lepiej mieć takie rozstrzygnięcie niż remis, oddanie trzeciej pozycji i lepszego rozstawienia w barażach Wiśle Kraków.
Jeśli chodzi o Arkę, cóż, tutaj nastroje będą zdecydowanie gorsze. Przed multiligą ekipa z Gdyni startowała z miejsca, które dawało możliwość walki o baraże, ale tylko przy braku zwycięstwa Stali Rzeszów. Ono się nie ziściło, dziś była porażka, a więc Arka może już jechać na wakacje. Straciła wszystko, choć nie takie były plany. Generalnie wszelkie próby ratowania sezonu na wiosnę poszły w łeb, a do tego jeszcze Podbeskidzie zdołało wślizgnąć się przed zespół trenera Wieczorka, co sprawia, że gdynianie kończą kampanię dopiero na ósmej pozycji, oczywiście symbolizującej porażkę.
Bruk Bet Termalica – Arka Gdynia 2:1
Radwański 29′ (rzut karny), Śpiewak 93′ – Capanni 85′
WIĘCEJ O I LIDZE:
- Czy Nacho Monsalve to najlepszy stoper w pierwszej lidze?
- Spadki, długi i obietnica poprawy. Pacific Media Group – w co wpakował się GKS Tychy?
- Nocne rozbiórki, brak wody i naruszenie prawa. Absurdy na budowie stadionu Sandecji Nowy Sącz
Fot. Newspix