Nie udało się Interowi zdobyć punktów na Napoli minimalnym nakładem sił. A nie udało się nie tylko dlatego, że rezerwa nieprzypadkowo w ostatnich miesiącach miała status rezerwy, lecz także w związku z głupotą Roberto Gagliardiniego.
40 dni. Tyle jeszcze obowiązuje kontrakt Gagliardiniego z Interem i to najważniejsza wiadomość niedzieli dla tifosich Nerazzurrich. Nowej umowy nie będzie, co oznacza kres męczarni, jaką była konieczność oglądania środkowego pomocnika na boisku. A jeszcze na koniec 29-latek zadbał o to, by czasem ktoś z rozrzewnieniem nie wspominał jego pierwszych miesięcy w Mediolanie po transferze z Atalanty Bergamo. 2017 rok? Dawno i nieprawda…
Pięć fauli w 41 minut – brzmi, jakby Gagliardini wziął sobie za cel niedokończenie meczu w Neapolu. Szybko złapał pierwszą żółtą kartkę, po chwili znów popełnił przewinienie, ale jakimś cudem sędzia Livio Marinelli go oszczędził. Cóż, najwyraźniej ta decyzja była nie w smak pomocnikowi, bo jeszcze przed końcem pierwszej połowy znów ewidentnie przekroczył przepisy i wreszcie dopiął swego. Czerwona!
Bezmyślność Gagliardiniego to jedno, a brak przeprowadzenia zmiany przez Simone Inzaghiego to drugie. Trener Interu musiał widzieć, że Gagliardiniemu nie wystarczy oleju w głowie, by dograć całe spotkanie, a mimo to zostawił go na murawie.
Dlaczego szkoleniowiec się na to nie zdecydował? Czy nie zna się na robocie?
Nie, nic z tych rzeczy. Zwyczajnie miał w czterech literach wynik, w związku z tym poza Gagliardinim w wyjściowej jedenastce znaleźli się również Raoul Bellanova, Robin Gosens, Kristjan Asllani, Danilo D’Ambrosio i Stefan De Vrij. Trudno o bardziej dobitny dowód na to, że potyczka z nowym mistrzem Włoch nie stanowiła priorytetu dla Inzaghiego.
I w zasadzie można to zrozumieć. Po pierwsze, Inter w środę w finale Coppa Italia zmierzy się z Fiorentiną i to numer jeden na liście zadań do wykonania. Po drugie, nawet w przypadku porażki (którą faktycznie Nerazzurri ponieśli), ekipa z Mediolanu zostaje w TOP 4, czyli strefie gwarantującej fazę grupową Ligi Mistrzów. Wreszcie po trzecie, w poniedziałek Juventus zostanie ukarany ujemnymi punktami (tak, tak, tymi, które chwilowo anulowano), według najnowszych spekulacji nawet dwunastoma, co oznacza, że w tym momencie (przed meczem Lazio) wicemistrzowie kraju w sumie mają prawo uważać się za wicelidera.
Z tych powodów wyjściowa jedenastka Interu była, jaka była.
I z tych powodów oraz czerwonej Gagliardiniego spotkanie było, jakie było.
Napoli wyszło na galowo i o ile jedenastu na jedenastu jeszcze miało pewne kłopoty z głęboko ustawionymi przyjezdnymi, o tyle w przewadze już przejęło kontrolę. 3:1 to najniższy wymiar kary i dość napisać, że pierwszy celny strzał Nerazzurrich od razu skończył się golem Romelu Lukaku. Poza tym goście nie mieli argumentów.
Nie ma czego analizować – z jednym piłkarzem więcej Partenopei cierpliwie klepali przeciwników i dopięli swego. Warto docenić dziewiątą asystę Piotra Zielińskiego w trwającym sezonie Serie A i w sumie jedenastą we wszystkich rozgrywkach. Należy zapamiętać piękną bramkę zza pola karnego Giovanniego Di Lorenzo. Można wspomnieć o debiutanckim trafieniu Gianluki Gaetano, wychowanka Napoli.
Podsumowując – tak, zespołowi z Neapolu udał się rewanż za styczniową porażkę z Interem, tyle że przyjezdni z Mediolanu wydatnie im w tym pomogli.
Napoli – Inter Mediolan 3:1
Anguissa (67.), Di Lorenzo (85.), Gaetano (90+5) – Lukaku (82.)
WIĘCEJ O SERIE A:
- Simone Inzaghi – trener od sukcesów po kosztach
- Włosi to rasiści i nie zmienia się nic. Absolutnie nic
- Obrażają matki, żony i dziewczyny. Włochy jako europejska stolica braku kultury
foto. Newspix