Reklama

Śląsk się pogrąża

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

14 kwietnia 2023, 20:54 • 4 min czytania 48 komentarzy

Kiedy piłkarze Warty załadowali zabawnego swojaka w 3. minucie, pomyśleliśmy: oho, ci to dopiero mają memogenną defensywkę. Zlitowali się nad Śląskiem i podali mu pomocną dłoń po starej znajomości Ivana Djurdjevicia z poznańskim uniwersum. Ale chwilę później przypomnieliśmy sobie, że przecież ten sam Djurdjević prowadzi zespół fajtłap, które potrafią oblać piłkarski elementarz. Agresja w odbiorze? Doskok do rywala przed polem karnym? Komunikacja między zawodnikami, krycie przy dośrodkowaniach? Celne podanie po ziemi od bramkarza?! Na co to komu w Ekstraklasie, na co Śląskowi, który ma przecież markę, stadion i fajne miasto.

Śląsk się pogrąża

No i właśnie dlatego absolutnie bezbarwny Śląsk jest bliski tego, żeby z Ekstraklasą się pożegnać. Już wygląda tak, jakby wchodził w stan agonalny, bo dosłownie nie ma niczego: ani ofensywy, ani defensywy, ani ognia potrzebnego do walki. Za kimś takim mielibyśmy płakać? Nie, choć – fakt faktem – szkoda nam fanów futbolu w tak dużej i jednak atrakcyjnej metropolii z potencjałem piłkarskim. Nie zasłużyli na to wszystko. Na tę próbę oszukania przeznaczenia, która powtarza się drugi rok z rzędu.

Śląsk jak tonący, dziurawy, przeciekający okręt

Jak zwykle w rundzie jesiennej, Śląsk Wrocław zawiódł na tyłach. Samemu Adamowi Zrelakowi zostawiał tyle miejsca, że ten mógł śmiało przymierzać się do hattricka złożonego tylko z bramek nożycami. Strzelił jednego gola, drugiego zabrał mu VAR. W pierwszej połowie piłkarze, którzy powinni się nim opiekować, chyba zapomnieli, że w ogóle pojawił się na murawie. Doskonałym a zarazem uroczym podkreśleniem mierności Śląska w defensywie były słowa Petra Schwarza w przerwie meczu: – Nie wiem, jak bronimy.

My też nie wiemy, jak Śląsk z taką grą i takimi popisami w obronie jak dzisiaj zdoła się wybronić przed spadkiem do 1. ligi. Naprawdę nie wiemy.

Może być zdjęciem przedstawiającym tekst

Reklama

I żeby nie było, że obrywają od nas tylko piłkarze z linii defensywnej – musicie wiedzieć, że Śląsk dość długo czekał na strzał w światło bramki. W ostatnim meczu takowego nie dał rady wypracować, ale dziś we Wrocławiu wreszcie mogli odtrąbić jakiś sukces. Dokładnie po 151 minutach. Zaznaczmy od razu, że to jedyne pozytywne wydarzenie, jakie jesteśmy w stanie wyróżnić po stronie WKS-u. Reszta to dramat, któremu oszczędzilibyśmy słów, gdyby to nie była część naszej dziennikarskiej roboty.

Śląsk pogłębia swoją depresję, Warta świętuje

Przepraszamy, to nie był dramat. Przez większość spotkania w wykonaniu gości zobaczyliśmy dno, muł i wodorosty. Gdyby nie bramka samobójcza Ivanova, Śląsk dalej byłby zespołem nie potrafiącym strzelić gola od trzech spotkań. Punktów brakuje, bramek brakuje, xG najgorsze w lidze, a poprawy na horyzoncie nie widać. Nawet piłkarze, po których można było oczekiwać ciągnięcia tego wózka, stracili swój błysk.

Yeboah nie robi już takiej różnicy, Exposito jest za łatwo czytany przez rywali, a Olsen czy Schwarz pokazują więcej grymasów na twarzy niż dobrych zagrań na boisku. Na kim opierać nadzieję, jeśli nie na nich? Na Szwedziku, któremu dziś za duża stopa zabrała bramkę na 2:3? Jastrzembskim, który potrafi szarpnąć na skrzydle, ale w decydujących momentach brakuje mu jakości piłkarskiej? No, nie. W Śląsku muszą poważnie się zastanowić, co zrobić z myślą o ostatnich kolejkach, żeby zaraz nie obudzić się z ręką w nocniku, to znaczy: w strefie spadkowej.

Niewykluczone, że nad tym będzie głowił się już nowy trener. Ponoć dalszy los Djurdjevicia był uzależniony od dzisiejszego wyniku, a w blokach czeka już Ryszard Tarasiewicz.

Z kolei w Warcie mają zupełnie inne nastroje. Osiągnęli cel minimum, jakim było dobicie do 40 punktów. Teraz, gdy utrzymanie właściwie zostało zapewnione, spodziewamy się dotrzymania obietnicy przez trenera Szulczka. Trenerze, patrzymy panu na ręce, pamiętając o słowach wypowiedzianych jakiś czas temu na antenie Weszłopolskich. Czekamy na większy polot w grze, pełen luz, generalnie bardziej atrakcyjny futbol dla oka. Nie to, że Warta do tej pory nie potrafiła odpalić fajerwerków (patrz: choćby dziś gol Szmyta z dystansu), ale na finiszu powinno być tego więcej, a przynajmniej taką mamy nadzieję.

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

48 komentarzy

Loading...