Jest kilka prawidłowości w polskiej piłce. Leszek Ojrzyński wraca do Korony Kielce. Gdy któryś z zawodników próbuje strzelić gola ręka, to wspomina się bramkę Siemaszki. Przynajmniej jeden beniaminek Ekstraklasy musi być beznadziejny. A gdy przychodzą derby Poznania, to wygrywa Lech.
Oglądaliśmy już kilka scenariuszy derbów Poznania. Mieliśmy skromne zwycięstwo po golu po rzucie karnym w końcówce. Zobaczyliśmy odwracanie wyniku spotkania po szalonym meczu. Mieliśmy spacerek i brak chęci zrobienia sobie krzywdy wiosną zeszłego sezonu. Ale cokolwiek działo się w tych meczach, jakkolwiek one przebiegały, to i tak wygrywał Lech.
I dzisiaj nie było inaczej, ale faktycznie zobaczyliśmy kolejny sposób ogrywania Warty przez Lecha.
Lech Poznań – Warta Poznań 2:0. Ishak znów nie strzelił karnego
Tym razem zobaczyliśmy “Zielonych”, którzy – gdyby nie swoja nieskuteczność – to mogli przy Bułgarskiej ugrać przynajmniej punkt. Bo gdybyśmy tak wyliczyli szanse strzeleckie, dobre okazje czy po prostu momenty, w których zaśmierdziało golem, to prawdopodobnie więcej mieli ich goście. Ale druga strona tego medalu jest taka, że Lech sam prosił się o problemy.
Jest coś w tym wiosennym Kolejorzu takiego, że próbuje przepychać mecze najmniejszym nakładem sił. Jedną bramką, najlepiej bez nerwów, kontrolując piłkę. Dzisiaj przecież – gdy już ekipa van den Broma przetrzymała początkowy napór warciarzy i strzeliła gola na 1:0 – mogła zamknąć mecz. Po głupim faulu Kopczyńskiego piłka trafiła w ręce Ishaka, który mógł odkupić winy za zmarnowaną jedenastkę w starciu z Pogonią. Ale znów pokpił sprawę, trafił w poprzeczkę, dobił swój strzał już do siatki, ale po drodze nikt tej piłki nie dotknął, więc gol nie mógł zostać uznany.
I znów Warta miała swoje okazje – patelnię miał Żurawski, bardzo dobrą szansę miał Zrelak, a Szmyt (grający naprawdę nieźle) przestraszył się sytuacji strzeleckiej przy wyjściu sam na sam. To naprawdę zaczęło pachnięć tym, że Lech zaraz znów będzie mógł mówić: – Karnym na 2:0 mogliśmy zamknąć mecz, później wkradło się rozprężenie, zła organizacja pressingu i rywal ponownie to wykorzystał.
Lech Poznań – Warta Poznań 2:0. Dublet Skórasia
Problem Warty polegał na tym, że sprawiała wrażenie, że mogła dziś zmarnować wszystkie okazje. Rzut karny w doliczonym czasie też. Po drugiej stronie – na szczęście Lecha – był tylko jeden piłkarz, który potrafił zmarnować dziś wszystko, czyli Mikael Ishak. Coś złego dzieje się ze Szwedem w ostatnich tygodniach jeśli chodzi o ten chłód w wykańczaniu akcji. Dopiero gdy 30-latek zdecydował się na podanie, to coś wyszło z tego pozytywnego. Skóraś dziś obok Bednarka był bohaterem Kolejorza. Strzelił dwie sztuki, wypracował rzut karny, mocno się napracował na skrzydle.
No i tak się ułożyła ta kolejka na górze tabeli, że wiemy coraz więcej. Lech jest bliżej trzeciego miejsca, Warta już raczej o walce o puchary nie ma co marzyć, Pogoń uciekła Widzewowi oraz Warcie. Właściwie pozostała już tylko kwestia tego, co stanie się między Legią i Rakowem.
A w derbach Poznania po staremu…
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: