Powiedzieć, że tematy wokół Śląska Wrocław w tym sezonie nie przynoszą chluby miastu i klubowi, to jak nie powiedzieć nic. Gdy już wydaje się, że kolejnej okazji do zganienia czy obśmiania nie będzie, że już dotarliśmy do jakiejś granicy, nie – prędzej czy później docierają do nas nowe rewelacje. Tylko w tym roku były wstydliwe bęcki od drugoligowca w Pucharze Polski, legendarne sentencje o obsranej zbroi, prorosyjskie transparenty kibiców-półgłówków, spektakularne pokazy antyfutbolu w grze o utrzymanie, słynna rozgrzewka Caye Quintany czy kible na stadionie, przy których Toi Toi wygląda jak toaleta z pięciogwiazdkowego hotelu. W tle jeszcze szalejący z zamykaniem sektorów wojewoda, a teraz także Dariusz Sztylka wyrzucony z roboty. Żeby nie było za nudno, swoje trzy grosze dorzucił jeszcze Ivan Djurdjević.
Wczoraj Śląsk przegrał u siebie z Piastem Gliwice, ale najciekawsze było to, co niezwiązane z meczem. Kible (tym razem nie mylić z kibolami), Sztylka i Djurdjević. KSD, trzy ważne hasła tworzące specjalny kryptonim, który będzie latał po wrocławskich ulicach, gdy ewentualnie dojdzie do analizy spadku z Ekstraklasy. Dwa pierwsze opisaliśmy wczoraj, a teraz czas na pochylenie się nad słowami trenerami w trakcie pomeczowej konferencji , które – z całym szacunkiem i sympatią do Serba – nie świadczą o nim zbyt dobrze.
„To jest młody zespół”… Tak, Śląsk to przecież ekipa młodych gniewnych z rezerw!
O co chodzi? Ano o te fragmenty wypowiedzi (za ŚląskNet):
„Djurdjević: To jest młody zespół, który momentami reaguje dużo. Czuć od niektórych wydarzenia z poprzedniego sezonu. Mamy sześć meczów z bezpośrednimi rywalami i każdy z nich będzie o sześć punktów.
Dziennikarz (Jakub Liberda): Czy na pewno to jest trafna diagnoza, że zbyt młoda kadra jest problemem?
Djurdjević: Tu nie chodzi o młodych zawodników, a młody zespół. Na przykład Yeboah jest w ciekawej sytuacji, bo mimo młodego wieku jest liderem w ataku. Musi jednak dalej trenować, a doświadczeni piłkarze muszą ciągnąć ten zespół.”
Kiedy zobaczyliśmy określenie „młody zespół”, kopara trochę nam opadła. Czekajcie, to Śląsk zaczął grać młodzieżowcami? Trener wysłał na boisko armię młodszych piłkarzy z rezerw czy zespołu U-19, zamiast leserów za 80 tys. zł miesięcznie? Sprawdźmy.
Na placu gry od 1. minuty z Piastem:
- Leszczyński. No dobra, nawet wygląda młodo, może dałoby mu się cofnąć licznik, ale facet za trzy tygodnie kończy 31 lat
- Konczkowski. W tym roku 30-stka, choć bez zarostu pewnie 21 lat
- Verdasca. Młodzieniaszek, rocznikowo dopiero 27 lat
- Poprawa. Ten to przecież młodzieżowiec… A nie, czekaj, zaraz kończy 25 lat
- Bejger. Trafiony zatopiony – 21 lat, prawdziwy młodzieżowiec
- Janasik. Na wakacje wjedzie tort z numerkiem „26”
- Schwarz. Doświadczony chłop po 30-stce
- Olsen. W jeden weekend z Leszczyńskim mogą zrobić imprezę urodzinową, ale Duńczyk z okazji przeżycia 29 wiosen
- Rzuchowski. Ten, co mógł oszukiwać w podstawówce z wyborem klasy. W końcówce grudnia stuknie trzydziecha
- Exposito. W następnym sezonie będzie bujał się w innym klubie jako 27-latek
- No i Yeboah, który w ten sam dzień może wymienić się życzeniami z Exposito. Zaraz 23 lata, wielki młody i wieczny talent
- A żeby nie było, że manipulujemy faktami, rezerwowi na boisku mieli: 29, 27, 23, 21 i 21 lat. Ci ostatni, młodzieżowcy, dostali w tym roku kilka ogonów
Wiadomo, że nie każdy musiał być w szkole asem z matematyki. Ktoś się wyłożył na Pitagorasie, ktoś inny na wzorze skróconego mnożenia czy obliczaniu kątów. Ale nikt z nas chyba nie był na tyle wielkim ananasem, żeby nie umieć policzyć kilku liczb i ich podzielić. Bo jeśli to zrobimy, wyjdzie nam, że – o dziwo! – Śląskowi trochę daleko do młodego zespołu.
Niepotrzebne farmazony. Problemem Śląska nie jest wiek piłkarzy
Skład wystawiony na Piasta miał średnią wieku 27,1 (drugą najwyższą w tym sezonie w Śląsku).
Dla porównania: skład, który ostatnio zagrał bryndzę z Lechią Gdańsk – 27,3 (najwyższa średnia w Śląsku).
I jeszcze skład z meczu ze Stalą Mielec przed marcowym zgrupowaniem reprezentacji – 26,8 (czwarta najwyższa średnia).
Jasno widać tendencję, a zatem Ivan Djurdjević twierdzenia o młodym zespole nie wytrzymującym ciśnienia niech lepiej zachowa dla siebie, skoro nie mają one za wiele wspólnego z rzeczywistością. Nie wiemy, może pomyliły mu się save’y z Football Managera i mówił o młodziutkiej drużynie, która nie wytrzymuje walki o mistrzostwo. Bo problemem tego Śląska, którego widzimy, nie jest przecież brak doświadczenia i młody wiek.
Problemem jest to, że macie we Wrocławiu przeciętnych i przepłacanych piłkarzy, nie mówiąc już tutaj o sprawach finansowych i strategicznych. A podkreślanie, że biedny młody Yeboah musi być liderem ataku, jest tylko potwierdzeniem tezy, że coś w kwestiach personalnych poszło nie tak.
Szanujmy się. Farmazony o młodym zespole nie przejdą. Owszem, zawsze będzie można powiedzieć, że Szwedzik czy Stawny ostatnio spalili się na meczach w Ekstraklasie. Ale nie róbmy zaraz z tego argumentu, który ma bronić bezjajeczność i antyfutbol, jaki potrafi zaprezentować zespół Śląska. Powtórzymy: problemy leżą gdzieś indziej. Niewykluczone, że nie uda się ich rozwiązać na czas i w efekcie Śląsk będzie częstował kabanosami gości z Rzeszowa czy Głogowa, nie z Poznania czy Szczecina.
Inna interpretacja słów „młody zespół” daje ten sam wynik
Załóżmy jeszcze, że słowa „młody zespół” odnoszą się do zespołu jako takiego, grupy osób, która dopiero się poznaje i potrzebuje czasu, żeby się zgrać. Wtedy również mamy złą wiadomość dla osób, które chciałyby bronić tej tezy. Choćby skład meczowy na Piasta jest złożony w 75% z zawodników, którzy znali się jeszcze przed startem sezonu 2022/2023. Z pięciu piłkarzy, którzy trafili latem do Śląska, czterech grało w tym meczu w wyjściowej jedenastce. Z Lechią – trzy letnie nabytki. Ze Stalą – 5. We wcześniejszych fazach sezonu nawet mniej, bo często ławę grzali teraz regularnie grający Leszczyński czy Rzuchowski. Nie ma zatem mowy o rewolucji. Nie ma pola nawet do wymówki, że „tu się tworzy coś nowego, to młody zespół”. No nie, to w większości nadal ten sam skład osobowy.
Czytaj więcej o Ekstraklasie:
- Spokojnie, to żadna awaria. Dlaczego Widzew nie jest w kryzysie
- Bartosz Salamon z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego. Co dalej? Sprawa jest poważna
- Afera w Wiśle Płock. Konflikt trenerów, awantura i nagłe odejścia
Fot. Newspix