Wczoraj Miedź Legnica przegrała z Piastem Gliwice, co jeszcze mocniej zakopało ją na ostatnim miejscu w tabeli. Kibice rozwścieczeni, piłkarze w mentalnej rozsypce, do tego brak perspektyw na poprawę. Szanse na utrzymanie w Ekstraklasie są już naprawdę nikłe, więc trudno dziwić się panującej frustracji. Z drugiej strony, akurat jej wczorajszy wylew z udziałem kibiców Miedzi to już nieakceptowalna odmiana patologii. Sprawdziliśmy, co wydarzyło się za kulisami.
Najpierw jeden z reporterów Canal+, Adam Zakrzewski, podał informację, że grupa kibiców Miedzi Legnica wparowała do szatni gospodarzy po ostatnim gwizdku sędziego. Ponoć było gorąco. Sami byliśmy na tym meczu i widzieliśmy, że atmosfera jest napięta. Od pewnego momentu piłkarze słyszeli tylko jedno hasło: wypierdalać.
Nie da się zamieść tej sprawy pod dywan
Co było dalej? Wersje są różne. Kilka osób będących blisko zdarzenia potwierdziło nam, że do rękoczynów nie doszło. Usłyszeliśmy nawet wersję, że wcale nie było tak źle, że kibice nie weszli do szatni i nie minęła nawet minuta, nim zostali wyrzuceni przez ochronę. Wydaje się jednak, że było trochę gorzej, niż pierwotnie sądziliśmy. Słowem: chciano ukryć, ile mleka rzeczywiście się rozlało.
Jak udało nam się dowiedzieć od jeszcze jednej osoby, kibice zmusili piłkarzy do oddania koszulek. Doszło do bardzo ostrej wymiany zdań, a jednym z poszkodowanych był 18-letni Dawid Drachal, z którego siłą ściągnięto koszulkę już w szatni. Ojciec zawodnika chciał zareagować, ale nie został wpuszczony do budynku pod trybuną. Co więcej, inny piłkarz Miedzi, Stefanos Kapino, zapowiedział wczoraj, że nie ma już zamiaru pojawiać się w klubie. Miała go zrazić cała ta sytuacja zrodzona ze złości kibiców, których reakcja – powiedzmy sobie szczerze – była poniżej jakiejkolwiek krytyki.
Ekstraklaso, bój się. Po rozmowie motywacyjnej Miedź wraca do gry
Serio? Wpadać do szatni swoich piłkarzy i robić takie rzeczy? To z pewnością przyniesie efekt, Miedź ogoli do końca sezonu wszystkich, oczywiście do zera! Jeszcze byśmy rozumieli (choć to i tak nie broniłoby kibiców), gdyby Miedź była taką Lechią Gdańsk, która powinna być zdecydowanie wyżej w tabeli, a walczy o utrzymanie. Ale to Miedź, cholerna Miedź, która jest kopciuszkiem tej ligi, w drabinie finansowej Ekstraklasy trzecim klubem od końca. Owszem, złość w obecnej sytuacji jest adekwatna, ale istnieją różne sposoby na jej okazywanie. Taki, jakiego dopuścili się fani bemianinka z Legnicy, człowiek o zdrowych zmysłach szanować nie może.
Tym samym chyba runęły ostatnie filary, który jakkolwiek podtrzymywały Miedź w walce o utrzymanie. Trudno teraz będzie o oczyszczenie gęstej atmosfery i ostatni zryw optymizmu, szczególnie gdy osłabło wsparcie kibiców. Jedyne szczęście Miedzi polega na tym, że właśnie zaczęła się przerwa na kadrę. To dobry okres dla piłkarzy i kibiców, żeby się zastanowić, co można zrobić, żeby w realiach Ekstraklasy zostawić za sobą jak najmniejszy smród. Miedzi do tej pory nie kojarzono z dziwnymi czy wręcz patologicznymi zdarzeniami, ale jeśli dalej tak pójdzie, dobry odbiór tego klubu w środowisku piłkarskim po prostu ucierpi.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Lechia powoli i dostojnie, czyli tempem Malocy, zmierza do pierwszej ligi
- Maloca, czyli gdy wyrżniesz się o swoje nogi – mów, że to nie twoja noga
- Raków przełamał ostatnią klątwę. Tego już nie można wypuścić
Fot. Newspix