Reklama

F1: Verstappen już na drodze do tytułu, a u Ferrari po staremu

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

05 marca 2023, 18:28 • 3 min czytania 8 komentarzy

Najmocniejszy jest Red Bull, a potem Ferrari i Mercedes – tak wyglądał rozstaw sił w F1 w poprzednim roku. I pierwsze Grand Prix nowego sezonu początkowo nie przynosiło spektakularnych roszad w czołówce. Po zwycięstwo pewnie zmierzał Max Verstappen, przed Sergio Perezem. Można nawet powiedzieć, że wyścig w Bahrajnie nie należał do najciekawszych. Dopóki typowej wpadki nie zaliczył zespół Charlesa Leclerca.

F1: Verstappen już na drodze do tytułu, a u Ferrari po staremu

Monakijczyk jechał na trzecim miejscu, mając nadzieję na dogonienie Pereza. Na 41. okrążeniu silnik w jego bolidzie jednak… zgasł. I stało się jasne, że w ogóle nie dokończy inauguracji sezonu w Bahrajnie.

W tej sytuacji obejrzeliśmy dublet Red Bulla – zwycięstwo Verstappena, drugie miejsce Pereza. Ale uwaga – miała też miejsce niespodzianka (choć patrząc na treningi, wcale nie tak duża). Podium przypadło nieśmiertelnemu Fernando Alonso!

Powtórki z rozgrywki?

Jak wspomnieliśmy – sobotnia jazda dała sygnał, jak może wyglądać walka o podium. Kwalifikacje wygrał Verstappen, przed Perezem i duetem Ferrari. Mimo tego – patrząc na wypowiedzi przed inauguracją sezonu – nastroje we włoskiej ekipie nie należały do najgorszych. Leclerc i Sainz liczyli, że dzięki dobrej taktyce uda im się zaskoczyć rywali. Na wiele liczyć mógł też Fernando Alonso (zmienił zespół z Alpine na Astona Martina), który miał nieco gorsze kwalifikacje, ale wyglądał rewelacyjnie w treningach – wygrywając nawet niektóre sesje.

Początek Grand Prix Bahrajnu był faktycznie pozytywny dla Ferrari. Sergio Perez zaspał nieco na starcie, co wykorzystał Leclerc, wysuwając się na drugą pozycję. Kompletnie niezagrożony był za to Verstappen. Nie tylko na pierwszych okrążeniach, ale w ogóle przez całe niedzielne ściganie. Zresztą przez długi czas nie mogliśmy doczekać się żadnych większych emocji. Zauważyć warto było tylko pechowy początek przygody z Formułą 1 Oscara Piastriego z McLarena, któremu nawalił bolid (wyścigu nie dokończył).

Reklama

W międzyczasie pewne problemy napotkał Russell, który przez długi pit-stop wypadł z czołowej piątki wyścigu. No ale generalnie – momentami wiało nudą. I wtedy ujrzeliśmy znajomy obrazek. Leclerc wyhamował, zjechał na pobocze. – O nie, nie – mówił przez radio. Cóż, przez brak mocy w bolidzie Monakijczyk nagle zakończył rywalizację w GP Bahrajnu. Nie trzeba jednak tłumaczyć, że tego typu wpadki Ferarri zdarzają się wyjątkowo często.

Jakby tego było mało dla włoskiego zespołu – niedługo później coraz agresywniej Carlosa Sainza zaczął atakować Fernando Alonso. I na 45. okrążeniu dopiął swego. Wyprzedził swojego rodaka i wyjechał na trzecią pozycję w wyścigu.

Szacunek, Fernando!

Na tym zakończyły się emocje w inauguracyjnym wyścigu Formuły 1 w 2023 roku. Sainz nie zdołał już wydrzeć podium Alonso, a Verstappen i Perez dojechali do mety tak swobodnie, jak to tylko możliwe. Nie ma co ukrywać – Red Bull wydaje się znajdować o krok przed rywalami. Jego dominacja to najbardziej realistyczny scenariusz na kolejne miesiące.

– To było bardzo dobre pierwsze zwycięstwo. Dbałem o opony, bo nigdy nie wiesz, co się stanie pod koniec wyścigu – mówił w wywiadzie po wyścigu Max Verstappen. – Nie chcieliśmy ich zajechać. To moje pierwsze zwycięstwo w Bahrajnie, cieszę się z niego. Nie mieliśmy dzisiaj większych problemów. Myślę, że mamy dobry bolid i będziemy w dobrej pozycji w przyszłych wyścigach.

Po reakcji kibiców Bahrajnie nie dało się jednak nie dostrzec, że głównym bohaterem dnia był Fernando Alonso. – Po pierwsze, gratuluję mojemu koledze, Lance’owi. Miał operację, teraz walczy tu z nami. Tak, to był niesamowity wyścig. Po tym, co Aston Martin zrobił podczas przerwy między sezonami, mieć drugi bolid w stawce – to świetne uczucie – mówił 41-latek z Hiszpanii.

Reklama

Patrząc na to, jakie tempo w pierwszy weekend sezonu miał Aston Martin (Lance Stroll też pojechał bardzo dobrze, był szósty, wyprzedzili go jeszcze Sainz oraz Lewis Hamilton), to nie musi być ostatnie podium Alonso w najbliższym czasie. Na pewno możemy spodziewać się kontry Ferrari, dla których brak miejsca na pudle jest bez wątpienią porażką. Ale tak szczerze? To powinien być kolejny sezon Maxa Verstappena.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Kolejny ból głowy Guardioli. Szef defensywy wypada z gry na kilka tygodni

Mikołaj Wawrzyniak
0
Kolejny ból głowy Guardioli. Szef defensywy wypada z gry na kilka tygodni
Boks

Ringowe wojny. Wybieramy najlepsze rywalizacje w historii wagi ciężkiej

Szymon Szczepanik
1
Ringowe wojny. Wybieramy najlepsze rywalizacje w historii wagi ciężkiej

Formuła 1

Formuła 1

W słabszym bolidzie, a może w innym zespole? Jaka przyszłość czeka Verstappena?

Szymon Szczepanik
3
W słabszym bolidzie, a może w innym zespole? Jaka przyszłość czeka Verstappena?

Komentarze

8 komentarzy

Loading...