Reklama

Niefortunne słowa czy haniebny wzorzec? Nazistowskie inspiracje trenera Djurgardens IF

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

25 lutego 2023, 10:03 • 9 min czytania 78 komentarzy

Trzeba przyznać, że to jest ten poziom podgrzewania atmosfery przed starciem w europejskich pucharach, jakiego się w tym przypadku absolutnie nie spodziewaliśmy, ale obok pewnych wypowiedzi zwyczajnie nie sposób przejść obojętnie. Kim Bergstrand, jeden z trenerów Djurgardens IF, dwa lata temu udzielił obszernego wywiadu dziennikowi “Aftonbladet“, gdzie podzielił się rozmaitymi przemyśleniami na temat roli lidera w piłkarskiej szatni. Jak się okazało, inspirujące dla Szweda są między innymi metody przywódcze… nazistów. A przynajmniej to wynika ze słów, które – jak gorliwie zapewniał potem sam szkoleniowiec – zostały błędnie zinterpretowane.

Niefortunne słowa czy haniebny wzorzec? Nazistowskie inspiracje trenera Djurgardens IF

To jednak nie żart, manipulacja czy prowokacja – on naprawdę tak powiedział. Oto cytat:

– Możesz mówić co chcesz o niektórych okropnych osobach, które rządziły w Niemczech w latach 30. i 40., ale potrafili oni zmusić ludzi do robienia określonych rzeczy w określonym kontekście. Można oczywiście dyskutować o zastosowanych środkach, ale z całą pewnością są rzeczy, które również oni robili, z których można się dzisiaj czegoś nauczyć. Albo nauczyć się, jak tego nie robić. Myślę, że inspiracji dotyczących przywództwa można szukać wszędzie.

Aż chce się zacytować klasyka: no nie, no po prostu, kurwa, no nie.

Nazistowskie inspiracje szkoleniowca Djurgarden

Nie trzeba chyba tego nikomu przypominać, ale niech to mimo wszystko wybrzmi. III Rzesza pod rządami Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP), z Adolfem Hitlerem w roli führera, była państwem totalitarnym. Krajem totalnej inwigilacji społeczeństwa, w którym brutalnie rozprawiano się z opozycją i terroryzowano mniejszości. Nazistowski aparat propagandowy zaprogramował niemiecką “rasę panów” w nienawiści – zarówno do wybranych grup społecznych, jak i do wrogów zewnętrznych. Efekt? II wojna światowa, próba podporządkowania sobie naszej części globu. Okrutna, krwawa okupacja, której doświadczyli między innymi Polacy. Dziesiątki milionów ofiar. Bestialstwa dokonywane w obozach zagłady. Holokaust.

Reklama

Długo można wyliczać zbrodnie nazistowskich Niemiec. Dlatego wskazanie dokonań akurat tego reżimu jako potencjalnej inspiracji dla współczesnych trenerów piłkarskich (!!!) po prostu nie mieści się w głowie. No serio, akurat Hitler? Tylu mieliśmy w dziejach cywilizacji charyzmatycznych liderów, a Kim Bergstrand wymienia rządy gościa odpowiedzialnego za wojnę światową, za ludobójstwo? I w zasadzie co aż tak bardzo go tutaj zaciekawia z perspektywy szkoleniowca? Też chciałby wygłaszać w szatni ociekające nienawiścią tyrady? Nawoływać do “ostatecznego rozwiązania kwestii Hammarby” albo urządzenia “nocy długich noży” graczom Malmo? A może intrygują go propagandowe sztuczki Josepha Goebbelsa lub sprawność organizacyjna Heinricha Himmlera?

No i co to w ogóle za tekst, że “można dyskutować o zastosowanych środkach…” – przecież właśnie o nie tutaj idzie, to one mają znaczenie fundamentalne. Bo podążając tym tokiem rozumowania, to niemal każdego zbrodniarza czy w ogóle przestępcę da się w jakiś pokrętny sposób docenić za skuteczność. Józef Stalin? “Można dyskutować o metodach”, ale nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Prawdziwy twardziel. Pol Pot? “Można dyskutować o metodach”, ale realizował swoje chore wizje. Konsekwentny facet. Władimir Putin? “Można dyskutować o metodach”, ale nie ustaje w wysiłkach, by podbić Ukrainę. Nieugięty lider.

I tak dalej, i tak dalej.

Nie chcemy popadać w szyderę, bo temat nie jest do niej odpowiedni. Chodzi nam o to, że właśnie o metodach w takich przypadkach należy rozmawiać, gdyż zasługują wyłącznie na potępienie. Gdyby nie propaganda, kłamstwa, terror i masowe zbrodnie, naziści nie święciliby żadnych “inspirujących” triumfów.

“Jesteśmy kurewsko miękcy”

Sam szkoleniowiec Djurgardens IF szybko zdał sobie sprawę, że palnął jak łysy grzywką o parapet. W procesie autoryzacji poprosił bowiem autora wywiadu – Erika Nivę z “Aftonbladet” – o wykreślenie refleksji na temat nazistów z treści rozmowy. Dziennikarz spełnił prośbę trenera. W tekstowej wersji obszernej dyskusji z Bergstrandem i jego partnerem, Thomasem Lagerlofem, nie znajdziemy zatem nawiązania do hitlerowskich Niemiec. Wywiad jest zresztą generalnie całkiem interesujący. Dziennikarz konfrontuje w nim bowiem swoich rozmówców z zarzutami, jakoby byli oni bezlitośni względem zawodników i zarządzali swoimi drużynami w sposób autorytarny. Żeby nie rzec: zamordystyczny. I nie są to bynajmniej oskarżenia wzięte z powietrza, padają bardzo konkretne przykłady. Niva wspomina o piłkarzach, którzy zrywali kontrakt z klubem w niejasnych okolicznościach, żalili się w mediach na fatalne relacje ze szkoleniowcami, a nawet przypomina ponurą historię bramkarza Benny’ego Lekstroma, który na łamach portalu “Fotbollskanalen” publicznie oskarżył trenerów o mobbing.

Kiedy wspominam ten czas, nie dostrzegam nic pozytywnego. Ostatnio widziałem swoje zdjęcie z tego okresu. Schudłem, byłem zupełnie blady. Prawdopodobnie byłem zbyt grzeczny, żeby zaprotestować. Na szczęście otaczali mnie twardsi ode mnie koledzy. Porozmawiali z trenerem, potem z zarządem. Czuli się źle, obserwując, w jaki sposób jestem traktowany. Zrobili wszystko, co było w ich mocy, aby mnie uratować. W końcu udało mi się rozwiązać umowę z klubem – opowiadał Lekstrom. – Popadłem w depresję. Najtrudniejsze było to, że mój problem oddziaływał na całą moją rodzinę. Pamiętam, że pewnego razu zbeształem jedną z moich córek w taki sposób, że do dziś ta scena staje mi przed oczami. Myślę wtedy: “cholera, czy to naprawdę byłem ja?”.

Reklama

Bergstrand i Lagerlof, którzy w latach 2012-2018 dowodzili w duecie ekipą IK Sirius, a potem zasiedli na ławce trenerskiej Djurgarden, rzecz jasna zupełnie się z tego rodzaju opiniami nie zgadzają. – Jesteśmy tak kurewsko miękcy, że to aż śmieszne – zapewnił Bergstrand. – Prowadziliśmy wspólnie około 500 zawodników i z 497 z nich moglibyśmy w każdej chwili wyskoczyć razem do baru. Lagerlof zgodził się wszakże, iż sprawę Lekstroma należało rozwiązać inaczej. – Trzeba powiedzieć, że od początku źle ułożyły się nam relacje. Nie było kliknięcia. Jako przywódcy, musimy to przyznać – mogliśmy to rozwiązać ładniej.

W rozmowie z “Aftonbladet” Bergstrand podkreślił, że w jego opinii szwedzcy trenerzy potrzebują nowych impulsów. Nie podoba mu się, że znakomita większość z nich prowadzi zespoły na podobną – ujmijmy to – empatyczną modłę, stosując na ogół miękkie środki przywódcze. Jego zdaniem tylko w tak delikatnym środowisku jak szwedzkie on i Lagerlof mogą uchodzić za nieprzejednanych twardzieli. Trener Djurgardens IF jest przekonany, że to wszystko ma negatywne przełożenie na szkolenie szwedzkiej młodzieży, która nie jest odpowiednio przygotowana mentalnie do rywalizacji na najwyższym poziomie. – Gdy trafiasz do mocnej europejskiej ligi, potrzebujesz twardości. Musisz być zahartowany fizycznie i wytrzymały psychicznie. Tam wszystko kręci się bardzo szybko – uważa Bergstrand. – […] Na kursach trenerskich jesteśmy na okrągło karmieni tym samym podejściem. Tylko ono nas kształtuje. A ja chciałbym wiedzieć jak myślał Wiktor Tichonow, jak rozumował Mike Keenan. Nigdy nie usłyszymy na żadnym wykładzie, w jaki sposób ta druga strona myśli, analizuje i działa.

To wymowne, że w wypowiedzi pada akurat nazwisko Tichonowa. Słynny sowiecki trener hokeja na lodzie, trzykrotny złoty medalista olimpijski, stanowi bowiem niemal podręcznikowy przykład szkoleniowca-dyktatora, który usiłował roztoczyć całkowitą kontrolę nad swoimi podopiecznymi, nie wyłączając z tego prywatnej sfery ich życia. – Kiedy był trenerem kadry narodowej, mieszkaliśmy razem skoszarowani i trenowaliśmy po jedenaście miesięcy w roku. To cud, że pozwalał naszym żonom rodzić nam dzieci. Często nas upokarzał. Zlecał też aplikowanie nam podejrzanych zastrzyków – żalił się Igor Łarionow.

No coś chyba jednak jest w tych zamordystycznych ciągotach Bergstranda.

Szybkie przeprosiny

Jako się rzekło, Erik Niva nie zacytował w swoim artykule wypowiedzi dotyczącej nazistów. Zwrócił jednak uwagę na skłonności swego rozmówcy. – Trener opowiada o możliwości odnalezienia inspiracji w każdej formie przywództwa i można w tym momencie śmiało stwierdzić, że jest co najmniej zaciekawiony bardziej autorytarnym modelem niż ten, w którym go wychowano. Niedawno przeczytał “Księcia” Machiavellego i również z tej pozycji coś dla siebie wyciągnął. Bawi go też opowieść o tym, jak Uli Hoeness opuścił kiedyś szatnię Bayernu Monachium zmartwiony, że atmosfera w zespole jest za wesoła.

No dobrze, ale skoro w ramach autoryzacji feralną wypowiedź wykreślono z wywiadu, to w jaki sposób ujrzała ona światło dzienne? Zadecydował brak komunikacji wewnątrz redakcji. Osoba odpowiedzialna za dział wideo nie otrzymała właściwych wytycznych i opublikowała wynurzenia Bergstranda w formie klipu.

Nagranie szybko zniknęło, ale w Internecie nic przecież nie ginie.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Dyngbaggen (@dyngbaggegalan)

W mediach naturalnie natychmiast zawrzało. Filip Hammar, popularny szwedzki prezenter telewizyjny, zrównał szkoleniowca Djurgarden z ziemią. – Bergstrand w trakcie tego wywiadu siedzi na niewiarygodnie wysokim koniu. Wymądrza się na temat przywództwa, cytuje Machiavellego, czyni mnóstwo tego rodzaju uwag. Pozuje na inteligenta o szerokich horyzontach. […] Byłem kompletnie zszokowany jego brakiem wyczucia. Jeśli mówisz coś takiego… Cholera, przecież on chyba wie, o czym rozprawia. Trzeba brać pod uwagę ludzi, których dotknęła wojna. Wypowiadając się na takie tematy przekraczasz granicę, która jest bardzo, kurwa, poważna. […] To takie obrzydliwe. Szwedzka federacja niby walczy z uprzedzeniami, niby bije się w piersi. No to w takich sytuacjach ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność i powiedzieć, że nie ma zgody na podobne słowa. Nie można pozwolić, by on pozostał na stanowisku – grzmiał Hammar.

– Jasne, trzeba wybaczać. Bergstrand może odzyskać twarz, ale niech zrobi sobie przerwę – dodał dziennikarz. – Niech odwiedzi Auschwitz. Wątpię, by popierał mordowanie ludzi, ale może zrozumie, że tego tematu nie można załatwić prostym: “ups, źle się wyraziłem, tak naprawdę to taki nie jestem”.

W podobne tony uderzył Svante Weyler, przewodniczący Szwedzkiego Komitetu Walki z Antysemityzmem.

Nie znam wielu osób, które w trakcie wywiadu spontanicznie przywołałyby nazistowskich przywódców jako wzorzec do naśladowania. W jakimkolwiek kontekście, a już najmniej w sporcie – ocenił Weyler w programie SVT Sport. – Cały wywiad dotyczył różnych form przywództwa i wyziera z niego generalna tęsknota za bardziej autorytarnymi formami zarządzania. Jeśli dodamy do tego stwierdzenie, że wiele się można nauczyć od nazistów, to wszystko staje się bardzo niepokojące. […] Bergstrand zwraca uwagę na to, do czego można skłonić ludzi w określonym kontekście. A wiemy przecież, co naziści kazali ludziom robić. Co sami robili. Ta wiedza sprawia, że wszelkie odniesienia i skojarzenia z nazistami są całkowitym szaleństwem.

Gdyby Bergstrand był trenerem niemieckiego zespołu, wyleciałby ze stanowiska ze skutkiem natychmiastowym. Wyobraźcie sobie zresztą Juergena Kloppa, który mówi: “prowadząc Liverpool, stosowałem wiele metod podpatrzonych u nazistów”

Svante Weyler

Trener Djurgarden szybko przeprosił za swoje słowa.

Wiem, że moja wypowiedź może być błędnie interpretowana. Przepraszam za dobór odniesienia. Nie popieram poglądów kojarzonych z okrucieństwem tamtych czasów. Mój dobór słów i rozumowanie było nieodpowiednie. Wielu komentatorów uznało te przeprosiny za zbyt wymijające, lecz Bergstranda wziął w obronę dyrektor sportowy klubu, Bo Andersson. – Omówiliśmy wywiad w “Aftonbladet”. Kim jest niezwykle utalentowanym, mądrym człowiekiem. Mamy do niego pełne zaufanie. Bardzo trudno jest prowadzić zespół piłkarski, można popełniać błędy. Słowa, które padły w tym wywiadzie były niefortunne.

Temat przycichł, sprawa rozeszła się po kościach. Bergstrand wyjaśniał potem w rozmowie z “Fotbollskanalen”, że został kompletnie źle zrozumiany. – Chciałem przekazać, że złym przywództwem można skłonić ludzi do robienia idiotycznych rzeczy. Mówiłem o mocy, jaką posiadają liderzy. Oczywiście postąpiłbym znacznie lepiej, gdybym wskazał na pozytywny przykład, powołał się na Baracka Obamę. Wybrałem głupi punkt odniesienia, co zostało źle odebrane.

Myślę, że to kontekst dorobiony do tych słów już po fakcie – ocenił cierpko Svante Weyler. I trudno nie odnieść podobnego wrażenia.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

78 komentarzy

Loading...