Reklama

Lech zagrał stylem Czesława Michniewicza

redakcja

Autor:redakcja

24 lutego 2023, 16:53 • 3 min czytania 61 komentarzy

Dzisiaj Legia gra z Widzewem, co mnie niezwykle cieszy, bo gdy łodzianie błąkali się po niższych ligach, kibicowałem im, by wrócili do Ekstraklasy. Z prostego powodu – ich mecze z warszawiakami to zupełnie inna półka wrażeń. Legia potrzebuje starć z Widzewem i odwrotnie.

Lech zagrał stylem Czesława Michniewicza

Chcę ich jako widz, chciałem ich jako zawodnik. Pamiętam, że stadion Widzewa nawet w latach 90. robił fajne wrażenie, bo był obiektem typowo piłkarskim – to znaczy bieżnia nie oddzielała murawy od boiska, tylko trybuny znajdowały się w bliskiej odległości. Czuć było tych kibiców na wyciągnięcie ręki, a że ci robili świetną atmosferę, to naprawdę wyjątkowo chciało się w takich meczach grać.

A jak dodatkowo słyszeliśmy, że na stacjach benzynowych dochodziło do „rywalizacji” pomiędzy ekipami jednych i drugich, czyli bijatyk, mordobić, co ja będę się bawił w ładne słówka, to człowiek wiedział, że nie jedzie na zwykłe spotkanie. Widzew – Legia to zawsze było święto, kto nie zagłębił się w tej atmosferze, niekoniecznie może to zrozumieć. W ostatnich latach przybyło nam derbów, szuka się ich wszędzie, zaraz będziemy grać derby rzek, jak Wisła zagra z Wartą, a tutaj po prostu nie potrzeba było sztuczności.

Oczywiście to dobrze, że stacje benzynowe służą już głównie do tankowania paliwa, ale atmosfera wielkiego wydarzenia pozostała. I będzie trwać wiecznie.

Dziś jestem optymistą. To znaczy – tak jak przed meczami Lecha z Legią wieszczę zawsze kompletny paździerz, tak dzisiaj nastawiam się na dobre granie. I jedni, i drudzy potrafili dać na wiosnę show (a to rzadkość w tej rundzie), nie są nastawieni na skrajną defensywę, powinno być ciekawie.

Reklama

Ta liga, by budować zainteresowanie, potrzebuje dobrych dużych meczów. A że jeszcze tabela wygląda tak, a nie inaczej, czyli obie ekipy są w czubie, naprawdę mamy wiele, by zobaczyć super gierkę.

Tego wam i sobie życzę. Ja, optymista!

*

Wczoraj Lech ograł Bodo, to trochę mogę odetchnąć, że przy okazji podobnych spotkań przestanie się wracać do Legii z Sampdorią. 32 lata minęły, by polski zespół mógł przejść jedną rundę na wiosnę. Potrzeba było do tego stworzyć europejski puchar trzeciej kategorii, ale dobrze, już trudno – awans to awans.

Lech zagrał ten dwumecz stylem Czesława Michniewicza. Zabezpieczyć tyły, a z przodu coś wpadnie. Powinno wpaść w pierwszym meczu, ale Marchwiński zrobił Marchwińskiego i nie trafił, ale wpadło w drugim, bo Ishak zrobił Ishaka i trafił. Poznaniacy przez 180 minut stworzyli sobie dwie dobre okazje. Wystarczyło.

Reklama

Z jednej strony ktoś powie, że było szczęście, bo Vetlesen zamiast trafić do siatki z pięciu metrów, to kopnął gdzieś w okolice Piły. Z drugiej – nie było jednak nerwówki w końcówce. Bodo nie naciskało szczególnie mocno, Lech sobie spokojnie radził, to nie była obrona Częstochowy. Żeby było groźniej, gospodarze musieli zaatakować siebie sami, kiedy Czerwiński był niedaleki samobója. A tak? Nudy. Bodo nie zagrażało.

Zobaczymy, jak teraz pójdzie Lechowi ze Szwedami, bo tutaj przypadek jest podobny – Bodo nie grało swojej ligi, Djurgaden też jeszcze nie gra, startuje dopiero w kwietniu. Dla Lecha to może być oczywiście plus, bo widać było po Norwegach, że brakuje im rytmu meczowego. Szwedów też może to boleć – mimo grania Pucharu Szwecji – nie będą przygotowani na 100%, to w zasadzie niemożliwe.

Tyle że sytuacja się odwraca, skoro pierwszy mecz jest u siebie. To Lech będzie musiał zaatakować i pojechać na wyjazd z zaliczką. A jednak ryzyko jest takie, że zaatakuje niewiadomą, bo po pierwszym spotkaniu z Bodo wiedział, czego się spodziewać.

Teraz będzie trudniej, co nie znaczy, że awans jest niemożliwy. ¼ w Europie. No, no, nawet w takich rozgrywkach to budziłoby uznanie.

WOJCIECH KOWALCZYK

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

61 komentarzy

Loading...