Choć Niepołomice liczą niespełna 17 tysięcy mieszkańców, to lokalna Puszcza ma spore szanse na awans do Ekstraklasy. Po rundzie jesiennej Żubry zajmują drugie miejsce, są niepokonane na własnym stadionie i dokonały dwóch ciekawych wzmocnień w przerwie zimowej. Czy czeka nas kolejna piękna historia z awansem drużyny z małej miejscowości, pokroju Bruk-Bet Termaliki Nieciecza? – Patrzymy z optymizmem w przyszłość. Przez ostatnie sto lat istnienia klubu nie mieliśmy okazji do zajmowania tak dobrej pozycji, która daje prawo myśleć o awansie. Nie napinamy się, ale zrobimy wszystko, by to wykorzystać – mówi nam prezes klubu Marek Bartoszek.
Czego Puszczy Niepołomice brakuje, by wystąpić w Ekstraklasie?
Marek Bartoszek (prezes Puszczy Niepołomice): Takiej liczby punktów, która obligowałaby nas do awansu.
Ile zatem potrzeba punktów? Wybiegacie tak daleko w przyszłość?
Największą pułapką dla nas byłoby myślenie, że konkretna liczba punktów dałaby nam awans. Skupiamy się na tym, że czeka nas trudna runda. Nie będziemy faworytem, ale startujemy z bardzo dobrej pozycji wyjściowej. Część zespołów z dużymi aspiracjami nie poradziło sobie najlepiej jesienią i będą podwójnie zdeterminowane, by odrobić straty do czołówki. Również drużyny znajdujące się na dole tabeli mają sporo do udowodnienia. Z pewnością nikt już nie będzie nas lekceważył, a traktował jak drużynę z czołówki. Na starcie czekają nas dwa poważne wyzwania, bo na nasze boisko, na którym jesteśmy niepokonani w tym sezonie, przyjeżdżają kolejno Ruch Chorzów i ŁKS Łódź. Obie będą miały chrapkę na przerwanie naszej passy.
Patrzymy jednak z optymizmem w przyszłość. Przez ostatnie sto lat istnienia klubu nie mieliśmy okazji do zajmowania tak dobrej pozycji, która daje prawo myśleć o awansie. Nie napinamy się, ale zrobimy wszystko, by to wykorzystać.
Co było największą bronią Puszczy wiosną? Gra na własnym boisku, gdzie Żubry są niepokonane i zdobyły łącznie 21 punktów, stałe fragmenty gry, po których strzeliły połowę goli.
Według mnie żadna z tych rzeczy. Wydaje mi się, że kluczowe było odpowiednie przygotowanie mentalne drużyny. Potrafiliśmy gonić w meczach do samego końca i odwracać wyniki. Tak było ze Stalą Rzeszów, Wisłą Kraków, czy Górnikiem Łęczna. Myślę, że to jak reagowaliśmy po niepowodzenia, nieudanych początkach meczów, pokazuje charakter tego zespołu, który się nie poddaje, walczy do końca i potrafi wykorzystywać swoje mocne strony przyparty do ściany. Bo nie mówimy tu tylko o stałych fragmentach, ale również grze z rosłym napastnikiem, czy wykorzystywanie wysokiej skuteczności Piotra Mrozińskiego.
Moim zdaniem procentuje to, co wypracowaliśmy wiosną zeszłego roku. Do końca biliśmy się o utrzymanie. Do niemal każdego spotkania przystępowaliśmy z nożem na gardle. Mimo to ligowy byt zapewniliśmy sobie przed ostatnią kolejką, a z meczów o wysoką stawkę wyciągnęliśmy ważne wnioski, które teraz procentują. Latem kadra się nie zmieniła. Musieliśmy znaleźć jedynie następców zawodników, których zabrała nam Ekstraklasa, czyli Szymona Kobusińskiego i Gabriela Kobylaka, co nam się udało. Ekipa zaprawiona w bojach wiedziała, że z czystą kartą może walczyć o więcej, co się powiodło.
Wymiana wypalonej kadry nastąpiła przed sezonem 2021/22, stąd też pewnie ta walka o utrzymanie. Jednak, jak pokazuje czas, opłacała się. W tabeli za 2022 roku Puszcza zajmuje czwarte miejsce z taką samą liczbą punktów, co trzeci Chrobry Głogów i o punkt mniej od ŁKS Łódź. To rewelacyjny wynik.
Tak również do tego podchodzimy. Do tego ponieśliśmy tylko jedną porażkę w 2022 roku na własnym boisku. Tylko Arka Gdynia nas pokonała, za sprawą pięknego gola strzelonego przez Huberta Adamczyka, który podciął nam skrzydła. Nie możemy się wystraszyć tego, co osiągnęliśmy, naszego sukcesu. Nie mamy mniej szans na awans niż jesienią. Jak każdy, borykamy się z pewnymi problemami. Cały układ popsuła nam kontuzja Jakuba Bartosza, ale jesteśmy dobrej myśli. Okienko jeszcze trwa. Będziemy starać się znaleźć zastępstwo, ale nic na siłę. Najważniejsze, że udało nam się to, co zaplanowaliśmy. Ku uciesze trenera Tułacza ściągnęliśmy środkowego obrońcę z dominującą lewą nogą, czyli Romana Jakubę. Pozyskanie Thiago z Cracovii otworzyło nam również nowe możliwości w środku pola.
Choć to tylko dwa transfery, to bardzo jakościowe. Roman Jakuba to mistrz Łotwy, wychowanek Szachtara Donieck, młodzieżowy reprezentant Ukrainy, grał m.in. ze sprzedanym za 100 mln euro Mychajło Mudrykiem. Natomiast Thiago pokazał już w Sandecji Nowy Sącz, że na warunki pierwszoligowe jest bardzo dobrym piłkarzem. W Cracovii nieco przepadł, ale ma coś do udowodnienia.
Trener wykazał zapotrzebowanie na określone pozycje. Udało nam się wyjść naprzeciw jego potrzebom. Na pewno nie ściągnęliśmy Romana tylko, dlatego że grał z Mudrykiem, który poszedł za ogromne pieniądze do Chelsea. Co jest jednak warte podkreślenia, gdy sondowaliśmy możliwość ściągnięcia Jakuby, wiele osób ze środowiska poddawało pod wątpliwość, że w ogóle uda nam się usiąść do rozmów. Mówiono, że to zawodnik na Ekstraklasę, a nie I ligę. Rzeczywistość pokazała, że wszystko dopięliśmy w ciągu kilku dni. Z Thiago było podobnie. Wydaje mi się, że w obu przypadkach pomogło nam miejsce w tabeli, bo obaj mieli inne propozycje. Brazylijski pomocnik przekazał nam nawet, że przychodzi, bo chce z nami awansować.
Choć oba wzmocnienia są wypożyczeniami, to zagwarantowaliśmy sobie możliwość wykupu. Wydaje mi się, że to dobra forma motywacji, do pokazania się piłkarzom z możliwie najlepszej strony, by klub był przekonany do ich wykupu. A także gotowy wydać niemałe pieniądze po awansie.
Azacki, Buchał, Jakuba. Nowy trend w 1. lidze: lewonożny stoper z Ukrainy
Możliwości sportowe zmieniły się w Niepołomicach, ale czy również finansowe? W związku z wysokim miejscem w I lidze pojawili się nowi sponsorzy?
Nie jest tak, że z racji zajmowanego przez nas drugiego miejsca, nowi inwestorzy lgną drzwiami i oknami. Wychodzimy również z założenia, że należy być lojalnym wobec długoletnich partnerów biznesowych. Kilka nowych możliwości się pojawiło. Mieliśmy też lepszą pozycję w renegocjacji umów w 2023 roku. Budżet nie jest jakoś przesadnie wyższy, niż na rundę jesienną, ale zaplanowaliśmy go z głową. Stąd też takie, a nie inne ruchy na rynku. Mamy świadomość, że wciąż są kluby, choćby w II lidze, które są w stanie zapłacić zawodnikom większą pensję niż my, ale się tym nie zrażamy i z otwartą przyłbicą rzucamy wyzwanie większym.
Czy w Niepołomicach są jakieś inne licencyjne, organizacyjne, bądź infrastrukturalne przeciwwskazania dot. awansu do Ekstraklasy?
Nikogo nie zamierzamy oszukiwać, że mając drugie miejsce w I lidze, nie będziemy składać wniosku licencyjnego na grę w Ekstraklasie. Musimy przedłożyć dokumenty, których dotychczas nie składaliśmy, więc to dla nas nowość. Jesteśmy jednak na nią gotowi. Bylibyśmy zobowiązani do zmiany struktury klubu, bo obecnie figurujemy jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, natomiast po awansie musielibyśmy się przeobrazić w spółkę akcyjną. Mamy przygotowane różne warianty w zależności od przebiegu sezonu. Myślę, że pod względem organizacyjnym jesteśmy przygotowani.
W sprawie boiska znajdujemy się w stałym kontakcie z Gminą Niepołomice, która pozostaje właścicielem stadionu. Jeśli sytuacja w tabeli wciąż będzie nas premiowała, usiądziemy do rozmów z zarządcą obiektu i przedyskutujemy, co jesteśmy w stanie wdrożyć i w jak krótkim czasie na tak ograniczonym powierzchniowo terenie, jaki posiadamy. Wtedy moglibyśmy usiąść do negocjacji z PZPN nt. ewentualnego harmonogramu prac, bo jasne jest, że nie wykonamy wszystkiego z dnia na dzień. Potrzeba na to kilku miesięcy. O sam przebieg rozmów jestem jednak spokojny, bo Puszcza pokazała w przeszłości, że pozostaje terminowa, jeśli chodzi o modernizacje infrastrukturalne. Czy to oświetlenie, czy podgrzewaną murawę, oddawaliśmy w terminie, więc myślę, że to przemawia za nami.
Bierzemy również inne scenariusze pod uwagę, czyli te poza Niepołomicami. Prowadziliśmy wstępne rozmowy z dwoma zarządcami obiektów, spełniających wymogi Ekstraklasy. To jednak wstępne zapytania, które wcale nie muszą okazać się przydatne, dlatego nie chciałbym wchodzić w szczegóły.
Istnieje obawa, że w Niepołomicach sezon nie ruszy z racji zimy i gry dwóch drużyn na jednym boisku?
System podgrzewanej murawy mamy już włączony od tygodnia. Firma, która przygotowuje nam murawę stale śledzi to, co się na niej dzieje. Kilka dni temu na boisku znajdowała się lekka półcentymetrowa warstwa śniegu, ale teraz trawa jest już zielona. Czekają nas dodatnie temperatury, dlatego jestem optymistą, co do gry. Gdyby należało rozegrać mecz już dziś, bylibyśmy przygotowani.
Mówimy o potencjalnym awansie do Ekstraklasy, ale nawet i bez tego w Niepołomicach w tym roku będzie święto. Klub obchodzi stulecie.
Zgadza się. W zasadzie obchody stulecia celebrujemy jako jubileuszowy sezon, a nie jedynie 2023 rok. Już w zeszłym roku wprowadziliśmy okolicznościowe koszulki ze złotymi emblematami. Planowaliśmy rozegrać jubileuszowe spotkanie. Umówiliśmy się już nawet wstępnie z Wisłą Kraków, z racji tego, że w Niepołomicach znajduje się duża grupa kibiców Białej Gwiazdy i z chęcią przyszliby na stadion, gdzie miałaby się odbyć również gala stulecia. Mecz się odbędzie, ale ligowy, w weekend 8-9 kwietnia. Będzie nieco bardziej podniosły, natomiast galę przenieśliśmy na koniec sezonu. Być może czeka nas jeszcze lepszy powód do świętowania niż tylko tak okazały jubileusz.
Jak się zatem Puszcza czuje w roli drugiej najlepszej drużyny w regionie?
Nie ma się co oszukiwać. Choć sportowo może znajdujemy się nad Wisłą, to pod względem rozpoznawalności, możliwości czy kibiców daleko nam do niej. Nie mnie roztrząsać, czy to Biała Gwiazda, czy Cracovia jest największa w regionie, ale nam bardzo przyjemnie, że klasyfikuje się nas w pobliżu tych zespołów. Dużą nobilitacją były dla nas dwa spotkania, które jesienią rozegraliśmy z Wisłą. W pierwszym pokazaliśmy prawdziwy charakter, odwracając wynik spotkania i pewnie zwyciężając. W Pucharze Polski nawet w dziewiątkę potrafiliśmy strzelić gola i doprowadzić do rzutów karnych. Na klubowej wigilii żartowaliśmy nieco z Łukasza Sołowieja, który w lidze wykorzystał jedenastkę, a w pucharze ją zmarnował. Stwierdziliśmy jednak, że nie zamienilibyśmy tej kolejności. Zwycięstwo w lidze było dla nas bardzo cenne.
Nie tylko w Niepołomicach wizyty spadkowicza – Wisły Kraków były dla wielu klubów I ligi świętem. Powiązań z Ekstraklasą Puszcza w zeszłym roku miała jednak więcej. Jak w klubie zareagowano na niezbyt fortunne słowa Piotra Stokowca? Powiedział, że gdyby nie on i jego piłkarze, kibice Zagłębia Lubin jeździliby na wyjazdy do „jakiś tam” Niepołomic.
Możemy tylko podziękować trenerowi Piotrowi Stokowcowi. Dzięki jego słowom, kibice Puszczy bardzo mocno się zmobilizowali i na kolejne domowe spotkanie zebrała się druga najwyższa frekwencja w tym sezonie, a trzeba podkreślić, że graliśmy z walczącą o utrzymanie Skrą Częstochowa, czyli niezbyt znaną drużyną, biorąc nawet pod uwagę warunki I ligi. Samą sytuację przyjęliśmy z uśmiechem na ustach. Zagłębie przeprosiło nas w oficjalnym komunikacie. Do tego byliśmy w dobrych relacjach z tym klubem po udanych negocjacjach przy okazji transferu Szymona Kobusińskiego do Lubina. My też zdajemy sobie sprawę z kontekstu, o jaki chodziło Stokowcowi. Znamy swoje miejsce w szeregu i nie będziemy się teraz obrażać na to, że pochodzimy z małej miejscowości.
Miejscowość może mała, ale umiejętności wynajdowania, szkolenia i dawania szans zawodnikom młodym, z niższych lig, jak wspomniany Kobusiński, bądź na zakrętach swoich karier ogromna. A trzeba przyznać, że klub nie posiada żadnej pokaźnej siatki skautów.
Może nie mamy wielu ludzi pracujących w Puszczy, ale są za to efektywni. Tu trzeba również oddać ogromną rolę i pracę włożoną przez trenera Tułacza i jego sztab. Nie prowadzą oni jedynie pierwszej drużyny, ale również penetrują rynek południowo-wschodni. Potrafią wyławiać, a później odpowiednio kształtować perełki z regionu. Wiele z tych transferów już nam wypaliło. W Polsce znani jesteśmy z dawania szans młodym bramkarzom, ale to przecież nie jedyna nasza specjalność. To u nas dojrzał Karol Knap z Karpat Krosno czy Michał Rakoczy na wypożyczeniu. Teraz podobną drogą zmierza Lucjan Klisiewicz, który niespodziewanie wykorzystał kontuzję Roka Kidricia i stał się skutecznym snajperem.
Mamy już uznaną markę w Polsce. Obecnie jesteśmy również beneficjentem dobrej pozycji w tabeli. Do drużyny ściągamy jednak nie tylko młodych zawodników, takich z niższych lig czy na zakrętach swoich karier. Każdy musi również przejść przez jeszcze jedno charakterologiczne sito. Jeśli trener Tułacz lub jego asystenci zauważą, że dany piłkarz nie za bardzo pasuje charakterem do drużyny, to zwykle nie bierzemy takiego gracza. Często dla nas ostrzegawczą lampką są negocjacje kontraktowe. Jeśli piłkarz zastanawia się zbyt długo nad podpisaniem umowy, bo w II lidze zarobi nieco więcej niż u nas, to zwykle kończymy takie rozmowy, bo wiemy, że przychodzi do nas nie po rozwój swojej kariery, tylko pieniądze.
Czy otrzymaliście jakąś poważną ofertę za Klisiewicza?
Generalnie otrzymaliśmy wiele zapytań za naszych piłkarzy. Nie mogło być inaczej po tak dobrej rundzie. Co do samego Lucka, to jakieś rozmowy były, ale żadna poważna propozycja nie wpłynęła. To bardzo utalentowany chłopak, który otrzymał nawet szansę debiutu w polskiej kadrze młodzieżowej, ale wciąż musi ciężko pracować i liczyć, że będą omijały go kontuzje. Już podczas zimowych sparingów pokazał, że stać go na jeszcze więcej. Strzelił bowiem cztery gole.
Drugie miejsce w lidze, dwa ciekawe transfery, dobrze spenetrowany rynek niższych lig. Wiele rzeczy układa się po myśli Puszczy, ale czy w klubie liczycie się z tym, że ten balon może w końcu pęknąć? Pamiętam przykład Chojniczanki, która zimę sezonu 2017/18 spędziła na pozycji lidera, finalnie nie awansowała, a dwa lata później spadła. Obawiacie się tego?
Podobnych przypadków z naszej ligi możemy mnożyć. Mówiliśmy o tym na naszym wewnętrznym spotkaniu. Musimy kalkulować, że za chwilę sytuacja może się odwrócić. Ale nie zaprzątamy sobie tym głowy. Z umiarkowanym optymizmem patrzymy na rundę wiosenną. A pożar, o ile się pojawi, będziemy gasić w odpowiednim momencie.
Jaka jest zatem recepta na awans?
Nie ma recepty. Musimy dalej punktować na swoim poziomie. Jeśli utrzymamy dobrą dyspozycję z jesieni, wszystko powinno pójść dobrze. Istotne, byśmy dalej utrzymali niezdobytą twierdzę w Niepołomicach. Zagramy tam z wieloma drużynami z czołówki.
rozmawiał SZYMON PIÓREK
WIĘCEJ O I LIDZE:
- Zagraniczny napastnik w modzie. Benito, Capanni, Galan, Kirss, Sylvestr – kim są nowe strzelby 1. ligi?
- Burman: Mogę być przykładem, że warto robić dokładniejsze badania serca
- Mrozić szampany czy obgryzać paznokcie? Ile znaczy jesień w 1. lidze
Fot. Newspix