Reklama

Viniciusie, wzoruj się na Rodrygo

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

07 lutego 2023, 16:30 • 6 min czytania 11 komentarzy

Jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się o jego tańcach, które rzekomo świadczyły o braku szacunku względem przeciwników. Później temat ten ewoluował i dochodzimy do dziwnego momentu. Atmosfera wokół Viniciusa Juniora staje się silnie toksyczna. Nie jest to jednak tak jednoznaczna sprawa, jak się może niektórym osobom wydawać. Sprawa mocno podzieliła ludzi, ale czy to wszystko nie zmierza w złym kierunku?

Viniciusie, wzoruj się na Rodrygo

Nie da się ukryć, że w każdym meczu odbywa się polowanie na Viniciusa Juniora. Tu pyskówka słowna, tam odepchnięcie, innym razem zagranie pokroju „piłka może przejść zawodnik, ale zawodnik nie”. Portale statystyczne takie jak słynna “Opta” jasno pokazują, że mowa o najczęściej faulowanym zawodniku z topowych pięciu lig. Nie jest to łatwa sytuacja dla piłkarza, który stara się rozwinąć skrzydła, gdy cały czas ma z tyłu głowy, że może zostać wycięty, nadepnięty, stłamszony, powalony na glebę.

Widać, że Brazylijczyk nie do końca sobie z tym radzi.

Nagonka na Viniego

Sęk w tym, że psychologia tłumu działa w ten sposób, że inni piłkarze na hiszpańskim podwórku już wyczuli krew. Dostrzegli, że łatwo go wyprowadzić z równowagi, doprowadzić do szału. Zapewne część trenerów doszła do wniosku, że być może warto się trochę nad nim popastwić, by sobie ułatwić sobie mecz. W sporcie zawsze mieliśmy do czynienia z trash talkami i kombinowaniem jak sposobem – nie zawsze etycznie – zyskać przewagę. I to właśnie obserwujemy w przypadku traktowania zawodnika Realu Madryt.

Reklama

Co więcej, coraz częściej zdarza mu się odpowiadać na wszelkie zaczepki, rzuca równie chamskie słowa lub odstawia teatrzyk po przewinieniach przeciwników. Brazylijczyk nie panuje nad tym, co wokół niego się wytwarza i działa bardzo instynktownie. A to błąd.

Daje się łatwo wciągać w brudne gierki cymbałów i liczba ich rośnie wręcz wykładniczo.

Jeszcze nie połapał się, że istnieje prosta zależność. Największą karą dla cymbała jest brak poświęcenia mu uwagi. Zatem nieświadomie sam przedłuża serial, którego aktorem z pewnością nie chce być. Robi to, co pasuje nieprzychylnym mu ludziom. Łatwiej byłoby o zakończenie tej historii, gdyby próbował zrewanżować się za chamstwo boiskowe wyłącznie golami, asystami lub efektownym minięciem.

A przecież grać w piłkę potrafi – i to fenomenalnie.

Reklama

Nie tędy droga

Powoli zaczyna wchodzić w buty Neymara, na którego nogi stale prowadzone są jeszcze gorsze polowania, ale wszyscy już do tego przywykli. Starszy z Brazylijczyków lubi dodać coś od siebie, przetoczyć się, głośniej krzyknąć, co ma spotęgować efekt faulu. I jest to broń obosieczna. Sędziowie już czasami sami nie wiedzą, gdzie kończy się cienka granica pomiędzy cierpieniem zawodnika a jego warsztatem aktorskim. Pomiędzy przewinieniem a chamską symulką. Między graniem na uczuciach a stanem faktycznym.

I nie tylko panowie z gwizdkami mają problem z oceną tego, bo i osoby oglądające mecze. Często już z góry zakłada się, że Neymar dodał coś od siebie, bo potrafił dużo od siebie dodać. W wyniku takich uproszczeń tworzy się znieczulica. I w to samo bagno pakuje się Vinicius.

Da się inaczej

Obecnie w Realu Madryt punkt odniesienia dla Viniciusa powinien stanowić Rodrygo, który przecież też często schodzi poobijany, ale ma swój plan do wykonania i nie daje się wplątać w coś, co byłoby na rękę przeciwnikom. Zamiast szukać litości, jest skupiony na celu i nie daje się ponieść emocjom, bo wie, że przecież komuś zależy na tym, by mu się coś odkleiło. Rodrygo po faulach wstaje i gra dalej. Wie, że to nieodłączna część futbolu.

A pójdźmy o krok dalej. Pamiętacie Ronaldinho? Przecież on też miał ciężkie życie z defensorami, ale potrafił wyłączyć negatywne emocje. Nie machał rękami i całe – no może nie całe – zło tego świata próbował zwalczyć uśmiechem. I nieźle na tym wychodził. W czasach jego kariery ciężko było znaleźć bardziej szanowanego gracza. Nie kładł się po każdym kontakcie z rywalem, choć pewnie nie raz go coś zabolało – nie tylko w znaczeniu dosłownym.

Sędziowanie też ma znaczenie

Jest też inny argument warty podniesienia. W Lidze Mistrzów nie ma cyrków związanych z Viniciusem Juniorem. Też przecież bywa tam ostro traktowany, ale brakuje tam tej zgniłej otoczki wokół niego i nakręcania się. Na mistrzostwach świata również tego nie było. Wniosek? Dużą cegiełkę do tego, co ostatnio obserwujemy, dokładają hiszpańscy sędziowie. Zwróćcie uwagę na sposób panowania nad meczem przez arbitrów z tego kraju. Zauważcie, jak często sprawiają, że w czasie spotkań fruwają drzazgi i tlą się iskry, które wznoszą pożary.

Ich decyzje są często nielogiczne, nie są konsekwentni i przez to podnoszą ciśnienie każdemu. W Hiszpanii surowej powinno się karać za brutalne faule. Podobnie symulantów. Nad tym powinni pracować sędziowie LaLigi.

Dziś właściwie każdą interpretację sędziowską w tej lidze można podważyć. Można przytoczyć identyczne zdarzenie sprzed tygodnia, miesiąca i wskazać, że podjęto zupełnie inne decyzje w identycznej sprawie. To sprzyja ogólnemu chaosowi i nagonce.

Praca domowa

Wcześniej problemem Viniciusa był brak skuteczności, ale teraz zarządzanie swoją frustracją. Ceną bycia zawodnikiem Realu Madryt (i ogólnie topowym piłkarzem) jest też to, że musisz zdobyć umiejętność radzenia sobie w takich sytuacjach. Zbudowania czegoś w rodzaju muru, tarczy – nazewnictwo nie jest w tym przypadku istotne – co sprowadza się do odporności na zaczepki.

To nie jest łatwe, ale dopóki to nie stanie się rutyną Brazylijczyka, będzie brał udział w dwóch różnych spotkaniach jednocześnie. Wówczas łatwo przegrać oba.

Vinicius jest świetnym piłkarzem. Udowadniał to nie raz, dlatego szkoda, by swoją uwagę rozpraszał na walkę z wiatrakami. W każdej lidze nie brakuje cwaniaków, którzy są mocniejsi w gierkach psychologicznych i w grze na granicy faulu niż w kopaniu futbolówki. Oni tylko czekają na to, aż się odpali. Brazylijczyk musi wygrywać z nimi po piłkarsku. Musi to, czym prędzej zrozumieć. Minami, zbędnymi gestami i odpowiedziami słownymi może tylko tracić w oczach wielu sympatyków piłki.

Walka w mediach społecznościowych

Najgorsze jest to, że dyskusja na temat Viniciusa zmierza w niepokojącym kierunku. Widać to w komentarzach na różnych stronach internetowych. Temat Brazylijczyka polaryzuje do tego stopnia, że potworzyły się skrajne obozy. Cierpią na tym osoby, które mają mocne argumenty w garści – i to po obu stronach barykady. Wystarczy podejść nieco inaczej do tematu i można nadziać się na cios poniżej pasa. Przecież to, że ktoś ma inny pogląd na daną sytuację, nie oznacza, że pochwala wieszanie kukły Viniciusa na jednym z madryckich mostów.

Twórcy negatywnych opinii często są sprowadzani do roli rasistów, nawet jeśli w ich wpisach nie ma nawet delikatnego zabarwienia na tym tle. Tak samo w drugą stronę nie powinno się przypinać komuś konkretnych łatek. Ktoś, kto pisze o tym, że za mocno obrywa się piłkarzowi od rywali, nie powinien zyskiwać miana fanatycznego wyznawcy.

Chyba nie tak powinna wyglądać dyskusja na tematy piłkarskie.

WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

Fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Bartosz Lodko
1
Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Hiszpania

Piłka nożna

Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Bartosz Lodko
1
Media: Zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 15 lat. Teraz może trafić do Włoch

Komentarze

11 komentarzy

Loading...