W debiucie Seana Dyche’a w roli menedżera Evertonu The Toffees w końcu wyglądali na poukładaną drużynę. Już w pierwszym spotkaniu jego nowy zespół pokonał lidera Premier League – Arsenal i opuścił strefę spadkową.
Zaledwie pięciu dni potrzebował Sean Dyche, by z przedostatniej drużyny Premier League, zrobić zespół będący w stanie przeciwstawić się liderowi tabeli. Choć Arsenal zupełnie zdominował posiadanie piłki, to w jakości groźnych okazji przeważał Everton. Co prawda Kanonierzy strzelali jak z armaty, ale bardzo niecelnie. Dużo groźniejsi byli piłkarze The Toffees, a w zasadzie ex-zawodnicy Burnley. Bramkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zdobył James Tarkowski, grający tam w latach 2016-22, a asystował mu wychowanek tego klubu Dwight McNeil. Wszystkim dyrygował Dyche, który przez dekadę stał za sterem The Clarets.
Arsenal nie miał pomysłu na przełamanie dobrze zorganizowanej i ofiarnie grającej defensywy Evertonu. The Toffees przyjęli na ciało blisko połowę uderzeń. Właśnie w tym widać było największe piętno, jakie Dyche odcisnął na swoich nowych podopiecznych. Walczyli dzielnie niczym Burnley w swoim najlepszym okresie. Ponadto dokonał czegoś, co udało się w tym sezonie Premier League tylko jednej ekipie – Manchesterowi United. Everton pokonał Kanonierów, dzięki czemu opuścił strefę spadkową. Londyńczycy natomiast po raz czwarty stracili punkty w lidze, co sprawia, że losy walki o mistrzostwo Anglii mogą nabrać rumieńców. Potencjalne zwycięstwo Manchesteru City nad Tottenhamem sprawi, że przewaga Arsenalu zmaleje do dwóch punktów.
Everton – Arsenal 1:0 (0:0)
Bramka: Tarkowski 60′
WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:
- Transferowe szaleństwo Chelsea trwa. Enzo Fernandez najdroższym piłkarzem w historii Premier League
- „Pojawia się Arsenal i wszystko staje się prostsze”. Kulisy transferu Kiwiora
- Eddie Nketiah, czyli kolejne złote dziecko trenera Artety
Fot. Newspix