Przedziwnie układają się w ostatnim czasie losy Jana Bednarka. Gdyby ktoś mu na początku września powiedział, że w styczniu znów będzie w Southampton, zapewne nie tylko by mu nie uwierzył, ale też zbladł jak ściana na samą myśl o tej perspektywie. A tak się właśnie stało: „Święci” skrócili wypożyczenie polskiego stopera z Aston Villi i ponownie mają go u siebie.

O tym, że St Mary’s Stadium istnieje taki pomysł brytyjskie media pisały już pod koniec grudnia. Powrót Bednarka miał być alternatywą na wypadek, gdyby zimą nie udało się kupić żadnego sensownego obrońcy. No i jak widać, nie udało się, więc reprezentant biało-czerwonych ponownie melduje się w klubie.
W klubie, z którego latem chciał odejść za wszelką cenę. W rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem nie ukrywał, że w Southampton był już zupełnie wypalony, przestał być radosny i szczęśliwy. Być może nawet ocierał się o depresję. Koniecznie potrzebował zmiany.
I ją dostał, tyle że z perspektywy czasu trzeba stwierdzić, iż fatalnie wybrał sobie nowy zespół. Mógł iść do West Hamu, w którym problemy kadrowe były palące, a zamiast tego zdecydował się na Aston Villę. Steven Gerrard najwyraźniej narobił mu nadziei, zadziałała magia jego nazwiska i stało się.
Niestety, Bednarek po prostu stracił pół roku. 10 razy siedział na ławce, trzy razy się z niej podniósł. Łącznie w Premier League w barwach „The Villans” uzbierał 98 minut. Do tego należy doliczyć pełny występ w Pucharze Anglii ze Stevenage. Czwartoligowiec po zabójczej końcówce sensacyjnie wygrał 2:1. Para Tyrone Mings – Ezri Konsa okazała się nie do ruszenia.
Przez problemy klubowe były obrońca Lecha Poznań wypadł z pierwszego składu reprezentacji i mundial w Katarze zakończył na symbolicznym wejściu w 1/8 finału z Francją. Dostał nagrodę za to, że nie grymasił będąc rezerwowym i nie psuł atmosfery. A przecież do niedawna wydawało się, że jeśli jego duet z Kamilem Glikiem zostanie rozbity, to tylko dlatego, że starszy kolega zakończy etap reprezentacyjny.
Najważniejsze pytanie brzmi, czy Bednarek wraca z czystą głową do miejsca, z którego dopiero co chciał wiać i czy będzie miał tam u wszystkich czystą kartę. Kibice przecież czytali cytaty z tamtego wywiadu, angielskie portale nie omieszkały ich odnotować. Raczej im się nie spodobały. Koledzy z zespołu też różnie mogli odbierać takie wypowiedzi.
Potencjalne plusy? Kto inny już rządzi drużyną. Jeszcze przed mistrzostwami świata zwolniony został Ralph Hasenhuettl, który kiedyś na Bednarka postawił i długo go budował, ale w ostatnich miesiącach przed wypożyczeniem ich relacje zaczęły się psuć. Teraz menedżerem jest Nathan Jones, debiutujący jako trener w Premier League. Gdyby nie widział dla Polaka miejsca, zapewne nie zaakceptowałby jego powrotu.
A trudno zakładać, żeby był zadowolony z dotychczasowej postawy swojej defensywy. „Święci” mają drugą najgorszą obronę w całej stawce, tylko raz zachowali czyste konto. Wynikowo także wygląda to fatalnie: w ostatnich ośmiu kolejkach doznali aż siedmiu porażek i pokonali Everton, z którym wspólnie okupują dno tabeli.
Jones ciągle szuka optymalnych rozwiązań. Dość często stosował ustawienie z trójką stoperów, co oznacza, że w obliczu poważniejszej kontuzji Belly-Kotchapa nie miałby dziś żadnego zmiennika na tę pozycję. Bednarek w najgorszym razie byłby więc pierwszym do wejścia. Przy ustawieniu z czwórką może być w sumie podobnie, gdyż wtedy Lyanco nieraz jest wystawiany jako prawy obrońca.
W praktyce głównymi rywalami Polaka do gry są Mohamed Salisu i Duje Caleta-Car. Z nimi na boisku dotychczas było kiepsko, zatem szanse na regularne występy nie wydają się takie małe – a już na pewno są znacznie większe niż w Aston Villi.
Za Polakiem najgorsze pół roku od momentu trafienia do Anglii. Miejmy nadzieję, że o najbliższym półroczu za jakiś czas nie będziemy musieli pisać podobnie. Bednarek to mimo wszystko zbyt duża postać, żeby lekką ręką machnąć na niego w kontekście reprezentacji. Przyda się jej jednak tylko wtedy, gdy znów będzie w normalnym meczowym rytmie.
CZYTAJ WIĘCEJ O ANGIELSKIEJ PIŁCE:
Fot. FotoPyK
Nie twierdze,ze juz jest po zawodniku lecz jest sporo znakow zapytania czy Bednarek jeszcze wroci do swojej najwyzszej dyspozycji. W ktorej nota bene nigdy nie byl przeciez wielkim obronca. Generalnie nigdy nie byl tak zajebisty jak probowali go przedstawiac nasi mejweni pilkarscy i nie byl tez tak chujowy jak czasem zdarzylo sie o nim przeczytac wsrod komentarzy kibicow. Ot,stoper jakich od groma w zachodnich ligach. Niestety dla samego Bednarka troche za czesto bezposrednio zaangazowany w tracone bramki tak w klubie jak w kadrze ktorej przeciez tez nie zbawil ale bez niego swego czasu byla jeszcze wieksza bryndza. Wiec biorac pod uwage te wszystkie za i przeciw Bednarkowi to bedzie ciekawe obserwowac czy uda mu sie odzyskac dawny „blask” na starych smieciach Soton
Ciekawe czy odchodząc nawtykał trenerowi i innym jak Załuska w Kielcach? 🙂
To akurat nie ważne bo trener się zmienił
W kadrze to on i tak nigdy nie dawał tego, co dawał Glik za swoich najlepszych czasów. Był słaby lub co najwyżej przyzwoity. Bez jakiejś spektakularności. Bez super meczów, które nierzadko miewali słabsi obrońcy, np. Pazdan.
Karierę i tak zrobił, szybko nie zleci. Nawet jakby nie grał kolejne pół roku, to kluby z Championship będą całowały po rękach, żeby u nich występował. To też coś.
Oczywiście nie twierdzę, że nie pogra ligę wyżej, ale opcje różne ma. Jest zawodnikiem kojarzonym z najsilniejszą ligą świata, będzie krążył blisko wielkiej piłki. Zobacz ile lat Piątek jedzie na 1,5 świetnego sezonu w serie.
Janek po prostu zapomniał się rozwinąć.
Nie ma się co dziwić, że w Southampton miał depresję. Dziura jakich mało. Do tego ciapakowo.
Raczej polaczkowo. Tam sami rodacy siedzą.
W końcu się na nim poznali bardzo przeciętny piłkarz i premier league dla nie to zdecydowanie za wysokie progi dla mnie jest po prostu za słaby .Na reprezentację także nie ta liga
Spierdoli się razem ze świętymi do Championship , resztę dojebie mu depraesja i po zawodach.