W wieku 19 lat zrezygnował z podpisania profesjonalnego kontaktu, żeby pójść na studia. W wieku 22 lat napisał pracę magisterską na temat dryblingu. W wieku 25 lat został największą gwiazdą reprezentacji Japonii, piłkarzem roku w Japonii, a w Brighton zepchnął na margines Leandro Trossarda, dołączył do grona czołowych dryblerów w Premier League i ośmieszył wielki Liverpool Juergena Kloppa. Tego wszystkiego dokonał Kaoru Mitoma – piłkarz, o którym już niedługo będzie bardzo głośno.
W ostatnim czasie wszyscy zachwycają się Brighton & Hove Albion, które już od kilku sezonów przepycha się łokciami na poziomie Premier League. Główna w tym zasługa człowieka, którego już w tym klubie nie ma, czyli Grahama Pottera. Anglik podjął się pracy w Chelsea i został zastąpiony przez Roberto De Zerbiego. Wydawało się, że Włoch nie będzie w stanie utrzymać Mew na dotychczasowym poziomie, ale stało się zupełnie inaczej.
I to właśnie dzięki takim postaciom jak Kaoru Mitoma.
Kaoru Mitoma – wschodząca gwiazda Premier League
Spis treści
Droga przez Belgię
Kaoru Mitoma zwrócił uwagę skautów Brighton już w 2020 roku. Ci potrafią wyciągać najróżniejsze perełki z najdalszych zakątków świata, bo z uwagi na ograniczone możliwości finansowe klubu muszą sobie radzić właśnie w ten sposób. I wychodzi im to całkiem nieźle, czego właśnie Japończyk jest doskonałym przykładem.
Na swoją szansę musiał dość długo poczekać, bo dołączył do Brighton latem 2021 roku, ale od razu został wypożyczony do satelickiego Royale Union Saint-Gilloise. Taką drogę przechodzi spora część utalentowanych nabytków angielskiego klubu jak choćby Kacper Kozłowski. W przypadku Polaka nie przyniosło to jednak oczekiwanych skutków, czego nie można powiedzieć o Japończyku. Mitoma nie miał najmniejszych problemów z przeciwnikami w lidze belgijskiej i był jedną z najjaśniejszych postaci swojego zespołu. Rozegrał 27 spotkań, w których zdobył siedem bramek i zaliczył cztery asysty, więc wiadomo było, że kolejnego sezonu nie spędzi już w Belgii.
I rzeczywiście, rozgrywki 2022/2023 rozpoczął już w drużynie Grahama Pottera, gdzie nie miał lekko. W końcu główną postacią na jego lewej stronie był Leandro Trossard, czyli chyba największa gwiazda Brighton. Na dodatek Belg znakomicie rozpoczął sezon, więc nawet jeżeli Japończyk dostawał szanse, to musiał często godzić się z grą na innych pozycjach, przede wszystkim po przeciwnej stronie boiska.
Nowe wcielenie Marcusa Rashforda
Nowy trener, nowa gwiazda
Szansę gry od pierwszej minuty Mitoma dostał dopiero w październiku, już za kadencji Roberto De Zerbiego. Włoch od razu zobaczył w Japończyku coś wyjątkowego i… nie zapałał miłością do Trossarda. Belg również wystąpił w tamtym spotkaniu, ale w roli środkowego napastnika, za czym raczej nie przepada. W kolejnych spotkaniach ten schemat się powtarzał, więc pomiędzy oboma panami rosło napięcie.
De Zerbi nie chciał jednak rezygnować z Mitomy na lewym skrzydle, bo ten radził sobie naprawdę doskonale. Jeżeli miał więc kogoś przerzucać po pozycjach to właśnie Trossarda. To doprowadziło do otwartego konfliktu, który na dobre rozgorzał dopiero po mundialu. 28-latek wrócił do Brighton po nieudanym turnieju dla reprezentacji Belgii, więc na „dzień dobry” był już wrogo nastawiony do wszystkich wokół. Do takich informacji dotarły przynajmniej brytyjskie media. Momentem kulminacyjnym był mecz z Middlesbrough rozegrany 14 stycznia. Na ostatnim treningu przed tym spotkaniem doszło do kolejnej scysji piłkarza z trenerem, która poskutkowała odsunięciem go od składu.
– Leandro Trossard nie znalazł się w kadrze na następny mecz. W trakcie ostatniego treningu przed minionym spotkaniem, kiedy zrozumiał, że nie zagra, po prostu wyszedł z sesji, nic nie mówiąc. Powiedziałem mu, że nie podoba mi się taka postawa – przyznał Roberto De Zerbi. Włoch podkreślał jednak, że nie do końca rozumie, o co chodzi jego podopiecznemu, ale nie zamierza tolerować takich zachowań. W obronę swojego klienta wziął agent Trossarda, który zaczął wyciągać jakieś brudy, jak na przykład wyśmiewanie zawodnika przez trenera, ale nikt tego nie potwierdza. Dziennikarze są przekonani, że obóz Belga gra po prostu na transfer.
Mitoma postanowił skupić się na sobie i wykorzystać sytuację.
Wyszło mu to doskonale.
Kolejne mecze – z Evertonem i Liverpoolem to był majstersztyk w wykonaniu Mitomy. Wicemistrzów Anglii Brighton pokonało aż 3:0, a Juergen Klopp nazwał tę porażkę najgorszym meczem spośród wszystkich, które obserwował z perspektywy ławki trenerskiej. A przypomnijmy, że wcześniej prowadził chociażby Mainz w 2. Bundeslidze. Nie ma się co dziwić Niemcowi, bo Mewy faktycznie zmiotły The Reds, a główną postacią tego spotkania był właśnie utalentowany Japończyk. Do siatki co prawda nie trafił, ale to on napędzał niemal wszystkie ataki swojej drużyny i za każdym razem, kiedy tylko miał piłkę, ośmieszał defensorów rywala.
Magister dryblingu
W meczu z Liverpoolem można było zobaczyć wszystkie największe atuty Mitomy. Perfekcyjny drybling, doskonały przegląd pola i niespotykaną szybkość. Drybling to jest w ogóle coś, co definiuje zawodnika Brighton już od dziecka. Japończyk zdecydował się nawet napisać na ten temat… pracę magisterską.
Tak, Karoru Mitoma ma wyższe wykształcenie, dla którego w pewnym momencie nawet zaryzykował rozwój kariery. W 2016 roku władze jego ówczesnego klubu – Kawasaki Frontale zaproponowały mu pierwszy profesjonalny kontrakt, ale ten… odmówił i to pomimo tego, że było to jego największe marzenie. – Po prostu czułem, że nie jestem jeszcze gotowy fizycznie i że nie będę od razu grał w pierwszej drużynie – tłumaczył swoją decyzję w rozmowie z „The Athletic”.
Zamiast zostać w klubie, Mitoma postanowił studiować wychowanie fizyczne na Uniwersytecie Tsukuba. Był na tyle inteligentny i zdyscyplinowany, że już po trzech latach został magistrem, a w swojej pracy dyplomowej pisał właśnie o dryblingu. Badania przeprowadzał umieszczając kamery GoPro na głowach kolegów z drużyny uniwersyteckiej i analizując później godzinami wszystkie nagrania. – Nauczyłem się dzięki temu, że dobrzy gracze nie patrzą na piłkę. Patrzyli przed siebie. Oszukiwali, nie patrząc pod nogi. To była ta różnica – tłumaczył Japończyk.
Oprócz pracy nad dryblingiem Mitoma trenował także swoją szybkość, a pomagał mu w tym nauczyciel, który trenował olimpijczyków w biegu na 100 metrów przez płotki. – Kiedy byłem młodym zawodnikiem moje umiejętności były doś wysokie, ale nie byłem typem gracza, który wykorzystywałby swoją szybkość do osiągnięcia przewagi tak, jak teraz. Myślę, że doszedłem do tego, że mogę to dobrze wykorzystywać. Siła mojego dryblingu się podwoiła. Jak widać, u Japończyka wszystko jest dopracowane z niezwykłą precyzją.
Druga szansa
W trakcie studiów Mitoma nie skupiał się więc tylko na pracy naukowej, ale wciąż doskonale grał w piłkę. Jego drużyna uniwersytecka należała do jednych z najlepszych w całej Japonii, co nie umykało uwadze przedstawicielom jego byłego klubu. Dlatego też w 2020 roku świeżo upieczony magister dostał od Kawasaki Frontale drugą szansę. W wieku 22 lat podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt i zaczął zachwycać już na boiskach w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Długo to nie potrwało, bo już latem 2021 roku odszedł do Brighton za 3 miliony euro, ale zdążył jeszcze zrobić sporo dobrego.
Przez półtora sezonu Mitoma rozegrał dla Kawasaki Frontale 62 spotkania, w których zdobył 30 bramek i zaliczył 20 asyst. Był zdecydowanie największą gwiazdą zespołu, który poprowadził do aż trzech tytułów: mistrzostwa Japonii, Pucharu Cesarza i Superpucharu Japonii. Ojczyzna była dla niego za mała, więc wiadomo było, że musi wyjechać do Europy.
Kwestia czasu, kiedy Brighton również stanie się dla niego za małe.
W Japonii był kochany już wcześniej, ale od mundialu w Katarze ta miłość jeszcze się umocniła. Mitoma był bowiem również ważną postacią drużyny Hajime Moriyasu, która zrobiła furorę na turnieju. To właśnie on był autorem asysty przy golu na 2:1 w meczu z Hiszpanią, kiedy to piłka dosłownie na milimetry dotykała jeszcze linię końcową. Obrazki tamtej sytuacji obiegły świat, wszyscy mamy je dziś przed oczami. Tamta bramka dała Japończykom wymarzone wyjście z grupy, w której byli przecież jeszcze Niemcy.
Nic dziwego więc, że Kaoru Mitoma został wybrany przez Japończyków piłkarzem 2022 roku.
Brentford i duńska rewolucja Thomasa Franka
Podbój Premier League
Dziś Kaoru Mitoma ugruntowuje swoją pozycję nie tyle w Brighton co w ogóle w Premier League. Jego nietuzinkowe umiejętności sprawiają, że jest jednym z najefektowniej grających piłkarzy w całej lidze. Jest czwartym najlepszym dryblerem ze skutecznością na poziomie 59,3 procent. Przed nim są tylko Allan Saint-Maximin, Said Benrahma i Samuel Edozie. Jest także w czołówce, jeżeli chodzi o biegi progresywne (4,82 na 90 min.) czy próby dryblingu na 90 minut (6,52). W tym sezonie ma już trzy bramki i jedną asystę w 13 spotkaniach ligowych, przy czym tylko w sześciu z nich wychodził na boisko od pierwszej minuty.
Zachwyceni jego grą są nie tylko kibice czy trener, ale przede wszystkim koledzy z drużyny. – Dla mnie jeden na jednego Kaoru jest jednym z najlepszych graczy, jakich kiedykolwiek widziałem w moim życiu. Kiedy dostanie piłkę z lewej strony, może ominąć każdego, może sprawić problem każdemu obrońcy – powiedział o nim Pascal Gross.
Mitoma jest w tej chwili na fali wznoszącej i nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. O ile jego występy przed przerwą mundialową można było traktować jako ciekawostkę, to już to, co robił na samym turnieju oraz po powrocie z Kataru, mówi wiele o jego możliwościach. Teraz wszystko wskazuje na to, że stracił na zawsze największego rywala na swojej pozycji, bo Trossard raczej nie wróci już na boisko. Przynajmniej dopóki trenerem będzie Roberto De Zerbi. Japończyk może się więc skupić na rozwijaniu swoich umiejętności i na prowadzeniu Brighton do jakiegoś namacalnego sukcesu.
Jeżeli uda mu się podtrzymać obecną formę, to nie powinno być z tym problemu. Brighton z takimi piłkarzami jak Mitoma, mistrz świata Mac Allister, Solly March czy Moises Caicedo jest w stanie dokonać rzeczy wielkich. Szczególnie że znów trafiło na wyjątkowego szkoleniowca.
A wokół samego Mitomy może się zrobić gorąco już w letnim okienku transferowym.
Czytaj więcej o Premier League:
- Nie oceniaj książki po okładce. Po co Manchesterowi United Weghorst?
- Trudna droga „Złotego Dziecka” do ozłocenia. Odegaard potrzebował Arsenalu, a Arsenal Odegaarda
- Nowe wcielenie Marcusa Rashforda
Fot. Newspix