Długo to trwało, ale Lechia dała spokój z eksperymentem, który polegał na graniu bez prawego obrońcy w taktyce z prawym obrońcą. Wiadomo, że czasem pionierzy mają najciężej, a kto ma rację dzień wcześniej od innych, ten przez dobę uchodzi za idiotę, natomiast to nie ten przypadek – władze Lechii po prostu uchodziły za… No, ale nieważne, bo w Gdańsku zameldował się Jakub Bartkowski.
Okna transferowe gdańszczan w ostatnim czasie są tak nudne, tak pozbawione polotu, że taki Bartkowski to może nie jest hit dla Lechii, ale wcale daleko nie ma. Poprzednie ruchy to przecież:
- Dominik Piła
- Joel Abu Hanna
- Joeri De Kamps
- Bassekou Diabate
- Tomasz Neugebauer
- Michał Buchalik
- Henrik Castegren
- David Stec
- One and only Christian Clemens
Nie robiłoby to wrażenia w Koronie Kielce, a co dopiero w Lechii. Żeby znaleźć równie obiecujący transfer, co ten Bartkowskiego, trzeba by cofnąć się do Durmusa, który przychodził w dobrym wieku i po fajnych partiach w szkockiej lidze. No, ale kiedy to było… Lato przed rozgrywkami 21/22. Czasy, kiedy Lechia była ciekawym graczem na rynku jednak minęły, bo na transfery trzeba mieć pieniądze, a właściciel zapomniał, że ma ten biało-zielony sweter w szafie.
Niemniej Bartkowski robi wrażenie, przynajmniej w Gdańsku (o czym zaraz), bo to do tej pory podstawowy zawodnik Pogoni, która regularnie jest w czubie ekstraklasowej tabeli.
- Brązowy medal 20/21 – 21 spotkań, 1641 minut, gol, sześć asyst
- Brązowy medal 21/22 – 27 spotkań, 2368 minut, gol, trzy asysty
- Ten sezon – już czternaście meczów, 1152 minuty, gol, cztery ostatnie podania
Jako się rzekło – Lechii takie transfery się nie zdarzały. Jeśli brała piłkarzy od kogoś lepszego z Polski, to albo piłkarza do kompletnej odbudowy po kontuzji (Miłosz Szczepański), albo wypychanego przeciętniaka (Abu Hanna). Z podstawowego składu – nie te czasy.
A prawy obrońca to była konieczność dla gdańszczan, którzy przez pewien czas jakby uznawali, że może grać tam ktokolwiek i nic się wielkiego nie stanie. Otóż – nie do końca tak to działa w futbolu. Po odejściu Fili na prawej obronie występowali Żukowski (wcześniej skrzydłowy), Kopacz (stoper), Koperski (środkowy pomocnik), Castegren (stoper), Ceesay (skrzydłowy), no i ostatnio – oddajmy – Stec, który faktycznie jest prawym obrońcą. Ale naprawdę przeciętnym, a więc zostawić mu tam wolne królestwo i nie zadbać o żadną sensowną konkurencję, to grzech, jaki nie powinien przydarzyć się nawet w tak przaśnej lidze jak Ekstraklasa.
Bartkowski powinien tę dziurę załatać. Jest w dobrym wieku, 31 lat, prochu już nie wymyśli, ale wyraźnie widać, że ma wszelkie prawo być bardziej kompetentny niż lista wymieniona wyżej.
Gdzie w tym wszystkim łyżka dziegciu? Portowcy w zeszłej rundzie przestali dojeżdżać w defensywie, tracili coraz więcej bramek, o obronie, która stanowiła wcześniej monolit, mało kto pamiętał. Władze klubu jak najbardziej słusznie wprowadzają tam nowe twarze i uznano, że z Bartkowskim należy się pożegnać, a jego miejsce zajmie Linus Wahlqvist. Tak więc Bartkowski dla Lechii może być kluczowym piłkarzem, a w Pogoni uznano już, że jest za słaby – co świadczy o tym, jak rozjechały się drogi tych klubów.
Lechia jeszcze niedawno była na poziomie Pogoni, jak nie wyżej, bo przecież w przeciwieństwie do Portowców zapełniała gablotę – Pucharem Polski i Superpucharem, był też brązowy medal. Teraz nie ma to najmniejszych szans, celem jest utrzymanie, o które w Szczecinie się nikt nie martwi i raczej nie widać światełka w tunelu, że to się w Gdańsku jakoś radykalnie zmieni w kolejnych latach (a przynajmniej nie przy tym układzie właścicielskim).
Tak jak Bartkowski ma więc szanse na to, by być dobrym transferem, tak też jest kolejnym z symboli, że coś się w Lechii skończyło. Gdańszczanie oglądają plecy dużych i owszem, mogą wziąć piłkarza, który regularnie u nich gra, ale tylko wtedy, gdy duży najpierw znajdzie sobie kogoś potencjalnie lepszego. Nie mylmy więc tego z konkurencyjnością.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Jean Carlos Silva przechodzi do Rakowa. Kwota? 200-300 tys. euro
- Kovacević, Lopez, Tudor – Raków umie zatrzymać swoje gwiazdy
- Trela: Ciepła woda w kranie. Czy Waldemar Fornalik rozpali ogień w Zagłębiu Lubin?
Fot. Newspix