Nienawidzę tego okresu. Nienawidzę. A drugi rok z rzędu muszę przeżywać to samo – kto będzie selekcjonerem?! Jednego dnia PZPN „rozmawia” z tym, drugiego z tamtym, trzeciego z jeszcze kimś innym, a czwartego nie rozmawia w ogóle. Dziennikarze i kibice łykają jak pelikany.
Po pierwsze przestańcie się wszyscy dawać wypuszczać tym dziadom ze związku. Powiedzą wam, że coś wiedzą, bo się chcą poczuć ważni. A nic nie wiedzą, dowiedzą się jako ostatni. Niestety i tak można przeczytać, że
… dowiedzieliśmy się z anonimowego źródła.
… jak mówi się na korytarzach PZPN-u.
… wysoko postawiona osoba w PZPN-ie powiedziała nam.
Ble, ble, ble. Brzęczka nikt nie przewidział. Sousy nikt nie przewidział. Michniewicza też nikt nie przewidywał, ha, jedna z gazet pisała na okładce, że selekcjonerem został Nawałka. To po co ględzić?! Po co jest ta codzienna papka? Zaraz znowu zacznie się kolejny serial z Szewczenkami, Gattusami, Renardami, Petkoviciami. A nie, ci dwaj ostatni już są grzani.
Jakie to ma znaczenie, że ktoś z kimś wstępnie rozmawia, że się nad kimś zastanawia. Żadne. Sto tysięcy artykułów rok temu na temat Szewczenki, a wybrano Michniewicza. Ja się dziś zastanawiałem nad schabowym, a zjadłem mielone.
Naprawdę lepiej zastanowić się nad tym, czego oczekujemy od nowego selekcjonera, a nie nad tym, czy to będzie pan X, czy pan Y. No i ja na przykład oczekuję, co chcę dziś jasno podkreślić, że nowy trener nie urządzi sobie podróży po całej Europie, żeby pogadać z Lewandowskim, Zielińskim, Szczęsnym i tak dalej.
Bo jak nowy trener nie wie, jak gra Lewandowski albo Zieliński, to znaczy, że wybrano źle. Michniewicz był u tych graczy i co nam to dało? Czy Lewandowski był najlepszą wersją samego siebie w reprezentacji? Czy Zieliński przekładał Napoli na kadrę? Nie. Te wyjazdy, żeby pojechać i sobie zrobić zdjęcie to NIC WIĘCEJ jak propaganda. W XXI wieku normalni ludzie potrafią pogadać przez telefon albo na Skype z kamerką.
Tylko jak wtedy zrobić zdjęcie… Screen wygląda dużo gorzej.
Z selekcjonerem tak, jak z sędzia – jego pracy nie musi być widzieć, żeby była dobra. Sto razy bardziej wolę, żeby taki gość odwiedzał mniej oczywiste kierunki, szukał piłkarzy z drugiego planu. Ale nie – wszyscy muszą jechać do Lewandowskiego. A potem Lewandowski i tak was zwalnia, na nic się zdają te poddańcze wyprawy. Nawet Lewandowski ma dni wolne, więc jak bardzo trzeba się z nim spotkać, to niech on wpadnie do Warszawy. To byłoby nawet bardziej naturalne – pracownik jedzie do pracodawcy, a nie odwrotnie.
Bo to trener decyduje, czy piłkarz gra, czyli daje mu pracę. No, ale nie: trzeba jeździć, cyknąć fotkę i puścić przekaz – Lewandowski mnie zaakceptował.
Czekam na trenera, który wywróci to wszystko do góry nogami, który nie będzie sobie dawał z sobą jeździć, rozgoni towarzystwo wzajemnej adoracji. A czy to będzie ten czy tamten… Obecnie mam to w dupie. Jak wybiorą Polaka, to się wścieknę, bo Polak tego wszystkiego o czym mówię, nie zrobi. Ale na razie nie wybrali.
Chcecie, to się bawcie, zgadujcie – nic więcej nie robicie – czy Szewczenko, czy Petković, czy Pierdolić.
Mnie w tym temacie nie ma. Żegnam.
WOJCIECH KOWALCZYK