Reklama

Niektórych polskich trenerów nie chcieliby w Stali Mielec, a są proponowani reprezentacji…

redakcja

Autor:redakcja

23 grudnia 2022, 16:27 • 4 min czytania 87 komentarzy

Czytam niektóre polskie kandydatury na selekcjonera kadry i śmiech mnie ogarnia, bo niektórzy nie nadawaliby się obecnie do Stali Mielec, a ktoś mądry inaczej chciałby powierzać takiemu trenerowi najważniejszą drużynę w kraju. Pseudopatriotyzm wyżarł resztki szarych komórek.

Niektórych polskich trenerów nie chcieliby w Stali Mielec, a są proponowani reprezentacji…

Proste doświadczenie. Czy Stal Mielec zamieniłaby w tej chwili Adama Majewskiego na Jana Urbana? No nie zamieniłaby, bo Majewski robi w Mielcu świetne wyniki jak na potencjał tej kadry, a Urban w przeszłości miał problem, żeby poradzić sobie z Lechem czy Śląskiem. Dalej – czy Stal Mielec przyjęłaby do siebie Adama Nawałkę? Nie, bo tam pewnie jest problem w ogóle ze stołami, a co dopiero żeby rozważać – czy kwadratowe, czy okrągłe. Marka Papszuna? Też nie, ponieważ on potrzebuje czasu, żeby zaszczepić swoją filozofię, ponadto wymaga grubych transferów (tak jak i Skorża), a gdzie w Stali czas, gdzie w Stali pieniądze.

No nie ma, trzeba wygrywać tu i teraz. Żadnego z tych trenerów w Mielcu więc by nie chcieli, ale niektórzy uważają: rozważmy ich w roli selekcjonera! Tylko żeby był Polak, bo tu jest Polska! Niestety trzeba przejrzeć na oczy, że nie ma przypadku w tym, iż naszych trenerów nie ma nie tyle, że w ligach TOP 10, ale i niżej, w Czechach, na Słowacji, na Węgrzech. Prawie gdziekolwiek.

Skoro tak – nie ma też trenera, który z pełną odpowiedzialnością mógłby przejąć reprezentację. Czytam też, że trzeba sobie zbudować trenera. Nie. Jak jakiś szkoleniowiec chce przejąć kadrę, to niech się najpierw zbuduje sam. To nie jest Czerwony Krzyż, tylko drużyna sportowa, która – przecież nie za darmo – ma osiągać dobre wyniki i cieszyć kibiców. Zbudować trenera poprzez pracę w reprezentacji… Co to w ogóle jest? Wiadomo, czasem trafi się cud jak Scaloni, ale jednak częściej trafia się Brzęczek.

Reklama

I w sumie, prawdę mówiąc, dobrze, że nie ma nikogo z Polski, bo jak przyjdzie ktoś zza granicy, to odetnie się od układów. A tego nam trzeba. Ja nie chcę widzieć na zgrupowaniach piłkarzy, którzy nie grają w klubach, ale przyjechali na reprezentację, bo są pupilkami trenera. Nie było żadnych podstaw, by powoływać takiego Żurkowskiego, ale skoro Michniewicz z Żurkowskim się znają, no to pomocnik pojechał na wycieczkę.

A mundial to – zaskoczenie – nie jest żadna wycieczka. Ja chcę trenera, który oceni wszystko okiem odciętym od układów i nie będzie jechał ten, bo go lubię, a nie ten, bo go też lubię, ale on się nie lubi z tamtym. Mają jeździć i grać najlepsi.

Aż dziwne, że w zaraz 2023 roku trzeba mówić takie oczywistości.

Jedna uwaga: zagraniczny trener ma mieszkać w Polsce, oglądać Ekstraklasę i przykładać się do tej roboty. Czyli potrzebny jest research, ale nie taki jak u Bońka w sprawie Sousy, tylko prawdziwie porządny. Uwierzcie – są za granicą pracowici ludzie, którzy widzą też w polskiej kadrze szansę dla swojej kariery. Ale nie taką, żeby udawać pracę, a potem szybko wyjechać przy pierwszej ofercie. Tylko zrobić wynik i wówczas poszukać szczęścia gdzie indziej. To zupełnie normalne i na to można przystać.

Czego jeszcze wymagałbym od tego trenera, to wymienienia liderów tej kadry. Bo jacy to liderzy, którzy w obliczu jednej z większych afer reprezentacyjnych ostatnich lat, pochowali się jak tchórze? Jeden Krychowiak zabrał głos, już pal licho, że głupi, ale się odezwał. Lewandowski przepuścił mdłą gadaniną przez PR-owski filtr, więc treści tam było mniej niż zero. Reszta – kompletna cisza. Zawsze mają tyle do powiedzenia, ale jak wyszło, że jest gorąco, to Michniewicz na stos.

Tak się nie zachowują liderzy. Zresztą potem ten brak odpowiedzialności często widać również na boisku.

Reklama

Na koniec z kolei chciałbym wspomnieć o PZPN-ie, który już jest gorszy od tego, kiedy kierował nim Lato. To nie jest bałagan, to jest burdel. Afera premiowa obnażyła ten związek na każdym szczeblu, nikt nie potrafił nad tym zapanować. A wystarczyło, żeby Kulesza łaskawie pojawił się na spotkaniu z premierem i powiedział: żadnej premii z publicznych pieniędzy nie chcemy, dziękujemy. I po sprawie. Tyle że Kulesza najpierw nie przyszedł, a potem wolał udawać i puszczać w świat przekaz, że nic o spotkaniu nie wiedział. Wolne żarty, naprawdę, nie wiem jak ktoś może w taką wersję wierzyć.

Też dlatego trener może być z Zachodu, niekoniecznie ze Wschodu, bo on nie musi się porozumiewać z Kuleszą, który jak widać niewiele rozumie.

Czyli: rózga dla trenera, rózga dla piłkarzy, rózga dla PZPN-u. Prezenty może za rok. Choć prawdę mówiąc – wątpię.

WOJCIECH KOWALCZYK

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

 

Najnowsze

Polecane

Polki miały wielką szansę. Nie skorzystały. Nie wygramy Billie Jean King Cup

Sebastian Warzecha
6
Polki miały wielką szansę. Nie skorzystały. Nie wygramy Billie Jean King Cup

Felietony i blogi

Komentarze

87 komentarzy

Loading...