Czy półfinały zawiodły? Niby wygrali faworyci, więc nie było niespodzianek, ale obejrzeliśmy koncert Messiego, dzielną walkę Maroka, świetne spotkanie Mbappe… No nie, nadal jest o czym snuć opowieści, więc nie możemy czuć się rozczarowani. A i jedenastka półfinałowych kozaków wygląda naprawdę okazale.
Jesteśmy już na tym etapie mundialu, gdy jedenastka danej serii gier coraz bardziej przypomina jedenastkę całych mistrzostw. W grze zostali najlepsi, liderzy biorą odpowiedzialność na swoje barki i ciągną swoje ekipy do kluczowych faz turnieju.
Najlepiej widać to po Argentynie. Leo Messi w fazie pucharowej włączył tryb bestii. Przez moment pewnie pół… cóż, pewnie i cała Argentyna złapała się za głowę po tym, jak ich kluczowy piłkarz zaczął masować sobie udo. Chwytał się gdzieś za mięsień dwugłowy, dreptał w zwolnionym tempie, nie pokazywał się do gry. – Czyżby uraz? Tak miałby skończyć swój ostatni mundial w karierze? – pytaliśmy sami siebie.
A potem perfekcyjnie wykorzystał rzut karny strzałem obok okienka, następnie podał Alvarezowi przed tą jego szaleńczą szarżą, by ostatecznie wkręcić Gvardiola w ziemię, przebiec pół boiska i asystować przy drugim trafieniu kolegi z ataku. Fantastyczny był w tym starciu Messi, ale chyba jeszcze lepszy był właśnie rzeczony Alvarez. Dwa gole, wywalczony rzut karny, świetna praca w pressingu, gdy asekurował lewą flankę. Jeśli dziś patrzymy na piętnaście baniek wyłożonych za niego przez Manchester City, to jawi nam się to jako jakaś absurdalna promocja. To tak, jakby kupić na Allegro jakiś przedmiot za 10% wartości, bo sprzedawcy pomyliło się jedno zero przy wpisywaniu kwoty „kup teraz”.
To zresztą ciekawe, że Alvarez, który nie zaczynał tego turnieju jako napastnik numer 1 w Argentynie, w przypadku dobrego występu w finale może znaleźć się w jedenastce mistrzostw. Jeśli uznajemy Mbappe za skrzydłowego, Griezmanna i Messiego jako ofensywnych pomocników, to właściwie na ten moment Alvarez rywalizuje już chyba tylko z Giroud. A skoro o Mbappe już napomknęliśmy, to dla niego też oczywiście mamy miejsce w jedenastce półfinałów. Niby nie ma gola na koncie, nie zaliczył też asysty, ale to po jego blokowanych strzałach Francuzi strzelili obie bramki. Mbappe takich „asyst po strzałach” ma już na turnieju trzy, a jeśli chodzi o dobitki kolegów po jego uderzeniach, to na całych mistrzostwach było ich już siedem. Drugi w tej klasyfikacji jest Perisić, którego uderzenia czterokrotnie były dobijane.
Francuzi w starciu z Maroko zagrali w nieco przemodelowanym składzie, ale pod nieobecność Upamecano znakomity mecz zagrał Konate (dwa kluczowe bloki w drugiej połowie), a reżyserem gry zamiast Rabiota był Tchouameni, który wyszedł nieco z roli defensywnego rygla i odsłonił swoje umiejętności kreatorskie. Mógł mieć dwie asysty po znakomitych prostopadłych podaniach, ale koledzy byli nieskuteczni. Oczywiście w drugiej linii miejsce ma też Griezmann (chyba najczęściej nominowany przez nas do jedenastki danej serii gier na tych mistrzostwach), który miał swój udział przy pierwszej bramce Francuzów, a w defensywie wykonał tytaniczną pracę. Zjawiskowe jest to, jak piłkarz kojarzony głównie z atakowaniem przeistoczył się w waleczną bestię, która każdą bezpańską piłkę na własnej połowie.
W pomocy wyróżniamy też jedynego gracza spoza duopolu francusko-argentyńskiego. Dla Ounahiego to był chyba przedostatni mecz w kadrze Maroka, na który przyjeżdża jako zawodnik Angers. Bądźmy poważni – ten chłopak nie ma prawa grać w najsłabszej drużynie Ligue 1. Mówi się o tym, że kluby Premier League chcą wyłożyć za niego konkretną forsę, najbardziej zdeterminowane jest ponoć Leicester i wcale nas nie dziwi, że gość wzbudza zainteresowanie. Żywe srebro środka pola, duża wszechstronność, bardzo dobry drybler. Podobnymi komplementami możemy zasypywać Enzo Fernandeza, który zaliczył pewnie najmniej spektakularny występ z tej naszej czwórki pomocników, ale uznaliśmy, że to i tak był poziom jedenastki kozaków.
Jeśli chodzi o nominacje dla Hernandeza, to wynika ona przede wszystkim z gry do przodu, bo w tyłach miał problemy z ofensywnymi zapędami Hakimiego i aktywnym Ziyechem. Lloris z kolei zachował czyste konto jako jeden z dwóch golkiperów, a miał więcej roboty od Martineza, więc wybór był dość oczywisty.
WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA: