Didier Deschamps jako czwarty selekcjoner w historii poprowadził swoją drużynę do drugiego z rzędu finału mistrzostw świata. Praca szkoleniowca reprezentacji Francji na mundialu w Katarze musi imponować. Les Bleus mają mnóstwo kłopotów z kontuzjami, tymczasem Deschamps nic sobie z tego nie robi – niezależnie od braków kadrowych, jego ekipa w najważniejszych meczach prezentuje się świetnie.
Zaczęło się przed mundialem
Już przed startem mistrzostw świata ekipę “Trójkolorowych” regularnie dotykały zdrowotne problemy. Spójrzmy choćby na środek pola. Całą jesień na walkę z urazem stracił Paul Pogba, jeden z najważniejszych zawodników w drużynie, która sięgnęła po mistrzostwo świata przed czterema laty. Z kolei N’Golo Kante przeszedł operację z powodu kontuzji ścięgna podkolanowego, więc także i on wypadł na dłuższy czas z układanki Didiera Deschampsa. Mówimy o dwóch topowych graczach, liderach drużyny narodowej. Otrząśnięcie się po takich ciosach dla wielu reprezentacji byłoby zwyczajnie niewykonalne. No ale nie dla Francji.
To oczywiście nie koniec listy nieobecnych.
Na mundial nie wykurował się Presnel Kimpembe, podstawowy stoper kadry podczas Euro 2020. Kontuzja wykluczyła z turnieju również Mike’a Maignana. Choć bramkarz Milanu to akurat pomniejszy problem, bo koniec końców pewnie i tak pełniłby on rolę zmiennika dla Hugo Llorisa.
Dużo boleśniejsza dla selekcjonera Les Bleus musiała być natomiast utrata Christophera Nkunku. Gwiazdor RB Lipsk uszkodził lewe kolano i nie pojechał z drużyną do Kataru. A to przecież gość, który w 15 meczach Bundesligi w sezonie 2022/23 zanotował 12 bramek i dwie asysty, a w poprzedniej kampanii wybrano go w ogóle najlepszym piłkarzem niemieckiej ekstraklasy. Facet w większości krajów byłby gwiazdorem numer jeden. Ale znów: nie w ekipie “Trójkolorowych”. – Kilku naszych doświadczonych zawodników nabawiło się urazów i musimy stawiać na młodych piłkarzy, którzy nie rozegrali jeszcze tak wielu meczów w reprezentacji. Ale to wszystko są topowi gracze – uspokaja Deschamps. – Mają wszystkie potrzebne atuty, by dać sobie radę na mundialu. Oczywiście bardziej doświadczeni koledzy muszą nimi pokierować, ale nasz skład ma olbrzymi potencjał. Zachowujemy balans między młodością i doświadczeniem.
Bez zdobywcy Złotej Piłki
Największy cios spadł na reprezentację Francji tuż przed startem katarskiego turnieju. Wyszło bowiem na jaw, że Karim Benzema – choć mocno się oszczędzał na arenie klubowej – nie zdołał powrócić do pełni formy, a więc Les Bleus będą musieli sobie radzić bez laureata Złotej Piłki. Jak się jednak okazało, nawet ten wstrząs nie wytrącił Deschampsa z równowagi. Selekcjoner francuskiego zespołu powrócił po prostu do rozwiązań sprawdzonych w czasach, gdy Benzema nie otrzymywał powołań do kadry z przyczyn pozasportowych. Postawił na Oliviera Giroud, a ten odwdzięczył się za zaufanie znakomitą dyspozycją i ważnymi golami.
Teoretycznie Benzema wciąż może w Katarze wystąpić, albo przynajmniej zasiąść na ławce rezerwowych w finałowym starciu. – Wolę przejść do następnego pytania – zareagował Deschamps, gdy jeden z dziennikarzy podjął ten wątek na konferencji prasowej.
Kłopoty zdrowotne nie opuściły “Trójkolorowych” wraz z pierwszym gwizdkiem arbitra w meczu otwarcia mundialu. Spotkanie z Australią w wyjściowej jedenastce rozpoczął Lucas Hernandez, ale defensor Bayernu Monachium spędził na boisku tylko kilkanaście minut, nim dopadł go uraz. Francuz zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i przed nim naturalnie długa przerwa w grze. Zastąpił go młodszy brat, Theo, który… niemal z miejsca wyrósł na jedną z najjaśniejszych postaci w reprezentacji Francji. Gol na 1:0 w półfinałowym starciu z Marokiem to tylko wisienka na torcie. Choć trzeba też pamiętać, że Hernandez był uwikłany w największą kontrowersję, jeśli chodzi o mecz Francji z “Lwami Atlasu”. Wydaje się, że za jego faul na Sofiane Boufalu należało podyktować rzut karny.
Przy półfinale warto się zresztą jeszcze na momencik zatrzymać. Zabrakło w nim Dayota Upamecano oraz Adriena Rabiota, z których wcześniej Deschamps regularnie korzystał. Obaj się rozchorowali. Problem? Oczywiście, że żaden. Ibrahima Konate i Youssouf Fofana załatali luki niczym starzy wyjadacze.
Deschamps poukładał klocki
W półfinałowej konfrontacji z Marokiem dla Francji zagrali zatem:
- Hugo Lloris (144 mecze w kadrze)
- Jules Kounde (17)
- Raphael Varane (92)
- Ibrahima Konate (6)
- Theo Hernandez (12)
- Youssouf Fofana (7)
- Aurelien Tchouameni (20)
- Ousmane Dembele (34)
- Antoine Griezmann (116)
- Kylian Mbappe (65)
- Olivier Giroud (119)
- Randal Kolo Muani (4)
- Marcus Thuram (8)
Mamy tu aż sześciu zawodników, którzy nie zanotowali nawet dwudziestu występów w narodowych barwach. W takim gronie nawet 22-letni Aurelien Tchouameni może uchodzić za doświadczonego reprezentanta, mimo że to dla niego dopiero pierwszy wielki turniej.
Mistrzostwa wewnątrzfrancuskie. Jak Paryż i Francja stały się fabryką talentów
Wypada zatem docenić pracę Didiera Deschampsa, który zgrabnie łata wszystkie dziury i wygląda na niewzruszonego, nawet gdy wiatr wieje mu w oczy. Przede wszystkim jednak ten mundial jest kolejnym dowodem na potęgę francuskiego systemu szkolenia. Kadra “Trójkolorowych” przypomina studnię bez dna. Wyciągasz jednego zawodnika, z pozoru trudnego do zastąpienia, a tu w jego miejsce wskakuje kolejny i, jak gdyby nigdy nic, rozgrywka kapitalne zawody. A trzeba pamiętać, że tłumy graczy wyszkolonych we Francji znajdziemy też w kadrach innych uczestników mistrzostw świata w Katarze.
WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA:
- Maroko ma nasze serca, ale nie miejsce w finale. Francuzi zagrają o złoto!
- Mbappe będzie najlepszy na świecie
- Mecz o finał mistrzostw świata, a sędzia w formie z okręgówki
- Mistrzostwa wewnątrzfrancuskie. Jak Paryż i Francja stały się fabryką talentów
Fot. Newspix.pl