Jak zawsze w przypadku turniejowych powołań – są wygrani, ale i są przegrani selekcjonerskich wyborów. Nie mamy może sensacji jak w 2006 roku, ale na pewno o kilku nieobecnych można podyskutować.
DAWID KOWNACKI
18 meczów, siedem bramek, siedem asyst w Fortunie, w której wydawał się skreślony. Wcześniej – odbudowa w Lechu i wydatna pomoc Kolejorzowi w tym, by ten odzyskał mistrzostwo Polski. Tak, Dawid Kownacki zrobił naprawdę wiele, by pokazać się selekcjonerowi i pojechać na mundial. Zresztą wydawało się, że tak może być. Michniewicz nie powołał go na ostatnie zgrupowanie, ale jak tłumaczył, to była wspólna decyzja z piłkarzem, który wolał jeszcze potrenować w Niemczech i ugruntować swoją pozycję.
Natomiast potem? Potem można było zakładać, że Kownacki jednak na turniej pojedzie. Przecież raz, że napastnik jest w dobrej formie, to dwa, świetnie zna się z trenerem – był kapitanem zespołu U21. Wszystko – wydawało się – układa się w jedną całość. No, ale właśnie: tylko się wydawało, Michniewicz wyżej ceni dziś między innymi Krzysztofa Piątka.
To też o tyle interesujące, że Michniewicz regularnie podkreśla, jak ceni sobie uniwersalność piłkarzy. Wspomniany Piątek uniwersalny nie jest. Zagra na szpicy, szuflę dostawi, ale gdzie indziej już sobie nie poradzi. Inaczej jest z Kownackim, który może być i skrzydłowym, i wysuniętym napastnikiem, i cofniętym.
Trzy pozycje w ofensywie na turnieju? Naprawdę dużo. A jednak nawet to nie dało Dawidowi biletów na mistrzostwa świata. Michniewicz powiedział: – Zdecydowaliśmy się na powołanie czterech napastników. Dawid w przeciwieństwie do wszystkich pozostałych zawodników wczoraj już otrzymał informację, że jest tym piątym napastnikiem. Wyjaśniliśmy sobie wszystko w miłej atmosferze. Myślę, że Dawid doskonale rozumie moje stanowisko. To jest tak samo jak z Kamilem Grabarą, to jest zawodnik, któremu bardzo dużo zawdzięczam jako trener reprezentacji U-21, bardzo szanuję jego umiejętności. Liczę, że wróci do reprezentacji.
MATEUSZ KLICH
Niegdyś jeden z liderów Leeds, a co za tym co jakiś czas szło – pozytywna postać w reprezentacji. Trio Klich-Moder-Zieliński, które wyszło na mecz z Hiszpanią za Sousy, było powiewem innego świata, jakiego w reprezentacji Polski po prostu nie znaliśmy. To można przejąć piłkę od lepszego rywala, poklepać w środku pola i wyjść z sensownym atakiem? Niesamowita historia. Historia, w której Klich brał czynny udział.
Ale dziś… Zupełnie inny rozdział. W Premier League Mateusz łapie ogony. Ostatnio:
- ławka
- ławka
- 14 minut
- osiem
- 15 minut
- 14 minut
- jedenaście
Nawet jeśli to Premier League, najlepsze krajowe rozgrywki świata, trudno w takich warunkach budować wysoką formę. Zresztą nawet jeśli, to Michniewicz zdawał się Klicha po prostu nie cenić. Za jego kadencji pomocnik wyszedł tylko raz w pierwszym składzie, z Walią, a poza tym albo dostawał końcówki, albo siadał na tyłku – czy to na ławce, czy to nawet na trybunach.
Nie trudno było wyczuć, że między panami nie ma wielkiej chemii. Klich jest więc przegranym, ale jego brak w kadrze to żadna sensacja.
KAMIL GRABARA
Długo sądziliśmy, że Czesław Michniewicz zdecyduje się zabrać na turniej czterech bramkarzy. Sam mówił w Meczykach: – Chociażby dlatego, żeby Kuba Kwiatkowski nie musiał bronić na treningu tak jak w 2016 roku. Pamiętacie, pierwszy mecz, kontuzja Szczęsnego, zostaje dwóch bramkarzy. Jeden gra mecz, więc nie będzie grał na treningu. Zostaje wtedy jeden bramkarz. FIFA daje możliwość zabrania czterech bramkarzy. Jeśli wszyscy zawodnicy z pola będą w świetnej formie, to nie mam problemu, żeby zaryzykować i poświęcić jednego bramkarza.
No, a że piątym golkiperem na szerokiej liście był Radosław Majecki, nikt nie miał wątpliwości, że czwartym do brydża będzie właśnie Grabara. Znów, tak jak u Kownackiego – Michniewicz miał z nim przeszłość w kadrze U21, ponadto Grabara po powrocie do zdrowia świetnie spisywał się w Kopenhadze. Mimo że puścił pięć bramek z City, to chwalił go Guardiola, a w rewanżu polski bramkarz wybronił rzut karny, co zaowocowało bezbramkowym remisem.
Tyle że Michniewicz zmienił zdanie i na turniej nie jedzie czterech bramkarzy, a trzech. Nie jedzie więc Grabara.
MICHAŁ KARBOWNIK
Miał być pasażerem last minute. Na miesiące zniknął z radarów, nie grał w piłkę, a z pewnością więcej czasu poświęcało się tej kuriozalnej dyskusji, czy powinien grać w środku pola, czy nie. Zresztą – mówiło się o powrocie do Ekstraklasy, konkretnie o wypożyczeniu do Lechii, a to już przecież prawie mem, że jak ci nie poszło za granicą, to idziesz do Gdańska.
Jednak się odbił. Trafił do Fortuny i – zaskoczenie – na boku obrony wyglądał fantastycznie, Marcin Borzęcki z Viaplay chwalił go, że Polak momentami po prostu bawi się na poziomie drugiej 2. Bundesligi.
Dla Michniewicza nie było to jednak wystarczające. Wspomniał o Karbowniku na konferencji: – Uznałem, że przyda się Damian Szymański, pojechałem specjalnie do Grecji. Oglądaliśmy Kubę Piotrowskiego, Kacpra Kozłowskiego, Michała Karbownika. W mojej ocenie Damian Szymański jest w najwyższej formie.
TYMOTEUSZ PUCHACZ
Z jednej strony często wytykany palcami, z drugiej – regularny kadrowicz. Za Michniewicza zagrał z Walią, zagrał z Belgią, szansę na jego wyjazd więc były, ale chyba pogrzebało go to, że latem nie opuścił Unionu. Były co prawda zapowiedzi, że teraz będzie inaczej, bo niemiecki klub zapewnił Puchacza o większej liczbie szans, ale cóż – albo ktoś coś źle usłyszał, albo skończyło się tylko na zapewnieniach.
W tym sezonie Puchacz ma na liczniku ledwie 195 minut. Tak, to wciąż więcej niż Żurkowski, który jedzie na turniej. Natomiast w środku mamy lej po bombie, a Puchacz z takimi statystykami nie był w stanie wygrać rywalizacji z Zalewskim, Skórasiem czy Frankowskim.
PAWEŁ DAWIDOWICZ
Rzut oka na jego występy w Serie A wystarczy, by stwierdzić, że jego sezon to pole minowe:
Jak nie uraz, to czerwona kartka.
Niemniej – Dawidowicz pokazywał już w kadrze, na przykład z Anglikami za Sousy, że może być przyszłością tej kadry. A teraz, w obliczu dziury w środku obrony, miał prawo liczyć na przychylniejsze oko Michniewicza, bo choć jest – nie zawsze ze swojej winy – nieregularny, nie ma się czego wstydzić względem Jędrzejczyka.
Ale cóż – Michniewicz uznał, że choć Dawidowicz jest przyszłością, to nie jest teraźniejszością.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Krychowiak: Jest pomysł, żebym występował jako obrońca
- PZPN ogłosi nowego sponsora reprezentacji Polski. Wiemy, o jaką firmę chodzi
- Kadra Czesława Michniewicza na mundial 2022
Fot. FotoPyk