Reklama

“Papszun ze swoją mentalnością jest może jedynym, który da radę w zagranicznym klubie”

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

07 listopada 2022, 09:30 • 8 min czytania 28 komentarzy

Poniedziałkowa prasówka to głównie materiały z “Przeglądu Sportowego”, gdzie znajdziemy tekst o reprezentacji Polski, felietony i długą rozmowę z Goncalo Feio.

“Papszun ze swoją mentalnością jest może jedynym, który da radę w zagranicznym klubie”

Sport

Jarosław Skrobacz nie był zadowolony z remisu Ruchu z GKS-em Tychy.

– Bardzo fajnie weszliśmy w to spotkanie. Myślę, że zaskoczyliśmy zespół gospodarzy aktywnością, wysokim pressingiem; były momenty, że mieli problem wyjść ze swojej połowy. Wystarczyło, byśmy przyspali i daliśmy sobie strzelić bramkę. Wróciliśmy na swoje tory, odwróciliśmy wynik, w przerwie powtarzaliśmy sobie, jak ma wyglądać druga połowa, a popełniliśmy katastrofalne błędy i szybko zrobiło się 2:2. Chcieliśmy za wszelką cenę wygrać, remis nas nie zadowalał. Jestem wkurzony o początek drugiej połowy. Jako cały zespół mamy żal, bo nie zdobyliśmy w Tychach jednego punktu, a straciliśmy dwa – denerwował się Jarosław Skrobacz, trener Ruchu. Szkoleniowiec GKS-u był w lepszym humorze, chwalił zespół za dobrą reakcję na stratę dwóch bramek i zwracał uwagę na fakt, że kończył mecz trzema wychowankami.

Niemal pusty stadion oglądał wysokie zwycięstwo GieKSy nad Chojniczanką.

– W zespole była wiara i chęci, ale to zdecydowanie zbyt mało. Pierwsza połowa nie była zła, skoro wynik był remisowy, ale gra się nie kleiła. Wróciliśmy do naszego nominalnego ustawienia, były zalążki czegoś, ale karny kompletnie zabił ten mecz. Nasza sytuacja jest bardzo trudna, w szatni panuje ponura atmosfera, czemu nie ma się co dziwić. Na szczęście został jeden mecz, a potem długi czas na analizę tego, czego dokonaliśmy. Potrzebne będą zmiany – nie krył szkoleniowiec Chojniczanki. Dodajmy, że równie ponura atmosfera panowała przy Bukowej. Co prawda klub oficjalnie podał, że frekwencja wyniosła 394 osoby, ale to liczba osób uprawnionych do wejścia, bo na trybunie głównej – świecącej pustkami z powodu trwającego bojkotu – zebrało się góra 150 widzów. Smutne.

Reklama

Fakt

Początki Jana Bednarka w cyklu o reprezentantach kraju przed mundialem.

Jarosowi zajęło jednak trochę czasu, by ściągnąć go na dobre do Poznania. – Przyjechał do naszego internatu i… mu się nie spodobał – wspomina. Bednarek miał też wątpliwości, czy na pewno powinien iść do Lecha w sytuacji, gdy brat wyjechał doskonalić bramkarskie rzemiosło do Holandii (dziś jest podstawowym bramkarzem Lecha). Ostatecznie dał się namówić. – Poleciłem go Andrzejowi Dawidziukowi i tak trafił do MSP Szamotuły, z którymi współpracowaliśmy – dodaje. Dawidziuk, w którego szkółce piłkarskiej trenowali m.in. późniejsi reprezentanci Polski Łukasz Fabiański (37 l.), Grzegorz Rasiak (43 l.) i Jakub Wawrzyniak (39.), również szybko poznał się na talencie Bednarka. – Zatrudnił nawet specjalnie dla niego Damiana Łukasika – wspomina Jaros. Przez następne 1,5 roku Bednarek uczył się gry na środku obrony pod okiem legendy Lecha.

Super Express

Nic nowego – pomeczówki z Górnika i Rakowa.

Przegląd Sportowy

Dariusz Dziekanowski uważa, że zagraniczną karierę mógłby zrobić tylko Marek Papszun.

Reklama

Ostatnio doszło do dość głośnej medialnej sprzeczki między trenerem Markiem Papszunem a Zbigniewem Bońkiem. Nie zamierzam tu rozstrzygać, kto miał rację, ale uważam, że akurat Papszun ze swoją mentalnością jest jednym z nielicznych polskich szkoleniowców, jeśli nie jedynym, który mógłby poradzić sobie w jakimś zagranicznym klubie. Pod jego okiem piłkarze robią postępy indywidualnie. Nawet ci przeciętni zawodnicy stają się ważnymi elementami świetnie funkcjonującego zespołu. Jeśli nie Papszun, to być może pierwszym będzie…Łukasz Piszczek. Były reprezentant Polski pochwalił się, że odbywa staż w ekipie lidera Ekstraklasy. Ma już za sobą współpracę z jednym z najlepszych trenerów świata, czyli Jurgenem Kloppem. Liczę, że staż w Rakowie to krok w kierunku pracy trenerskiej na zawodowym poziomie. Na razie z całym przekonaniem mogę napisać, że znalazł się w odpowiednim miejscu do nauki zawodu.

Kto dołączy do grona napastników na mundial? Piątek czy Kownacki?

Karol Świderski i Arkadiusz Milik raczej mają na tej liście mocne pozycje, trwa jednak walka o czwarty bilet. Dawid Kownacki, Krzysztof Piątek, Adam Buksa – na jednego (lub dwóch) z nich zdecyduje się selekcjoner. Najmniejsze szanse ma ten ostatni – po transferze latem do Lens tylko cztery razy pojawił się na murawie, na dodatek jego trener Franck Haise poinformował, że z powodu bólu w miejscu zmęczeniowego złamania Polak przed przerwą reprezentacyjną już w klubie nie zagra. Broni nie składa Piątek. 27-latek strzelił w sobotę trzeciego gola w tym sezonie dla Salernitany (zremisowała z Cremonese 2:2). Jego miejsce w hierarchii napastników Michniewicza jest niejasne. Był powoływany na wszystkie trzy zgrupowania pod wodzą tego selekcjonera, jednak wystąpił tylko trzy razy, zdobył jedną bramkę – w meczu ze Szkocją (1:1). Michniewicz docenia jednak jego walkę o powrót do zdrowia, gdy po meczu z Glasgow miał mocno pękniętą piętę, ale został i robił wszystko, by być gotowym na baraż ze Szwecją. Mimo wszystko to może być za mało, gdyż na mistrzostwa świata chciałby się załapać także ulubieniec selekcjonera z czasów wspólnej pracy w młodzieżówce, czyli Kownacki. Michniewicz w sobotę wybrał się do Düsseldorfu na mecz Fortuny z St. Pauli i na żywo zobaczył asystę w wykonaniu polskiego napastnika. Jak również bardzo nieprzyjemny incydent – Kownacki został uderzony z główki przez piłkarza drużyny przeciwnej (Betim Fazliji dostał za to czerwoną kartkę). 25-latek potwierdził, że jest w dobrej formie.

Radosław Majdan pisze o wartościach w kontekście mundialu w Katarze.

To ważne, mundial w Katarze będzie czasem, by właśnie takie gesty wykonać. Ale też pokaże, dla kogo ważniejsze są pieniądze. Peter Schmeichel będzie podczas tej imprezy komentatorem telewizji katarskiej. To zresztą żadna nowość – cztery lata temu podczas mundialu pracował dla rosyjskiej stacji. Nie on jedyny, razem z nim będą działać takie postacie jak Kaka, Alessandro del Piero czy trener Arsene Wenger. Kolejny, David Beckham, wziął udział w kampanii reklamowej promującej Katar. To przykre, mam czasem wrażenie, że w świecie, którym rządzi pieniądz, ludzie walczący o swoje idee są postrzegani jak naiwniacy. A mimo to wolę być naiwny, ale trzymać się własnych wartości. Gdyby podobnych gestów, jasnych stanowisk było więcej, może przynajmniej w przyszłości nikt by takiemu krajowi jak Katar mundialu nie przyznał. Bo mam obawy, że jeśli będziemy siedzieć cicho, jeśli wybierzemy komfort zamiast walki o idee, to za 50 lat wszystkie wartości kompletnie zaginą. 

Vladislavs Gutkovskis po czteropaku z Wisłą Płock.

W tym sezonie strzelił pan gola w 1. kolejce z Wartą (1:0) i do soboty nie mógł ponownie pokonać bramkarza rywala. W końcu się pan przełamał, i w jakim stylu. Zdobył pan już kiedyś cztery bramki w jednym meczu?

Dawno temu, jeszcze za czasów moich występów w lidze łotewskiej, ale wiadomo, że tego nie można porównywać z Ekstraklasą, bo to zupełnie inny poziom. W Polsce dotąd maksymalnie strzelałem dwa gole w jednym spotkaniu. Czy się przełamałem? Wiadomo, że od dłuższego czasu czekałem na gola, a tu od razu przyszły cztery. W każdej bramce było coś innego. Oczywiście, że w niektórych sytuacjach dopisało mi też szczęście. Jestem bardzo szczęśliwy, inaczej być nie może. Mam nadzieję, że zostanie coś jeszcze na mecz Pucharu Polski z Pogonią w Szczecinie i ligowy z Zagłębiem w Lubinie. Jeśli w nich trafi ę i wygramy, to będzie idealne zakończenie tej rundy.

Wie pan, że nie przegraliście żadnego meczu u siebie w całym 2022 roku?

Czekamy na jak najwięcej takich chwil. Razem chcemy iść po kolejne marzenia. Na trybunach w meczu z Wisłą panowała świetna atmosfera, bardzo dobrze zakończyliśmy to spotkanie, a potem były wspólne śpiewy i świętowanie z kibicami. Czujemy, że to jest wspaniały czas.

ZDJ

Antoni Bugajski twierdzi, że Gary Lineker słusznie przewidywał sukcesy Bartosza Kapustki.

„W najbliższych latach dużo będzie o Kapustce. To wielce utalentowany 19-latek“– pisał o naszym piłkarzu w czerwcu 2016 roku sam Gary Lineker. Popularny piłkarski ekspert i były reprezentant Anglii. […] Na razie Kapustka łapie coraz większą pewność w Legii. Wrócił do punktu wyjścia, tego sprzed dwóch lat, ale biorąc pod uwagę wszystkie historie, które go dotykały, ma teraz powody do umiarkowanego optymizmu. Naturalnie warto zastrzegać, że nigdy nie wiesz, jak kuriozalna przygoda może cię spotkać. Skoro można zrobić sobie krzywdę, demonstrując boiskową cieszynkę, można się też potknąć o płytę chodnikową podczas spaceru, z równie żałosnymi konsekwencjami dla zdrowia. I wcale nie jest to patent Bartosza Kapustki. Jeżeli istnieje coś takiego jak limit pecha i niefortunnych decyzji, on już go wyczerpał. Teraz niech jego historia będzie lekcją dla innych. A on sobie poradzi. Jeszcze się nim zachwycimy. Ten Lineker w końcu zna się na piłce, prawda? No kto, jeśli nie on? 

Goncalo Feio tłumaczy, czy faktycznie odszedł z klubu po incydencie z innym członkiem sztabu.

O tym, że odszedł pan z Rakowa, zdecydowało spięcie z kierownikiem zespołu?

Nie, zdecydowało to, że czułem się gotowy na bycie pierwszym trenerem. To zdecydowało, że odszedłem z Rakowa.

To dlaczego nie odszedł pan po zakończeniu sezonu?

Po pierwsze miałem jeszcze rok kontraktu. Po drugie wiedziałem, jak ważny jest okres przygotowawczy. Trener Papszun miał operację kolana. Trochę go nie było, potem wrócił, ale nie mógł do końca się ruszyć. Zdałem sobie sprawę, że pod nieobecność pierwszego trenera muszę być na miejscu. Wiadomo, że w porozumieniu z nim, ale nadzorować przygotowania, pełnić podczas obozu inną, większą rolę, choćby w prowadzeniu treningu. Po drugie doszło do momentu, to może być różnie odbierane, ale jest pewien rodzaj osób, z którymi nie chcę mieć do czynienia. To moja decyzja.

Trener Papszun miał wybrać pomiędzy panem lub kierownikiem?

To pytanie do trenera Papszuna.

Odszedł pan.

Czułem się gotowy, spełniłem swoją rolę w tym klubie. Zespół ma się dobrze, pomogłem w Rakowie. Uważam, że przez te dwa i pół roku tak samo jak dużo dostałem od Rakowa, tak samo dużo mu dałem. Nie tylko pod kątem treningu, odpraw, stałych fragmentów, ale i budowania kadry.

Gdyby kierownik odszedł, to pan zostałby w Rakowie?

Miałem kontrakt i wiedziałem, że w tym sezonie Raków będzie mistrzem Polski. Chociaż ja to mistrzostwo już smakowałem, więc… Teraz jako pierwszy trener trzeba będzie o to powalczyć.

Kiedy trener Papszun rozważał przenosiny do Legii, to miał pan odejść z nim do Warszawy czy miał pan nadzieję, że zostanie jego następcą w Rakowie?

Nie wiem, czy w ogóle były takie plany w Rakowie. Oficjalnie nikt ze mną nie poruszał tego tematu. Jedyna osoba, z którą o tym rozmawiałem, to trener Papszun. Sam rzucił temat podczas jednej z naszych nieformalnych rozmów. 

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Uncategorized

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
9
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

28 komentarzy

Loading...