Ta kolejka Ekstraklasy miała już kilka bardzo ekscytujących momentów, więc liczymy, że w niedzielę uda się pójść za ciosem. Rzecz jasna najbardziej jesteśmy ciekawi, jak Lech Poznań po wysokiej wygranej z Villarrealem odnajdzie się na krajowym podwórku.
Lech Poznań – Korona Kielce: zapowiedź meczu
A to nie jest pytanie bezpodstawne, bo już nie raz i nie dwa przekonaliśmy się, że nasi pucharowicze mają olbrzymie problemy, żeby przestawić się z rywalizacji międzynarodowej na ekstraklasową. I nie chodzi wcale o brak zaangażowania czy lekceważenie przeciwnika. Mówił o tym u nas chociażby Marcin Kikut.
– Była gra na sto procent poczucia swoich możliwości w danym momencie, ale nie na sto procent determinacji. Chcieliśmy bardziej stawiać na futbol dla oka, na jakość, dominować kulturą gry. Przez to pewnie trochę zatraciliśmy równowagę w takich aspektach jak fizyczność, praca bez piłki, zabrakło doskoku do chłopaków z drugiej drużyny. A to jednak Ekstraklasa, takie rzeczy się mściły – wspominał.
Lech w 2010 roku potrafił zremisować w Turynie z Juventusem, by zaraz potem przegrać z Legią. Albo pokonać Manchester City, a trzy dni później polec w Chorzowie z Ruchem. Inna adrenalina, inna motywacja.
“Kolejorz” Johna van den Broma i tak całkiem nieźle łączy front ligowy z pucharowym. Jeszcze niedawno napisalibyśmy nawet, że bardzo dobrze, ale odpadnięcie z Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław, remis z Cracovią po słabiutkiej grze i zasłużona porażka z Rakowem sprawiają, że całościowe wrażenie nie jest już tak dobre. W praktyce poznaniakom chyba pozostaje jedynie walka o wicemistrzostwo i ponowną grę w pucharach.
Zwycięstwo nad Koroną Kielce jest obowiązkiem. Goście w ostatnich ośmiu kolejkach wywalczyli zaledwie trzy punkty, nie wygrywając w tym czasie ani razu. W efekcie doszło do zwolnienia Leszka Ojrzyńskiego, którego dziś zastępować będzie Kamil Kuzera. W Lechu muszą jednak mieć się na baczności. Korona przy Bułgarskiej nigdy nie była łatwym rywalem. Po raz ostatni przed własną publicznością pokonać ją wyżej niż różnicą jednej bramki udało się w sierpniu 2013 roku, a więc już naprawdę dawno temu.
Van den Brom ma spore pole manewru w rotowaniu składem, dlatego jakieś zmiany na pewno zobaczymy. Wypoczęty po kartkowej pauzie będzie Jesper Karlstroem. Za Lubomira Satkę na środek obrony może wskoczyć Filip Dagerstal. Jako że złocisto-krwiści to rywal hołdujący grze siłowej, na “dziesiątce” bardziej widzielibyśmy Szymczaka niż Marchwińskiego czy będącego bez formy Amarala. Zapewne też odpoczynek dostanie któryś ze skrzydłowych – najprędzej Kristoffer Velde, który w Ekstraklasie przeważnie jest swoją gorszą wersją.
Miedź Legnica – Śląsk Wrocław: zapowiedź meczu
Na razie nie widać efektu nowej miotły w Legnicy. Miedź pod wodzą Grzegorza Mokrego rozegrała dobrą drugą połowę w Łodzi, a z Pogonią miała argumenty ofensywne, ale punktowo nic nie drgnęło. To już ostatni dzwonek dla beniaminka z Dolnego Śląska, żeby dać sobie realne szanse na utrzymanie. Jeżeli do końca roku nie uda się dobić przynajmniej do dziesięciu punktów, zimą trzeba będzie już raczej szykować grunt pod pierwszoligową rzeczywistość, zamiast podejmować rozpaczliwą próbę zmiany sytuacji nie licząc się z kosztami. Taki błąd kilka lat temu popełniło Zagłębie Sosnowiec i po spadku długo się odkręcało.
Trener Mokry może się głowić nad zestawieniem ataku. Wracający po kartkowej pauzie Angelo Henriquez to zdecydowanie najlepszy strzelec zespołu, ale zastępujący go Koldo Obieta trafił dwa razy z Pogonią. Wyjście na dwóch napastników wydaje się mało prawdopodobne, dlatego najprędzej Obieta wróci na ławkę i spróbuje się przydać w drugiej połowie. Nie wiadomo, czy gotowy na występ od początku będzie Jon Aurtenetxe, który wiele nie gwarantuje, ale i tak chyba byłby lepszym rozwiązaniem na środek obrony niż beznadziejnie spisujący się Carlos Julio Martinez.
Śląsk to drużyna totalnie nieprzewidywalna, miotająca się od bandy do bandy. Potrafi w przekonujący sposób pokonać Górnika Zabrze czy Wisłę Płock, by fatalnie prezentować się z Wartą czy Radomiakiem. – Myślę, że nie tylko w starciu z Miedzią, ale w każdym spotkaniu Ekstraklasy, podstawową rzeczą jest koncentracja. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, w jaki sposób gramy z zespołami niżej notowanymi niż Śląsk, nikomu nie ujmując. Mamy z tym problem. W tym meczu chcielibyśmy zagrać lepiej, żeby w naszej grze była powtarzalność. Chcemy iść za ciosem, dalej się rozwijać i iść do przodu – mówił na konferencji trener Ivan Djurdjević.
Jeżeli defensywa Miedzi utrzyma “formę”, w Legnicy raczej zobaczymy lepszą wersję WKS-u, zwłaszcza że gotowy do gry jest już Erik Exposito.
Widzew Łódź – Radomiak Radom: zapowiedź meczu
Widzew po serii dobrych występów otrzymał zimny prysznic w Zabrzu. Sobotni mecz Górnika na terenie Pogoni pokazał, że być może to bardziej podopieczni Bartoscha Gaula byli wtedy tak dobrzy, a nie łodzianie tak słabi, ale to na razie przypuszczenie.
Zakładamy, że Janusz Niedźwiedź po jednym słabym spotkaniu nie dokona rewolucji w składzie i kilku zawodnikom pozwoli się zrewanżować. Mimo to pewne roszady są spodziewane, dlatego awizujemy Mateusza Żyro za Serafina Szotę i Karola Danielaka za Pawła Zielińskiego. Obaj dali przyzwoite zmiany z Górnikiem.
– Chcemy, żeby zawodnicy wykorzystywali każdy moment, kiedy są na boisku, bo to są chwile, kiedy toczy się rywalizacja. Ci, którzy weszli po przerwie, ale i dwójka która pojawiła się później, dała dobre zmiany i cała druga połowa była naprawdę dobra, jednak zabrakło skuteczności – potwierdzał Janusz Niedźwiedź na konferencji.
Po Radomiaku trudno spodziewać się wielkich rzeczy. Zespół Mariusza Lewandowskiego w ostatnich dziewięciu meczach doznał aż sześciu porażek, a jedyne przekonujące zwycięstwo odniósł nad Wisłą Płock. Wygrane ze Śląskiem i Piastem były już bardziej wymęczone. W ogólnym ujęciu nie widać, żeby ta drużyna szła do przodu względem tego, co grała za kadencji Dariusza Banasika, a przecież taki był cel zmiany szkoleniowca.
Niedźwiedź Radomiaka mimo wszystko starał się komplementować: – Myślę, że gdybym miał porównać, to Radomiak jest zespołem podobnym do Miedzi, który potrafi dobrze operować piłką, ma kreatywnych zawodników, a swoją grę opierają na Mauridesie. Jest on kluczową postacią, a wspierają go inni ciekawi zawodnicy. To dobry zespół i nie nazwałbym go ligowym średniakiem, bo mają większe doświadczenie niż my.
W tej wypowiedzi widzimy sporo asekuracji. Tak na wszelki wypadek.
W ekipie z Radomia rewolucji w składzie nie zakładamy, choć będziemy naprawdę zdziwieni jeżeli kolejną szansę od początku dostanie Lisandro Semedo. Facet na tę chwilę jest najsłabszym skrzydłowym ligi obok Christiana Clemensa i absolutnie nic nie daje w ofensywie. Nie stwarza sytuacji kolegom, rzadko wchodzi w pojedynki, nawet w defensywie przesadnie nie walczy. Po prostu jak ma piłkę to zagra po linii najmniejszego oporu i tyle. Statystycznie potrzebuje pięciu meczów na oddanie celnego strzału i przeprowadzenie udanego dryblingu. Dramat.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Pan Podolski jest debeściak. I jego mafia też!
- Raków rozjechał Nafciarzy aż 7:1! Dzień konia „Białego Lukaku”
Fot. Newspix