Reklama

Może czas naprawić ten absurd z kartką za ściąganie koszulki?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

24 października 2022, 12:02 • 5 min czytania 53 komentarzy

Wczoraj w meczu Villarrealu z Almerią Alex Baena wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Powód? Po golu podniósł koszulkę i zadedykował trafienie zmarłemu wiceprezesowi klubu. Sędzia nie miał litości, rozłożył ręce, pokazał mu drugą żółtą, następnie czerwoną kartkę. – Dura lex, sed lex – mogą powiedzieć obrońcy takiej decyzji. A my pytamy – może czas przystosować przepisy do rzeczywistości i skończyć z tymi absurdami?

Może czas naprawić ten absurd z kartką za ściąganie koszulki?

Oczywiście rozumiemy linię obrony samej decyzji sędziego. Arbitra jakoś nie mamy serca krytykować, bo po prostu wykonał swoją robotę, tak jak zawsze sędziowie karzą zawodników ściągających koszulki po bramkach lub którzy naciągają je sobie za głowę. – Takie jest prawo, sędziowie nie gwiżdżą na “widzimisię”, a według przepisów gry w piłkę nożną – pada słuszny wniosek.

Sędziego winilibyśmy najmniej

Inna sprawa, że mamy mnóstwo martwych przepisów, na które sędziowie potrafią machnąć ręką i przejść z nimi do porządku dziennego. Weźmy chociażby za długie przetrzymywanie piłki przez bramkarzy – kilka lat temu w Ekstraklasie ukrócił to sędzia przy za długim miętoleniu futbolówki przez Marcina Cabaja i zrobiła się chryja na kilka dni. Ale przecież odpalicie sobie dowolny mecz, weźmiecie stoper do ręki i jesteśmy w stanie się założyć o stówę, że w każdym takim starciu bramkarz przynajmniej raz nagina te przepisy, a sędziowie jakoś nie używają gwizdka. Albo inna sprawa, przepis całkiem świeży, czyli zachowywanie odległości jednego metra od muru przy wykonywaniu rzutu wolnego przez rywali. Ten zapis wprowadzono wcale nie tak dawno, a już jesteśmy w stanie wyciągnąć z głowy przykłady, gdy przeciwnik przebiega przed murem w momencie wykonywania strzału, a sędzia uznaje, że może i piłkarz nie zachował przepisowego metra odległości, ale skoro nie wpłynął na akcję, to nie ma co używać gwizdka.

Takich martwych przepisów jest więcej, a chodzi nam jedynie o wykazanie, że sędziowie czasem potrafią być litościwi i zachowywać się na boisku zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, a nie wyłącznie zgodnie z przepisami.

Ale powtórzmy: nie jest winą arbitra meczu Villarreal-Almeria, że ktoś stworzył kiedyś dziwny zapis w regułach gry w futbol i przez wiele lat nikomu nie przyszło do głowy, by go zmienić.

Reklama

Absurdalny przepis

Winimy raczej IFAB, czyli ciało odpowiedzialne za zasady uprawiania piłki nożnej.

Co roku dostajemy nowe wytyczne w kwestii zagrania piłki ręką, że godzina ósma, że asystować ręką nie można, że jak ma się rękę w nogawce spodni, ale poza gaciami to można, że łokieć to ręka, a biceps to już szczęka, bla, bla, bla. Spalonego puszczać, ale czasem nie. Faulować można rozważnie, ale nie za mocno, chyba że za mocno, ale tylko nierozważnie, wówczas kartka żółta, która się broni, ale czerwona też by się obroniła… No, wiecie o co nam chodzi. Przepisy są zmieniane, mądrzejsze na głupsze, głupsze na mądrzejsze, ale to nie jest pradawna książka spisana raz na zawsze przez twórców futbolu.

Dlatego zastanawiamy się – czy to nie jest już moment, by wyrzucić lub zmodyfikować ten przepis o karaniu piłkarzy za ściąganie koszulki? Przykład Baeny to jeden z wielu – chciał uhonorować człowieka, który miał wielki wkład w rozwój klubu. Mamy też kartki za wspieranie kontuzjowanych kolegów z drużyny, mamy kartki za manifestacje w ważnych dla zawodnika sprawach, mamy rzecz jasna kartki za po prostu fetowanie bramki.

FIFA nigdy wprost nie określiła po co tak naprawdę wprowadzała ten przepis, ale przez lata utarło się, że chodzi o to, by piłkarze nie pokazywali w ten sposób reklam, które mogłyby kryć się pod strojem meczowym. I by ukrócić wszelakie prowokacyjne gesty. Generalnie wszystko wrzucono w kategorię “zachowania niesportowego”. Problem z głowy, pora na CS-a – cytując memowego klasyka.

Sęk w tym, że naprawdę musielibyśmy się natrudzić, by znaleźć przykład, gdzie ściąganie koszulki miało motyw reklamowy. Dajmy na to – Fabian Piasecki strzela gola, podnosi koszulkę, a tam “KATALIZATORY, TANIO, DOWÓZ DO KLIENTA, ZADZWOŃ TERAZ”. Albo Krystian Getinger podbiega do kamery i reklamuje osiedlowy bar mleczny. No nie, takie rzeczy się nie zdarzają. Więc może ten przepisy ma ograniczać prowokacje? No dobra, ale prowokowanie kogo? Rywali z zespołu przeciwnego, którzy mogą z zazdrością patrzeć na tors obnażającego się rywala? Czy kibiców na stadionie do… no, nawet nie wiemy do czego może prowokować kibiców widok gościa, który ściąga koszulkę.

Reklama

Czas na zmiany

Nie trafia do nas też argument, że to utrudnia powrót do gry, że trwa za długo, że to opóźnianie wznowienia meczu. Jasne, zdarzają się ananasy, które mają problem z powrotnym założeniem trykotu, a Ciro Immobile pewnego razu zaplątał się w koszulkę jak panna w sweter w słynnym filmie z porucznikiem Borewiczem. Ale też nie przesadzajmy – więcej czasu tracimy na bzdurne dyskusje z sędziami o mało istotnym faulu czy na to, że zawodnik pół godziny zastanawia się na adresatem wyrzutu z autu.

Stąd mamy wrażenie, że ten przepis po prostu stał się bezsensowny. Nikt niczego nie promuje, nikt nikogo nie prowokuje, a i czasu na przebieranki na boisku nie tracimy. Natomiast dochodzimy do absurdu, gdzie nasunięcie koszulki na łeb w celu odsłonienia hasła typu “Łuki, szybkiego powrotu do zdrowia” wycenia się tak samo, jak nadepnięcie korkami na kostkę rywala.

Okej, pojawia się tutaj wątpliwość, że zawodnicy zaraz zaczną wypisywać sobie na klatach jakieś bzdury, ale już dziś to malutki odsetek, więc ewentualne prowokacje czy po prostu durne napisy pozwolimy oceniać wszelakim Komisjom Lig. Po to, by nie zrzucać na sędziów ewentualnej weryfikacji tego, czy napis na koszulce zasługuje na kartkę, czy jednak nie. A gdy jakiś ancymon nie będzie w stanie w miarę sprawnie nałożyć na siebie koszulki po tym, jak ją ściągnął, to sędzia go popędzi, a następnie klub wyśle takiego spryciarza na nadrobienie zajęć z przedszkola ze sprawnego ubierania się.

Może w ten sposób unikniemy absurdalnych wykluczeń, jak to z meczu Villarreal-Almeria. Albo to z meczu Juventusu z Salernitaną, gdzie Milik został wyrzucony z boiska za radość po niesłusznie odwołanym golu.

Czytaj więcej o lidze hiszpańskiej:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Były piłkarz Serie A o chorobie alkoholowej: Wypijałem kilkadziesiąt piw w jedną noc

Antoni Figlewicz
6
Były piłkarz Serie A o chorobie alkoholowej: Wypijałem kilkadziesiąt piw w jedną noc

Piłka nożna

Inne kraje

Były piłkarz Serie A o chorobie alkoholowej: Wypijałem kilkadziesiąt piw w jedną noc

Antoni Figlewicz
6
Były piłkarz Serie A o chorobie alkoholowej: Wypijałem kilkadziesiąt piw w jedną noc

Komentarze

53 komentarzy

Loading...